Sherlock & Molly #1

461 49 9
                                    

*After 4x03*

Sherlock z ciężkim sercem spojrzał na drzwi mieszkania należącego do Molly. Nie wiedział jeszcze co dokładnie jej powie, ani jak to zrobi, ale wiedział, że musi to naprawić. Musi naprawić to co zniszczył, odzyskać jej zaufanie.

Sherlock zadzwonił niepewnie na dzwonek. Odczekał minutę i zadzwonił jeszcze raz. Powtórzył to trzy razy, ale nikt nie otworzył. Wiedział, że Molly jest w środku,  światła w jej mieszkaniu się paliły, poza tym prawdopodobnie nie była w stanie nigdzie iść.

Sherlock wyjął telefon z kieszeni płaszcza i napisał szybką wiadomość.

Molly otwórz, wiem że tam jesteś. SH

Minęło może pół minuty, kiedy telefon w jego dłoni zawibrował

Zostaw mnie w spokoju.

Sherlock poczuł przypływ desperacji.

-Molly, proszę musisz mnie wysłuchać! Otwórz, wszystko ci wyjaśnię! - wrzasnął, przybliżając się do drzwi. Wiedział, że go słyszy.

Po chwili komórka Sherlocka ponownie dała o sobie znać.

Nic nie muszę, Sherlock.

Sherlock przejechał dłonią po już i tak rozczochranych włosach.

-Molly, błagam cię, daj mi się chociaż wytłumaczyć! - wrzasnął ponownie mężczyzna. Po dokładnie 2 minutach i 32 sekundach drzwi otworzyły się powoli.

Sherlock poczuł bolesne ukłucie w sercu, gdy zobaczył Molly. Włosy miała w nieładzie, kilka kosmyków wydostało się ze zazwyczaj starannie zrobionego kucyka, oczy miała czerwone i opuchnięte od płaczu, kąciki ust skierowane w dół. Dolna warga trzęsła jej się lekko, tak samo jak ręce. Molly była zdruzgotana i to była jego wina, zresztą już nie pierwszy raz.

-Mogę wejść? - spytał Sherlock, przełykając ślinę.

-Masz 5 minut. - powiedziała i odsunęła się, żeby mógł wejść.

-Wytłumaczenie wszystkiego może mi zająć nieco dłużej niż 5 minut. - powiedział zgodnie z prawdą. Sprawa z jego siostrą i tym całym bajzlem, była dość skomplikowana i nie dało się tego opowiedzieć w skrócie.

Molly spojrzała na niego groźnie. -15 minut, na więcej nie licz.

-Sherlock kiwnął głową. -W takim razie będę musiał się sprężyć. - powiedział i usiadł na kanapie. Wskazał jej gestem, żeby zrobiła to samo, to mogło chwilę potrwać. Zrobiła to niechętnie, usiadła tak daleko od niego, jak tylko mogła. Nie mógł jej się dziwić.

Opowiedział jej wszystko po kolei, poczynając od tego, że ma siostrę, której nie pamiętał, przez całą jej głupią grę, aż do momentu, w którym dowiedział się, o co w ogóle w tym wszystkim chodziło.

Molly słuchała tego wszystkiego w milczeniu, co jakiś, czas marszcząc brwi, albo wciągając gwałtownie powietrze. Nie komentowała w żaden sposób tego co mówił, nawet fragmentu, który dotyczył bezpośrednio jej.

Kiedy Sherlock dotarł do końca opowieści, Molly rozejrzała się niepewnie po mieszkaniu.

-Chcesz mi powiedzieć, że w moim mieszkaniu są jakieś ładunki wybuchowe? - spytała. Sherlock pokręcił głową.

One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz