Rozdział 7

737 64 9
                                    

~*~

*Hirako*

*Następnego dnia*

Razem z Kirito postanowiliśmy trochę polepszyć nasze umiejętności, więc poszliśmy z samego rana, razem do lochów. Heathcliff na pewno nie będzie łatwym przeciwnikiem do pokonania, więc chociażby pół procenta wyżej jednej umiejętności by się przydało. Byliśmy tutaj już dobre kilka godzin, bo od siódmej rano tutaj jesteśmy, a jest już po piętnastej. Mimo to nie byliśmy w ogóle zmęczeni. Jednakże i tak postanowiliśmy zrobić sobie krótką przerwę. Wkroczyliśmy na bezpieczną strefę i usiedliśmy pod jedną ze ścian.

- Tym razem nie mam kanapek.- Powiedziałam do niego, gdy spojrzał na mnie z nadzieją. Ostatnio dosyć często chodziliśmy razem do lochów i prawie za każdym razem miałam coś do jedzenia, ale no cóż dziś nie miałam. Ten westchnął ciężko w odpowiedzi, a ja zachichotałam i wywołałam suchy chleb, i wodę, chłopak uczynił to samo.

Minęło dosyć dużo czasu, a my się nie ruszaliśmy. Jakoś tak odechciało nam się w tej chwili walczyć, więc siedzieliśmy ciągle w bezpiecznej strefie. Rozmawialiśmy, ale to na luźne tematy. Może czasem wspomnieliśmy o tym jak pokonać Heathcliff'a. Za dużo to nie wymyśliliśmy. W końcu spacerując i walcząc z potworami natrafiliśmy na komnatę Boss'a. Przez chwile patrzyliśmy na wrota aż w końcu chłopak postanowił się odezwać.

- Zajrzymy?- Zapytał, a ja przez chwilę patrzyłam jeszcze na drzwi.

- Nie uważam to za dobry pomysł.- Pokiwałam przecząco głową mówiąc to.- Mamy walczyć z Heathcliff'em. Nie możemy ryzykować.- Choć sama miałam chętkę wejść tam i obadać go.

- Możemy zajrzeć i uciec.- Zaproponował, a ja westchnęłam.

- Okej, bierz kryształ.- Mruknęłam i sama wykonałam czynność.- Sprawdzamy i gdy wstanie z miejsca uciekamy. Nie kombinuj, okej?- Zapytałam, a on pokiwał głową. Wiedziałam, że się rządzę, ale nie chciałam zbędnych kłopotów i trupów.

Ja pchnęłam prawą stronę, a on lewą stronę wrót i powoli pchnęliśmy je. Na początku było ciemno, nic nie widzieliśmy, ale po chwili świece na ścianie zapłonęły na niebieskie światło. Z oddali widzieliśmy ciemną postać siedzącą na "tronie". Potwór wstał, a my ujrzeliśmy go w całej okazałości. W ciągu kilku sekund przeanalizowałam go z wyglądu. Był koloru granatowego, a jego ogon przypominał kobrę, a rogi miał u kozła górskiego. Jego główną bronią był masywny miecz, stąd rozpoznałam, że był to miecz Zanbatou. Nazywał się The Gleam Eye. Pomimo nazwy ujrzeliśmy jego czerwone, zamiast niebieskie ślepia. Przełknęłam ślinę i, gdy zaryczał, chwyciłam chłopaka za rękę, i pociągnęłam go za wyjście.

- Biegnij aż do bezpiecznej strefy!- Krzyknęłam. Wiedziałam, że Boss nie może wyjść poza komnatę, ale chciałam mieć pewność, że będziemy bezpieczni. Chłopak posłusznie pokiwał głową i ignorując potwory biegliśmy dalej. 

W końcu zmachani, prawie wypluwając płuca dotarliśmy do bezpiecznej strefy. Padnięta położyłam się na ziemi, plackiem. Chłopak uczynił to samo tylko, że on usiadł. Po jakimś czasie, gdy my nadal leżeliśmy przyszła gildia Klein'a, do tego jeszcze Asuna. To było aż dziwne. Miała dużo pracy i nie często mogła tak sama wyjść do Lochów. 

- Asuna! Boże drogi co ty tu robisz?!- Przytuliłam ją mocno na powitanie.

- Miałyśmy iść ostatnio do Lochów, ale jak zwykle byłam zajęta. Do tego ty nie odpisywałaś, to podejrzewałam, że tutaj cię znajdę, ale nie podejrzewałam, że z nim.- Zrobiła sugestywny ruch brwiami, a moje policzki zalały rumieńce.

- Przestań!- Warknęłam na nią zażenowana, na co ta się tylko zaśmiała. 

Nawet nie zauważyłam gdy przylazła gildia zwana Siłami wyzwolenia Aincrad. Za bardzo w to nie wierzyłam, ale zwróciłam na nich uwagę dopiero gdy usłyszałam jak padają zmęczeni na ziemię. Ich przywódca podszedł do nas.

Moja Decyzja | Sword Art OnlineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz