Rozdział VI

1.6K 107 3
                                    


Uwaga! Czytanie rozdziału na własną odpowiedzialność. Nie odpowiadam za wszelakie szkody wyrządzone przeczytaniem tego tekstu.

~ Wężomowa

Rozdział VI: Relacja Pacjent - Lekarz

Wszystko wydawało się dłużyć. Od przebudzenia, stracił rachubę czasu. Jedynie,gdy jego przyjaciel i jednocześnie lekarz mógł dowiedzieć się co dzieje się w czarodziejskim świecie. Lecz czasu na ich rozmowy było zdecydowanie niewiele,więc posiadał jedynie ogólny i niedokładny zarys sytuacji. Szmaragdowe oczy były utkwione w złotawych ślepiach towarzysza.

- Harris. Nie pozwolę Ci zarówno jako prowadzący Ciebie lekarz jak i twój przyjaciel. Więc ani nie próbuj. Jesteś za słaby na nocne eskapady, a zwłaszcza te samotne, które są twoją specjalnością. - wyrzekł cicho i stanowczo złotooki.

- Ale Darkness. Nie wytrzymam już więcej, powoli wariuje. Czy jako lekarz nie powinieneś dbać też o moje psychiczne zdrowie? - wyrzekł chrapliwym ledwie słyszalnym głosem chory.

- Nie w tym stanie. Ledwie mówisz, a co dopiero mówiąc o jakimkolwiek wstaniu! Nie pozwolę Ci doprowadzić się do śmierci. - wyrzekł, prawie syczącym głosem wyprowadzony z równowagi. Słyszysz nie pozwolenie Ci na to! - dodał akcentując wyraźnie każde słowo. Nie wiedział kiedy z jego oczu zaczęły płynąć łzy. Avadooki podniósł się z łóżka, fala bólu omal nie spowodowała, że wrzeszczał by z doświadczania tego okropnego uczucia. Przysunął się do niego, ocierając lecące z jego policzków łzy. Po czym się w niego wtulił.

- Nie stracisz mnie. - cicho wyszeptał do wytrząśniętego lekarza. Miał gdzieś, że ktoś mógłby ich zobaczyć. Liczyła się jedynie ich obecność. Nie martw się tak łatwo nie da się mnie zabić - wyszeptał rozbawiony.

- Może i nie. Lecz czułbym się lepiej gdybyś unikał tych skrajnych sytuacji i zbyt często nie lądował we wszelkich możliwych instytutach medycznych. - wyrzekł. Odpowiedzią był szczery radosny śmiech chłopaka.

- Ale nie ma ich zbyt dużo, bo tylko tu albo u hogwarckiej pielęgniarki. - zachichotał.

- Co nie zmienia, że wolałbym abyś ograniczył te pobyty. Przynajmniej te, które są czysto zawodowe. - wyrzekł, jednakże przy drugim zdaniu rozpromienił się i puścił oczko.

- Apropo nie masz może dyżuru? Nie żebym miał coś przeciwko, ale wolę aby Cię nie wylali z dobrze płatnej pracy. - wyrzekł, mozolnie odczepiając się od towarzysza. W odpowiedzi dostał siarczyste przekleństwa i syk niezadowolenia.

Nie martw się Ness, zawsze po robocie możesz zobaczyć jak tam czuje się Twój pacjent i Zbawiciel Świata, a przy okazji wypić ze mną meliskę na uspokojenie nerwów. - zaśmiał się, poklepując dobitego uzdrowiciela.

- Mój drogi Harusiu obawiam się niestety, że meliska byłaby dla mnie zdecydowanie zbyt słaba i potrzebowałbym coś znacznie mocniejszego . Ale nie martw się, jak będę miał czas to do Ciebie wpadnę. - rzekł z ubolewaniem w głosie.

- Tylko nie tak jak ostatnio. - zagroził mu, wymachując palcem , próbując się nie roześmiać.

- Jedynie na to czekasz. I ile razy masz zamiar mi to wypominać, dostałem nauczkę. - rzekł teatralnie szlochając.

- Ja, wcale. Bez urazy ale kto by chciał nawalonego w trzy dupy znajomego, który się przystawia. - wyrzekł z niewinną i obrzydzoną miną.

- Nie udawaj niewiniątka, to ty mnie tak spiłeś! To ty chciałeś wiedzieć jak to jest mieć kaca,kolego. - rzekł,przekręcając głowę ,gdy wspomniał wydarzenia tamtej nocy.

Między Dobrem,a ZłemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz