Seth & Kate # 2

84 7 0
                                    

*Zaraz po finale sezonu 3* 

-Powtarzam po raz ostatni - nic mi nie jest. - nie wiem ile razy w ciągu ostatnich 12 godzin powtórzyłam to zdanie. Szczerze mówiąc zaczynało mnie to męczyć. Cały czas ktoś pytał jak się czuję i czy czegoś mi nie trzeba. Głównie Seth. Richie też odzywał się od czasu do czasu, ale zdecydowanie rzadziej. A jak już Sethowi udało się przymknąć to i tak patrzył na mnie przenikliwym wzrokiem.

Zupełnie jakby wiedział, że tak naprawdę to nic nie było w porządku. 

Na zewnątrz starałam się zachować pokerową twarz, kilka razy nawet udało mi się wykrzesać z siebie uśmiech. Ale w środku .. czułam się rozbita. Jakby ktoś rozerwał mi duszę na milion malutkich kawałeczków. I może właśnie tak było. Może to właśnie to zrobiła z moją duszą Amaru - rozerwała na strzępy. Nie wiedziałam czy będę kiedyś jeszcze w stanie normalnie funkcjonować. Wiedziałam, że ona już nie jest częścią mnie, że ją zniszczyliśmy. Ale czułam się jakby wciąż tam była, miałam wrażenie, że słyszę w głowie jej głos, że to ona steruje tym co robię, a nie ja. Prawda była taka, że dawna Kate umarła dawno temu... i szczerze mówiąc to nie sądziłam, że cokolwiek jest w stanie przywrócić ją do żywych. 

Kiedy pokonaliśmy Amaru, przez głowę przeszła mi myśli, żeby po prostu odejść zanim ktokolwiek się zorientuje. Nie chciałam nikogo obarczać ciężarem niańczenia mojej niestabilnie emocjonalnej osoby. Wiedziałam, że sama pewnie sobie nie poradzę, ale naprawdę nie chciałam robić nikomu problemu. 

Ale Seth Gecko nie przyjmował "nie" jako odpowiedzi. 

W sumie to nawet nie pytał mnie o zdanie. Po prostu powiedział, że idę z nim i Richie'm. Próbowałam się z nim kłócić, ale po pół godzinie przegadywania się i przedstawiania mu moich argumentów, w końcu załamałam ręce i zgodziłam się pójść z braćmi Gecko. Nie chciałam im robić problemu, ale z drugiej strony .. nie chciałam się rozstawać z żadnym z nich, a szczególnie z Sethem. 

W trójkę zakwaterowaliśmy się w pierwszym lepszym motelu, który znaleźliśmy. Poprosiłam Setha o osoby pokój (co oczywiście spowodowało kolejną wymianę zdań, bo on chyba nie zamierzał spuścić mnie z oczu nawet na pięć sekund), ale na szczęście Richie przychylił się do mojej prośby. Posłałam mu słaby uśmiech wdzięczności, na co odpowiedział skinięciem głowy. Seth jak to Seth burknął coś niecenzuralnego pod nosem, ale więcej się nie kłócił. 

Pierwszym co zrobiłam po wejściu do pokoju, było skierowanie się w stronę łazienki, żeby wziąć prysznic. Czułam się brudna zarówno na ciele jak i na duszy, niestety tylko na jedną z tych rzeczy mogłam cokolwiek zaradzić, więc postanowiłam to zrobić od razu. Nie wiedziałam ile czasu tam spędziłam, ale wystarczająco dużo, żeby Seth zapukał zaniepokojony do drzwi, pytając (po raz kolejny) czy wszystko w porządku. Może myślał, że utopiłam się w toalecie. 

-Wszystko okej! - odkrzyknęłam krótko. Głos miałam zachrypnięty od płaczu, dopiero teraz uświadomiłam sobie, że łzy ciekły mi po twarzy cały ten czas. 

-Nie brzmi jak okej. - usłyszałam zza drzwi. Zgrzytnęłam zębami z frustracji. 

-Zaraz wyjdę. - odpowiedziałam jedynie, ignorując jego zmartwiony ton głosu. Więcej już się nie odezwał. Kiedy wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem na podłodze zobaczyłam świeże ubrania. Nie zamierzałam pytać Setha skąd je wziął, nie miałam ochoty nawet o tym myśleć. Po prostu ubrałam je na siebie. 

Fizycznie czułam się nie najgorzej. Może poza nieprzyjemnym szczypaniem na nadgarstkach, w miejscu gdzie Amaru mnie pokaleczyła, przez co moje ciało niemalże umarło po raz drugi. Nie chciałam patrzeć na te ślady, ale nie mogłam się powstrzymać. Wiedziałam, że one nie znikną. Zostaną tam ze mną do końca życia i będą przypominać o tym wszystkim co się stało, o piekle, przez które musiałam przejść. W łazience o dziwo znalazłam apteczkę, dlatego chwyciłam ją czym prędzej i wyjęłam z niej dwa bandaże. Bez słowa podeszłam z nimi do Setha, który aktualnie siedział przy stole i czyścił broń, Richie natomiast leżał na jednym z łóżek i leniwie przerzucał kanały w telewizji. 

One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz