Rozdział czternasty. Ta zniewaga krwi wymaga.

1.3K 141 16
                                    

Nawet miło się nam rozmawiało

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nawet miło się nam rozmawiało. Marta rzadko pojawiała się gdzieś bez Moniki, a gdy były we dwie potrafiły działać mi na nerwy. Było dość chłodno, jednak moje ciało zdążyło się już przyzwyczaić do zimna. Wytrzymywałam w bluzce na ramiączka.

- Damian wciąż się nie odzywa?

- Nie. A ja nie nalegam. Niech robi co chce - warknęłam.

Wtedy zauważyłam, że przygląda nam się chłopak, którego kojarzę z widzenia. Połowa dziewczyn z osady się w nim podkochiwała. Był wysokim blondynem z boskim ciałem i mrocznym spojrzeniem. Jego oczy kolorem przypominały wieczorne niebo. Wybrałam już partnera, więc ów facet nie pociągał mnie ani odrobinę, musiałam jednak przyznać, że było na czym zawiesić oko. Wilk widząc, iż mu się przyglądam puścił mi oczko i uśmiechnął się zalotnie. Przewróciłam oczami. Wiele razy mnie to spotykało. Byłam pożądaną partią w naszej Osadzie. Córka Wielkiego Alfy w dodatku ładna.

- On tu idzie - szepnęła Marta.

Zmroziłam ją wzrokiem, przecież on to słyszał.

- Cześć laski - przywitał się - Jestem Adrian, ale to już chyb wiecie.

- Szczerze mówiąc mam to w dupie - posłałam mu słodki uśmiech.

- Ojej, złośliwa Takie lepiej smakują.

- Słucham?

Chłopak rozłożył palce w kształci litery V i włożył między nie język. Krew we mnie zagotowała. Co on sobie do cholery ciężkiej myślał?! Byłam dla niego jak księżniczka, należało się traktować mnie z szacunkiem! Zacisnęłam pięści i naprężyłam mięśnie by wywalić gościowi takiego gonga, jakiego jeszcze nie widział jednak nie zdążyłam. Typek po chwili leżał jak martwy na ziemi jakieś cztery metry od nas. Odwróciłam głowę. Obok nas stał Damian i rozcierał sobie prawą dłoń.

- Nie waż się więcej zbliżać do mojej kobiety - warknął z furią.

Chyba nigdy nie widziałam go tak rozzłoszczonego. Z jego oczu buchał ogień. Adrian uklęknął i wytarł sobie krew, która pociekła mu ze złamanego nosa.

- Jak śmiałeś?! - fuknął.

- Powinienem cię zapytać o to samo!

Blondyn warknął i skoczył w przód, by wylądować już na czterech łapach. Duży był skurczybyk. Damian jednak nie był mu dłużny i także się przeobraził. Stanęli na przeciw siebie gotując się do walki. Zeskoczyłam z ławki i stanęłam pomiędzy nimi. Damian warknął na mnie cicho. Puściłam to mimo uszu.

- Będziesz się zasłaniał panną? - Adrian wydawał się być bardzo rozbawiony.

Nie wytrzymałam. Kopnęłam go prosto w nos. Odskoczył w tył i zaskomlał. Już po sekundzie wgryzłam się w jego bark. Był tak zaskoczony, że nawet nie odpowiedział na mój atak.

~Poradziłbym sobie.

~Wiem, ale pragnęłam z całego serca to zrobić.

Damian parsknął śmiechem i usiadł.

~Jest cały twój, mój alfo.

Odskoczyłam od jasnego wilka żeby zatopić kły na jego pysku, tym razem wykazał się refleksem i zrobił unik. Kątem oka dostrzegłam, że Damian cały czas mnie bacznie obserwuje. Jeden zły ruch Adriana i rozszarpie go na strzępy.

- Nie będę walczył z wilczycą - mruknął.

- Nie oczekuje od ciebie dobrych manier, nie teraz!

- Nie chodzi nawet o to, twój ojciec. Patrzy na nas z pałacowego tarasu.

Zerknęłam w lewo. Rzeczywiście. Opatry o barierkę ze znudzoną miną przyglądał nam się mój tata. Skuliłam uszy, nie lubił gdy wdawałam się w bójki. Spojrzałam na Damiana, potem na Martę. Pokiwała głową.

~Damian? Możemy porozmawiać?

~Jasne.

~Chodźmy może w bardziej ustronne miejsce.

Pobiegliśmy razem w las. Mój towarzysz od razu wiedział, gdzie chcę się udać. Kiedy znaleźliśmy się na wzgórzu, zmieniłam się w człowieka i stanęłam twarzą do chłopaka. Wyglądał... Marnie. Miał cienie pod oczami, kilkudniowy zarost i zmęczone oczy. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę. Nie miałam go przecież za co przepraszać, a jednak...

Na szczęście nie musiałam nic mówić. Chłopak wręcz doskoczył do mnie i namiętnie wbił się w moje usta swoimi. Przytuliłam się do niego mocno.

- Myślałem, że oszaleje - wymruczał po chwili.

- Dlatego mnie unikałeś - warknęłam.

- Ja... Wybacz mi. Jesteś dla mnie wszystkim. Po prostu chciałem... Sam nie wiem co chciałem, ale kiedy zobaczyłem tego typka obok ciebie, myślałem że go zabije.

Chłopak pogładził mnie po policzku, miał takie smutne spojrzenie. Westchnęłam.

- Muszę ci dać i jakąś kare - bąknęłam.

- Każdą!

Odskoczył ode mnie i z zamachem wyciągnął nóż z tylnej kieszeni. Patrzyłam zdziwiona co wyprawia.

- Zamknij oczy - poprosił.

- Hę?

Przekrzywiłam głowę jak zdziwiony piesek. Damian złożył ręce jak do modlitwy. Wzruszyłam ramionami, ale zamknęłam oczy. Po chwili poczułam zapach krwi. Nie wytrzymałam i zerknęłam.

- Ty idioto!

Chłopak stał przede mną ze ściągniętą koszulką. Na jego torsie powstała nowa rana z wielkim M tuż nad sercem. Krew skapywała aż na trawę.

- To srebny nóż. - szepnął.

Podeszłam do niego i wyrwałam mu broń z ręki. Następnie puknęłam go w ten głupi, pusty łeb. Damian zaśmiał się tylko i rozczochrał mi włosy. Kogoś innego bym za to zabiła. Debil, no po prostu debil! Przecież to go bolało. A blizna po tym miała już nigdy nie zniknąć.

- Nie chodziło mi o taką karę! Coś bardziej w stylu ,, przebież się za jednorożca i przejść po osadzie ''.

- To ja już wolę się ciąć....

Ponownie strzeliłam go ręką w czoło. Potarł je, cały cza się uśmiechając. Ach, te jego brązowe oczy. Mogłabym w nich utonąć.

- Kocham cię... - wyszeptałam cichutko.

- Co? Chyba nie dosłyszałem?

- Idiota!

- Twój idiota.

- Na zawsze.

- Na zawsze. 


Na zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz