9.

37 4 3
                                    

Kiedy byłam już śpiąca postanowiłam wyłączyć serial. Wstałam z łóżka i zaczęłam się kierować w stronę łazienki, żeby wziąć prysznic. Po drodze sprawdziłam jeszcze czy ktoś do mnie napisał - nic. Westchnęłam z ulgą, odłożyłam telefon i weszłam do łazienki.

Kiedy już się umyłam zaczęłam szukać swojej piżamy, ale potem przypomniałam sobie, że jest w szafie. Westchnęłam głośno, owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki.

- jezu, Jack co ty tutaj robisz?! - krzyknęłam i złapałam się w miejscu gdzie powinno znajdować się serce.

- znowu krzyczysz - powiedział. Przewróciłam oczami i zapytałam - czego chcesz?

- masz pożyczyć ładowarkę? Swoją gdzieś zgubiłem.

- w szafce koło łóżka - odpowiedziałam - dzięki, a i nie przewracaj oczami bo kiedyś ci tak zostanie - po tych słowach wyszedł, zdążyłam jeszcze pokazać mu środkowy palec co oczywiście odwzajemnił.

Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać jakiejś piżamy. Wybrałam moją ulubioną z pieskami. Wróciłam do łazienki aby się przebrać. Umyłam jeszcze zęby i rozczesałam włosy. Kiedy wyszłam z łazienki od razu pobiegłam w stronę łóżka - wreszcie jesteśmy sami, brakował mi ciebie - w tej chwili prowadzę normalną konwersację ze swoim łóżkiem. Zawinęłam się w 'kokon' i poszłam spać.

Obudziłam się w nocy i po prostu zalewałam się potem. Na pewno ten głąb nie zniżył ogrzewania. Sprawdziłam zegarek - 3:00a.m. Głośno jęknęłam i powoli zwlekłam się z łóżka aby otworzyć okno. Kiedy już miałam odejść coś co wyglądało jak pies mignęło mi przed oczami - Moon. - szepnęłam pod nosem. Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę drzwi lecz nagle zrobiło mi się słabo i upadłam. Na szczęście nie straciłam przytomności - co do cholery - przeklnęłam pod nosem ale potem uświadomiłam sobie, że wczoraj nic nie jadłam. Idiotka. Chciałam już wstać ale nagle Jack wparował do pokoju.

- czemu usłyszałem huk jakby jakiś wieloryb spadł na ziemię? - oh, dzięki bracie.

- spokojnie to tylko ja, a teraz nie gap się tak na mnie tylko pomóż mi wstać - powiedziałam - dobra, sama wstanę.

- więc - zaczął - co się stało?

- prawdopodobnie zasłabłam bo nic wczoraj nie jadłam i wyprzedzając twoje pytania nie, nie głodzę się - wymamrotałam bo na prawdę nie mam siły mówić.

- dobra, chodź. Musisz coś zjeść - powiedział a ja przewróciłam oczami bo po pierwsze, nie czuję się głodna a po drugie - jest noc.

- muszę? Nie czuję głodu.

- jeśli chcesz dłóżej pospać, to musisz teraz zjeść.

- dobra, przekonałeś mnie, tylko Jack?

- co? - odpowiadając odwrócił się w moją stronę.

- zanieś mnie - powiedziałam a raczej stwierdziłam robiąc maślane oczy.

Westchnął i po krótkiej dyskusji się zgodził. Cicho pisnęłam z radości i podbiegłam do niego, żeby wskoczyć mu na barana - tylko ostrożnie - wymamrotał Jack. Po drodze nie obyło się bez moich zaczepek w jego stronę. Kiedy dotarliśmy do kuchni, chłopak postawił mnie na ziemi - moje plecy - wymamrotał - Ej! Słyszałam i nie jestem taka ciężka - odpowiedziałam ale mimowolnie się uśmiechnęłam.

- to co chcesz do jedzenia? Zapiekanka, frytki czy kanapka? - mówiąc to obrócił się w moją stronę - zapiekanka - odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.

- a właśnie - zawahał się - wiesz może.. gdzie jest Moon? - po tych słowach uśmiech od razu zszedł mi z twarzy i zaczęło robić się gorąco.

Szybko podbiegłam do drzwi. Otworzyłam je i zaczęłam wołać z nadzieją, że mnie usłyszy - MOON? MOONLIGHT, CHODŹ DO MNIE. SŁYSZYSZ? - wołałam - MOON

- Jade, nie martw się. Przyjdzie - powiedział cicho Jack.

- tak, masz rację ale jak nie przyjdzie to masz przejebane, Sparkle - mówiąc to wskazałam na niego palcem - a teraz daj mi coś do jedzenia bo zaraz umrę z głodu.

- tak! Właśnie, jedzienie.

- nie mów, że zapomniałeś - powiedziałam i złapałam się za głowę.

- ja? - zapytał - ja? Oczywiście, że tak - na to parsknęłam śmiechem - to ja może podziękuję - odpowiedziałam śmiejąc się. Odwróciłam się i już miałam wracać ale Jack mi przerwał.

- nie! Nie, dobra. Kanapka ci starczy - westchnęłam ale i tak usiadłam do stołu żeby go nie denerwować - z czym chcesz? - zapytał.

- ser wystarczy - wymamrotałam - nie mam siły Jack, nie mogę tego zjeść jutro? - powiedziałam błagalnym tonem.

- oczywiście, że nie. Masz - podał mi talerz z dwoma kanapkami - dzięki - powiedziałam.

Nagle usłyszałam jakieś odgłosy z zewnątrz - Moon? - wyszeptałam sama do siebie i jak poparzona wstałam od stołu i skierowałam się w stronę drzwi.

-----------------------------------------------------------
Wreszcie rozdział heh. Nie mam totalnie weny do pisania więc rozdziały będą co tydzień lub więcej. Standardowo co 2 gwiazdki nowy rozdział.
I DZIĘKUJE JESZCZE ZA PONAD 200 WYŚWIETLEŃ.

Lots od love xx

First love //n.h ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz