~*~
*Hirako*
Kirito wykonał atak jako pierwszy, biegiem ruszył na swojego przeciwnika i rozciągając ręce w przeciwne stronę, a następnie je krzyżując wykonał atak dwoma mieczami, ale siwowłosy bez problemu go zablokował, używając tylko swojego miecza. Na początku czarnowłosy był w defensywie, a Kayaba w ofensywie. Po chwili dowódca Rycerzy Krwi wykonał swój pierwszy atak, a Kirito uchylił się do tyłu, przez co ostrze przycięło mu kawałek grzywki. W większości to czarny szermierz atakował, a jego przeciwnik działał tylko w obronie. Mój wujek miał ułatwioną sprawę, bo to on stworzył skill'e chłopaka, więc blokował je bez większego wysiłku. Walka z mojej perspektywy wglądała jak taniec trzech ostrzy i jednej tarczy. Walka była zacięta, a po obu było widać, że biorą to na poważnie i, że każdy z nich chcę wygrać. Gracze co po chwilę przechodzili z defensywy do ofensywy i na odwrót. Siwowłosy wykonał atak, a chłopak zablokował go krzyżując swoje miecze. Czarny szermierz odskoczył na moment, by po sekundzie się rozbiec i z jeszcze większą prędkością zaczął wykonywać ataki. Jego ruchy z każdym machnięciem miecza przyśpieszały co raz bardziej. W około walczących graczy utworzyła się chmura kurzu i zniknęli z pola widzenia. Jedynie dźwięk ocierających się o siebie broni dawał nam świadomość, że walka nadal się toczy. Chmura po jakimś czasie opadła, a mężczyźni odskoczyli od siebie. Czarny miecz Kirito został złamany na czubku. Z przerażeniem podparłam się rękoma o posadzkę i spróbowałam wstać. Zresztą i tak z marnym skutkiem.
- Nawet nie próbuj.- Usłyszałam głos Aizako, gdy upadłam z powrotem na ziemię.
Zignorowałam jej słowa i spróbowałam po raz kolejny. Gdy mi się udało stanąć na dwóch nogach, używając swoich wszystkich sił ruszyłam w stronę, zmierzających na siebie mieczami graczy. Skoczyłam między nich przyjmując na siebie ataki z dwóch stronę, chroniąc obu przed chwilowym wzajemnym pozabijaniem się. W moich działaniach był też akt desperacji by nie oglądać śmierci któregokolwiek z nich. Miecz mojego wujka przebił mi się przez brzuch, a broń czarnowłosego przebiła mi na wylot klatkę piersiową. Oboje od razu puścili swoje bronie i cofnęli się o jeden krok. Kaszlnęłam upadając na kolana. Przebicie przez dwa miecze nie było najprzyjemniejszym uczuciem jakiego doświadczyłam w moim życiu. Mój pasek HP w zastraszającym tempie spadł do zera, a następnie rozpadł się na kawałki. Miałam już opaść na ziemię, ale w ostatniej chwili Kirito złapał mnie, chroniąc przed zderzeniem z ziemią.
- Hirako, cholera przepraszam. Nie, ty, ty... Ty nie możesz umrzeć!- Krzyknął, a ja się słabo uśmiechnęłam.
- Nie przepraszaj. To ja powinnam to zrobić.- Wyszeptałam.- Pamiętaj, że cię kocham. Ja już nie przeżyję, ale ty masz to wygrać, nie patrząc na mnie. Masz wydostać się z tego świata. Żegnaj, kocham cię.- Wyszeptałam zamykając oczy.
* * *
*Kirito*
Jej ciało zaraz po skończeniu swojej wypowiedzi zrobiła się przeźroczysta, a później w moich dłoniach rozpadła się na miliony niebieskich, błyszczących kryształków. Z desperacją chciałem złożyć je w całość, by ją znów zobaczyć, by znowu była obok mnie, by śmiała się razem ze mną, by uśmiechała się tylko dla mnie i żeby znowu powiedziała do mnie "Kocham cię", a następnie złożyła pocałunek na moich ustach. Upadłem na kolana, a jeden z pozostałych kawałeczków z ciała mojej ukochanej rozbił mi się na zewnętrznej części dłoni.
- Nie programowałem sposobu na samodzielne zdjęcie z siebie paraliżu, a jednak takie błędy się zdarzają.- Usłyszałem nad sobą głos Kayaby.
Zacisnąłem mocniej pięści i starałem się powstrzymać swoje łzy przed wypłynięciem. Obok mnie leżał miecz Hirako, który był w odcieniach niebieskiego, który dziewczyna uwielbiała. Chwyciłem go w swoją rękę, a w drugą wziąłem swój miecz, który był jeszcze cały. Moim ciałem zawładnął gniew, gdy usłyszałem jego nieczułe słowa.
CZYTASZ
Moja Decyzja | Sword Art Online
FanficDziewczyna mająca 14 lat wiedząca, że w tej grze grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. Jednak ona mająca dość świata w którym żyła postanowiła wejść w grę, którą zakupiła w dniu jej premiery. Bez wiedzy matki, która była przeciw kupnie. Niestety n...