[2] Za co?!

13 0 0
                                    


Schodzimy ze sceny. Odliczam sekundy razem z moim nierównym oddechem. Za chwilę rozpocznie się po koncertowa rutyna...

-Co to miało być, młody?!- zaczyna Charles- ten, którego boję się najbardziej.

-Emm...?- pytam znudzony. Dobrze wiem, że to rozzłości brata jeszcze bardziej, ale nie przejmuję się tym. Już nie.

-Jeszcze pytasz?!- chwyta mnie za ramię i ciągnie do siebie, tak mocno, że o mało nie tracę równowagi na stopniach.

-Puść go- mówi stanowczo Nataniel. To w jego stylu, jest dla mnie najłagodniejszy.- To bezcelowe.

-Dlaczego go bronisz?!- rzuca bratu gardzące spojrzenie, aby zaraz jego uwaga powróciła do mojej osoby.- No co?! Jesteś taki słaby, że ktoś musi Cię bronić?!

Nie powinienem teraz nic mówić, wiem o tym aż za dobrze. A jednak lubię pogarszać sytuację w jakiej się w danym momencie znajduję. Zanim się zorientuję, słyszę swój głos- Nie boję się- stanowczy ton to nie jedyne na co mnie stać.

Popycham go lekko, ten zatacza się zaskoczony.

Charles podnosi swój wzrok na mnie. Rusza w moim kierunku z wycelowaną pięścią.

Pierwsze uderzenie, drugie... Bronię się, ale przy nim każdy mój ruch wygląda marnie.

Stara się celować w miejsca, które ukryję. Nikt poza nami nie powinien widzieć ran i siniaków.

Shan staje przed nim i kończy "przedstawienie", jednakże nie z troski o którekolwiek z nas.

-Co za dużo, to nie zdrowo- komentuje.- Musi sprawić pozory, my musimy wyglądać jak kochająca się rodzina! Cholera, Charles jak on wyjdzie na scenę?!

Kiedy oni prowadzą kłótnię, wymykam się na dwór. Staję w przyciemnionym kącie, opieram się o ścianę i zapalam miętowego papierosa. Dopiero, gdy czuję na wargach jego smak, oddycham z ulgą.

-Pieprzony bohater!- kopię w skrzynkę leżącą na ziemi.

Wzdycham ciężko, zmęczony tym dniem. Papieros drażni moje płuca, ale pomaga odzyskać równowagę, spokój. Spoglądam na niebo, tyle gwiazd, Chris pokręciłby głową i rozkazałby wziąć się w garść.

Nucę cicho:

" To uczucie mną gardzi,

chcę krzyczeć,

ale mam wrażenie,

że jestem pod wodą;

nie usłyszysz, nie zrozumiesz..."

Rzucam peta na ziemię, przydeptuję i idę w kierunku autobusu. Pora stąd odjechać.

---------------------------------------------------------------------------------

Zakochana w nieznajomym


Za kulisamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz