4.

134 11 8
                                    

  Ja i Armin nadal siedzieliśmy ukryci w krzakach. To co przed chwilą widzieliśmy nie było normalne. Rozejrzeliśmy się czy nikogo nie ma i pobiegliśmy ile sił w nogach do ośrodka. Zatrzymaliśmy się w korytarzu. Dyszeliśmy tak głośnio, że nie słyszeliśmy nic poza tym.

   - Gdzie ją zabierano!? Co jest za tymi drzwiami!? - Armin tak samo jak ja był spanikowany.

  - A żebym to ja wiedziała! - złapałam się za głowę. - Mam złe przeczucia...

  - Co się stało? - ktoś złapał nas za ramię. Z Arminem aż podskoczyliśmy i uciekliśmy metr dalej. - O co chodzi?

  - To tylko ty. - Armin odetchnął z ulgą. - Kentin! Nieładnie tak straszyć ludzi!

  - A wam co? Wyglądacie jakbyście ducha zobaczyli...

  - Być może niedługo będzie duchem. - powiedział pod nosem Armin.

  - Co!?

  - Nic takiego. - próbowałam go uspokoić. - Jesteśmy w psychiatryku poniekąd i są tu różne osoby... Jedna dziewczyna nas przestraszyła.

  - Która?

  - Ech... M... MELANIA!!! - powiedziałam pierwsze co przyszło mi do głowy.

  - Uważaj na nią. - ostrzegł mnie. To ona na prawdę tu jest? - To niezła Yandere. Oglądałam Mirai Nikki? - pokiwałam głową na znak, że tak. - Ona jest jak Yuno dla Nataniela. Jeśli jest w pobliżu nie zbliżaj się do niej.

  - Co w ogóle jest z Natanielem? - spytałam z ciekawości.

  - Ma rozdwojenie jaźni.

  - Może jego też lepiej będę unikać... - powiedziałam. Kentin się zaśmiał.

  - Jeśli do dziesięciu minut nie będziemy na stołówce, w ogóle tam nie wejdziemy. - zauważył Kentin.

  Ja i Armin spojrzeliśmy na siebie i pobiegliśmy w stronę stołówki zostawiając Kentina w tyle. Wbiegliśmy z takim rozpędem, że musiałam przytrzymać się ławki jedną ręką, by nie polecieć dalej. Za drugą rękę złapał się Armin, ale się przewrócił. Puściłam go i usiadłam obok Iris. Po tym jak puściłam Armina poleciał na drugi koniec stołówki. Podniósł się jak, gdyby to było dla niego normalne i usiadł koło mnie. Były placki ziemniaczane! Nic nie zostało, a nawet trzeba było dorabiać. Po kolacji leżałam na swoim łóżku i wpatrywałam się w sufit. Myślałam o tym co dzisiaj zobaczyłam.

  "A może po prostu sprawiała zagrożenie i ją przenieśli? Może nie ma tam nic złego? Po krzyku można wnioskować inaczej... Ale chwila!  Leati nigdy nie była agresywna, ani nie pokazywała oznak jakiejś większej agresji!"

  Nie wiedziałam co o tym myśleć. To wszystko było takie... Dziwne! Kolejna nieprzespana noc się kłania.

  - No dobra! - Iris podniosła się do siadu. - O co chodzi!? Znowu się kręcisz na łóżku!

  - P-przepraszam.

  - To Armin? - zapytała. Popatrzyłam na nią z pytającym wyrazem twarzy. - Czy to w nim jesteś zakochana? - uruchomiła u mnie odruch wymiotny.

  - Żartujesz!? Jasne... To spoko przyjaciel, ale tylko tyle! Nie jest w moim typie. - Iris uśmiechnęła się jakby mi nie wierzyła.

  - Mam Ci udowodnić? - spojrzałam na nią wyzywająco.

  - Zgoda! Niby jak chcesz to zrobić? - teraz to ona spoglądała na mnie wyzywająco.

  Wstałam z łóżka pewna siebie i podeszłam do niej. Patrzyła na mnie nie zrozumiale. Położyłam się jej do łóżka, a dokładniej na niej. Zdziwienie malowało się na jej twarzy. Przysunęłam się do niej bliżej i pocałowałam ją. Iris była czerwona jak włosy Kastiela. Odsunęłam się od niej. Ściągnęłam z niej kołdrę i włożyłam rękę pod jej bluzkę. Iris cicho pisnęła.

Esprit Minuit [Słodki Flirt]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz