-Dziękujemy!- krzyczymy jeden po drugim, kłaniając się przy tym. Tłum napiera na barierki. Ci którzy zrezygnowali z domagania się bisu, krzyczą i klaszczą w dłonie nad głowami.
Kątem oka zauważam, że reszta zespołu schodzi za kulisy, ja oglądam się na ludzi przede mną. Mam może kilka sekund aż ktoś zauważy moje dziwne zachowanie, więc staram się zarejestrować jak najwięcej nim też udam się na zaplecze.
Lubię patrzeć na twarze tych, którzy przyszli mnie podziwiać. Choć brzmi to dość snobistycznie, zupełnie nie w tym rzecz. Jestem ciekaw reakcji człowieka na drugą osobę. Dla nich ten koncert to spełnienie marzeń, miło mi chwytać te ich uśmiechy, roześmiane oczy.
A przecież jestem taki jak oni, a nawet gorszy.
Odwracam się tak jak przez chwilą moje rodzeństwo i podążam w ich kierunku. Choć bardzo nie chcę.
-Ta sukienka w kwiatki jest obłędna- Lilka pokazuje coś na telefonie Róży, na co ona tylko potakuję głową. Dostrzega mnie, mierzy wzrokiem i wskazuje z obawą w stronę chłopaków.
Domyślam się, za zauważyli moją niesubordynację sprzed minuty i nie omieszkają ze mną wyjaśnić tej sytuacji.
Jednak wolę nie przyśpieszać kłótni, więc chowam się delikatnie przy bufecie.
Ostatnio nasze stosunki są... no cóż gorsze niż zazwyczaj. Wszyscy jesteśmy podenerwowani z powodu napiętego grafiku i promocji płyty.
- Jeżeli zastanawia się Pan nad tym makaronem, to mogę powiedzieć jedynie, że warto spróbować- zagaduje mnie kelnerka pilnująca porządku przy cateringu.
- Czy sałatka jest równie dobra?- wysyłam ku niej miłe spojrzenie, a ona mi wtóruje.- Wolałbym coś bardziej lekkiego- tłumaczę.
- Hmm... W moim mniemaniu jest ona jedynie dodatkiem, ale o gustach się nie dyskutuje, prawda?
Uśmiecham się jedynie na jej ripostę i nabieram trochę tej "trawy".
Podoba mi się, że nie jest znudzona swoją pracą, stoi przy bufecie w profesjonalnej pozie, nie prosi nas o jakieś durne zdjęcia czy autografy. Skupia się na tym co jest jej dzisiejszym zadaniem- wyżywieniem spoconej grupy osób.
Dotychczas pracownicy tego zlecenia byli irytujący... Pamiętam jak z miesiąc temu kelner nie chciał odczepić się od Nataniel. Koniecznie musiał mieć z nim zdjęcie.
Biedak nie umiał się odgonić od natrętnego fana. No cóż, takie sytuacje mają miejsce, ale moim skromnym zdaniem, gdy kogoś wynajmujemy, powinien to być ktoś bardziej "doświadczony" w współpracy z osobami publicznymi.
Każde zejście ze sceny to dla nas przysłowiowa minuta na złapanie oddechu, nawet jeżeli nie jesteśmy wtedy do końca sobą.
Ona natomiast widząc mój brak zainteresowania dalszą rozmową, zagłębia się w swoich zadaniach.
Gdy znów na nią spoglądam, miesza jakąś potrawę. Ufam, że to polepszy jej smak.
Rodzeństwo porozchodziło się po pokoju, więc postanawiam wykorzystać ten moment na wyjście po kawę- prawdziwą, nie tę z automatu, którą zafundował klub.
W połowie kroku za ramię łapie mnie Róża, mierzy mnie ostrzegawczym wzrokiem i ciągnie za sobą. "Pani odpowiedzialna" chce mieć kontrolę nad sytuacją, właściwie nie powinno mnie to dziwić, kłótnie z chłopakami często mają nie najlepsze skutki.
- Gdzieś się wybierasz?- pyta jednocześnie przytrzymując moje przedramię.- Chłopaki są dziś rozkojarzeni, ale po kilku minutach zauważyli by twoje zniknięcie.
- Wiem.
Zostawia mnie wmurowanego w podłogę. Nie mogę oddychać, dziś już nie ucieknę.
Mdleję na oczach wszystkich, w tym samej sekundzie wiem, jak bardzo mam przechlapane.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Thallia

CZYTASZ
Za kulisami
Teen FictionW dzieciństwie mieszkałem w domu dziecka. Pewnego dnia dowiedziałem się, że para muzyków zakłada coś na kształt rodziny zastępczej dla utalentowanych dzieciaków. Jeździli po takich ośrodkach i zrzeszali nas. Dostałem się. Kilka lat później...