Rozdział 20

486 53 128
                                    

~*~

*Hirako*

Nie mając w tej chwili na jakiekolwiek świętowanie naszego zwycięstwa, prawie wszyscy gracze opadli na posadzkę. No właśnie, prawie wszyscy. Heathcliff jako jedyny stał o własnych siłach, a jego pasek HP, zatrzymał się na granicy zielonej strefy, jednak nadal był zielony. Wrota do komnaty ponownie się pojawiły, ale nikt specjalnie się tym nie przejął. Przyglądałam się chwilę dowódcy Rycerzy Krwi, ale oderwałam od niego wzrok, gdy usłyszałam głos Kleina i wtedy na niego spojrzałam.

- Ilu zginęło?- Zapytał.

Kirito machnął prawą ręką w powietrzu wywołując menu, a następnie najprawdopodobniej wchodząc w mapę by podliczyć graczy będących w tym pomieszczeniu. Słysząc charakterystyczne dźwięki dla grzebania w menu, obróciłam się by zobaczyć co chłopak kilka na panelu, ale było to niestety dla mnie nie widoczne. Siedziałam do tej pory opierając się swoimi plecami o plecy chłopaka, więc moja podpórka lekko zachwiała się do tyłu, gdy przestałam go podpierać. Od razu jak odzyskał równowagę zaczął liczyć graczy widocznych na mapie. Jego wyraz twarzy ze spokojnej zamienił się na dosyć smutny, a ja zaczynałam się martwić liczbą, którą zaraz mieliśmy usłyszeć. Już chciałam włączyć swoją mapę i policzyć sama, ale wtedy Kirito się odezwał.

- Czternastu.- Usłyszałam z ust czarnego szermierza.

Spojrzałam na niego przerażona słowami jakie usłyszałam. Już od dawna nie straciliśmy aż tylu graczy podczas walki z Boss'em. Nawet podczas tej lekkomyślnej walki na 74. piętrze, gdzie zginęły trzy osoby. 

- Bez jaj.- Wyszeptał niedowierzająco Agil. 

Spojrzałam po reszcie graczy, którzy byli autentycznie przerażeni słowami czarnowłosego. Na ich twarzach malował się strach i niewielka ulga, prawdopodobnie tym, że to oni przeżyli, a nie ktoś inny. 

- A zostało jeszcze 25. pięter do przejścia.- Odezwał się Klein.

Jego głos ociekał strachem, ale rozumiałam go. Widząc takie straty w ludziach sama nie raz przestaję wierzyć, że nam się uda. 

- Ale... Czy w ogóle damy radę tam dotrzeć?- Zapytał retorycznie czarnoskóry, na co na niego spojrzałam.

- Nawet tak nie mów Agil! Musimy wierzyć, ze nam się uda!- Krzyknęłam w jego stronę. 

- Ale...- Znów chciał się odezwać, ale mu przerwałam, za nim by zaczął swój pesymistyczny monolog. 

- Wszyscy wiemy, że będzie ciężko, ale wszyscy też chcemy wrócić do naszych prawdziwych domów, a żeby tak się stało musimy przejść przez te wszystkie cholerne piętra aż do Rubinowego Pałacu i tam pokonać ostatniego Boss'a!- Powiedziałam, a mój głos rozniósł się po pomieszczeniu echem. 

Kilka sekund po zakończeniu mojego przemówienia usłyszałam krzyki aprobaty. Rozejrzałam się po graczach i widząc, że podniosłam ich chociaż trochę na duchu, uśmiechnęłam się. Jednak przestałam, gdy poczułam, że chłopak za moimi plecami podnosi się, a następnie ostrożnie i po cichu chwyta swoje ostrza z podłoża. Na jego każdy rucha patrzyłam z ciekawością i podejrzliwością w jednym.

- Kirito?- Szepnęłam cicho by nikt oprócz niego mnie nie usłyszał, ale chłopak nic mi nie odpowiedział.

Odbił się nogami od podłoża i w ciągu jednej sekundy znalazł się przy dowódcy Rycerzy Krwi, atakując go. Ruszyłam w ich stronę od razu po tym jak Kirito odbił się od posadzki w jego stronę. Wiedziałam, że nie mam żadnych szans by go powstrzymać, ale w razie czego chciałam móc stanąć po jego stronie, gdyby Heathcliff postanowił się zemścić. 

Moja Decyzja | Sword Art OnlineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz