Rozdział 20 - Chaos na komisariacie

330 51 16
                                    

Migające światła radiowozów niknęły w oddali, stając się punkcikami na horyzoncie.

- No, to idziemy się pakować - stwierdził Watson, spoglądając na bruneta, który rozglądał się po okolicy.

- Nie przyszedł. Jest teraz ostrożniejszy - mruknął Sherlock i skrzywił się wyraźnie niepocieszony.

- Kto nie przyszedł? - zdziwił się blondyn.

- Morderca - rzucił krótko i obrócił się gwałtownie, wchodząc z tarasu do holu.

- Chwila. Jaki morderca? Przecież przed chwilą zabrała go policja.

- John, naprawdę myślisz, że to Ramshing zabił tę dziewczynę? - spytał, marszcząc brwi.

- No w sumie, to nie pasuje mi na mordercę, ale znaleźliśmy u niego narzędzie zbrodni, więc... - Holmes przerwał mu, kręcąc głową z irytacją.

- A gdyby nie było narzędzia zbrodni, to co? Ramshing nie miał motywu i nie byłby w stanie zabić w ten sposób. Nie chodzi mi o to, że jest tchórzliwym egoistą, ale fizycznie nie byłby w stanie zaciągnąć ofiary z piętra na parter. Ma problemy z kręgosłupem, więc nie udźwignąłby 55 kilo i nie przeniósł po schodach. Pewnie nie zwróciłeś uwagi na to jak siadał poprawiając poduszkę za plecami, jak stawał obciążając bardziej lewą nogę oraz na maść przeciwbólową leżącą na stole, kiedy byliśmy u niego w domu.

- Przyznaję, że nie zauważyłem, ale skoro on nie jest mordercą, dlaczego nic nie powiedziałeś komisarzowi? Zamknęli niewinnego człowieka.

- Nawet jakbym powiedział, to bez dowodów, które uznaje nasz wymiar sprawiedliwości, nic by to nie dało.

- Mimo to, powinniśmy poinformować o tym Smitha.

- Ech, gdyby tylko policja uznawała za wystarczające moje dedukcje, ale oni potrzebują twardych dowodów – westchnął, robiąc przy tym niezrozumiały ruch ręką, jakby myślał jednocześnie o kilku rzeczach. – Widziałeś ich prymitywną euforię po odnalezieniu narzędzia zbrodni – dodał, wracając do rozmowy.

- Więc co zamierzasz zrobić?

- Trzeba go sprowokować – odparł z błyskiem w oku.

- Na pewno nie ma innego sposobu? – spytał John profilaktycznie, spodziewając się jedynej w tych okolicznościach odpowiedzi.

- Będzie ciekawie – mruknął Holmes zachęcającym tonem.

- Z pewnością. I niebezpiecznie, co nie?

Sherlock porozumiewawczo spojrzał Johnowi w oczy i uniósł kącik ust w zadziornym uśmiechu.

***

Gdy tylko Martin dotarł z zatrzymanym pod komisariat, radiowozy otoczył tłum skandujących ludzi. Policjanci powstrzymując rozemocjonowanych pracowników hotelu, zdołali wprowadzić Ramshinga do środka i odprowadzić na polecenie komisarza do pokoju przesłuchań. Smith przywołał do siebie jednego z funkcjonariuszy.

- Co tu się dzieje, do cholery? – spytał, wskazując na grupę tłoczącą się przed wejściem do komisariatu.

- Sam nie wiem, komisarzu. Oni chyba domagają się zwolnienia tego właściciela hotelu.

- Kiedy to się zaczęło?

- Jakieś 5 minut temu się pojawili. Na początku, to nie mieliśmy pojęcia o co im chodzi, ale po pańskim telefonie, że wieziecie tego, jak mu tam...

- Edgara Ramshinga – podpowiedział mu Martin.

- No właśnie, że wieziecie tego Ramshinga, to już wiedzieliśmy, że to nie są jakieś głupie żarty – dokończył Berg, patrząc na zamyślonego Smitha. - Tylko skąd oni tak wcześnie wiedzieli, że go pan aresztował? – dodał, drapiąc się po głowie.

Sherlock: The Haunted HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz