Rozdział trzydziesty- drugi. Sielanka?

1.2K 121 30
                                    


Magda

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Magda.

No i nadeszła zima. Ciemno, zimno i mokro. Cudownie. Gdyby tak chociaż spadła odrobinka śniegu. Ciąża Julie jak dotąd przebiegała prawidłowo, dziecko miało urodzić się dość szybko. W maju. Wszystkiego doglądał Hubert. Ponoć widział już kiedyś podobny przypadek. Oby wiedział, co robi...

Siedziałam z Damianem w parku. Było dość chłodno, jednak wtulona w ramiona mojego ukochanego nie odczuwałam tego. Nieopodal nas bawiły się dzieciaki. Te starsze co jakiś czas przemieniały się w wilki i upadały prosto na łeb. Uśmiechnęłam się na ten widok. To rozczulające. Nieopodal nas zatrzymał się biały Jeep mamy. Wysiadła z niego bardzo zaaferowana. Z daleka było widać, że nasz szuka. Wstałam i pomachałam do niej ręką. Owinęła się szczelnie swoim czerwonym płaszczem i podeszła do nasz szybko.

- Damian, poproszę cię o to tylko raz i zrób to szybko. Zanim się rozmyślę.

Chłopak wstał i pokiwał głową gotowy do działania.

- Byłam w cukierni twojej babci. Tam za rogiem. - wskazała mama - W kolejce za mną stał Krzysiek. Powiedział, że muszę być teraz bardzo samotna. Zaoferował się... Powiedział, że skoro nie mam teraz męża to może mi pomóc. Tak, chyba tak właśnie to określił. Klepnął mnie w tyłek. Potem mówił o wiele gorsze rzeczy. To było obrzydliwe. Damianku, proszę... Daj mu w mordę. Sprzedałam mu liścia, ale go to nawet nie smyrgnęło.

Mama zagryzła wargi, jakby uświadamiając sobie o co właśnie poprosiła. Spuściła wzrok i spojrzała na swoje skórzane kozaki.

- Damian, nie... Zapomnij.

- On tam jeszcze jest? - spytał.

Nie czekał jednak na odpowiedź. Zaczął biec w kierunku cukierni. Nie chciałam by wpakował się w kłopoty więc ruszyłam za nim. Krzysztof szedł spokojnie w stronę domu tyłem do nas. W małej torebeczce trzymał eklerki. Zajadał się jedną z nich z apetytem. Damian podbiegł do niego i popukał go w plecy. Kiedy mężczyzna odwrócił się, chłopak wymierzył mu solidny i mocny cios prosto w środek gęby. Głowa Krzyśka odskoczyła w bok a sam facet musiał zrobić krok do tyłu by nie upaść.

- Co to kurwy? - fuknął.

- Nie waż się w taki sposób odzywać do damy - warknął Damian.

- Jak śmiesz, ty gnoju?! Wydrapie ci do drugie ślepie!

- Dotknij go a odgryzę ci rękę - syknęłam.

- Mam zawołać straż?

Za naszymi plecami zjawił się Michał. Wyrósł jak z pod ziemi. Krzysztof prychnął i odszedł zostawiając na ziemi rozpaćkane ciastka.

- Bracie, co tu robisz?

- Julie chce babeczkę - wzruszył ramionami.


Nie mogłam uwierzyć ile ta dziewczyna potrafi zjeść. Połknęła sześć czekoladowych babeczek, popijając to mlekiem. Następnie sięgnęła łapczywie za pikantne udka kurczaka i maczała je w dżemie. O mój Boże. Malinowym. Nadal była blada jak ściana, jej słuch był czulszy nawet od naszego. Umiała też wykorzystywać swoją dziwną moc. Jednak na prawdę słyszałam jej bijące serce. Powoli i dziwnie, ale pompowało krew.

- Masz spust - mruknął Damian.

- Oui. J'ai eu faim. - odparła z pełną buzią.

- Julie dawno nie jadła ludzkiego jedzenia. A do tego ta ciąża. Dziecko potrzebuje jak widać sporo pokarmu. - Wytłumaczył Michał.

- Przynajmniej wiemy, że nie będzie wampirem. Nie łaknie krwi. Tylko kurczaka w malinach.

Michał uśmiechnął się do Damiana, również zdawał sobie z tego sprawę i się cieszył.

- Le miel? Masz jeszcze trochę tych skrzydełek? - zapytała dziewczyna.

Mój brat kiwnął głową i zniknął w naszej kuchni. Julie rozłożyła się wygodnie na kanapie. Jej brzuszek trochę się zaokrąglił. To dziwne, ale czułam niepokój patrząc na niego.

- Dobrze się czujesz? - spytałam.

-Oui! merveilleusement. To znaczy, cudownie. - posłała mi uśmiech.

Wydawała się być szczęśliwa. Cóż. To chyba najważniejsze. Widziałam też jak patrzyła na Michała. Kochała go. Mogła być wampirzycą, urodzić Hobbita, który następnie spiknie się z Jacobem ze Zmierchu, nie ważne, Michał był szczęśliwy. Tylko to się liczyło.

Michał wszedł do salonu, podał dziewczynie jedzenie i cmoknął ją w czubek głowy.

- Je t'aime. - szepnęła.

Postanowiliśmy z Damianem dać im trochę prywatności i poszliśmy do mojego pokoju. Włączyłam telewizor i położyłam się na łóżku, Poklepałam miejsce obok siebie.

Leżeliśmy i oglądaliśmy razem jakiś horror. Wtedy wpadł mi do głowy pełen pomysł. Zrobiłam słodką, niewinną minkę i spojrzałam na Damiana.

- A może my sobie zrobimy dzidziusia.

Przysięgam... Nigdy nie widziałam takiej paniki na jego twarzy. Nie mógł wydusić z siebie słowa. Zaczął szybciej oddychać.

- Ale... Ja... Ty... Masz ... Boże masz szesnaście lat i... Magda!

Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Chłopak odetchnął z ulgą i pokiwał głową. Pocałowałam go w policzek, tuż przy bliźnie.

- Wyglądam ohydnie - mruknął.

- Jesteś wspaniały - zapewniłam.

- Nie cukruj mi tak, bo będę zbyt pewny siebie i zacznę podrywać cycate blondyny.

- Zabije je wszystkie - szepnęłam słodko. - A na końcu ciebie.

- Bywasz przerażająca.

- Wiem.






Następnego dnia Damian zniknął...

Na zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz