Nawet podczas konferencji prasowej, w której brał udział w sobotę po południu, jego myśli były przy Isabelle. Co robi? Pewnie umówiła się z kimś. Ścisnęło go w żołądku.
Eris została na chwilę, by przestrzec go przed Isabelle. Opowiedziała mu bardzo ciekawą historię, która brzmiała wiarygodnie, ale nie bardzo mu pasowała do Isabelle.
Kuzynka Eris, była modelka, właśnie przygotowywała się do ślubu z Markiem Bluecastle, Isabelle roztrwoniła pieniądze po rodzicach, Mark do tej pory spłacał jej długi. Dwa razy pozbyła się ciąży, chociaż wiedziała, jak jej mąż pragnął dziecka. Może to i lepiej, skoro i tak nie miałby pewności, że dziecko jest jego, bo miewała kochanków, nawet się z tym nie kryła.
– Wiesz, Mat, zawsze cię lubiłam, szkoda by było gdybyś znów wpakował się w głupi związek. Widziałam, jak pożerasz ją wzrokiem, a to mała żmijka. Oskubie cię, nawet się nie obejrzysz, a potem rzuci jak się jej znudzisz.
Nie znał takiej Isabelle, ale faktycznie nie dała się długo prosić i była niezwykle namiętną kochanką. Z drugiej strony, nie lubiły się z Eris, i ten jej mąż... kim on właściwie był?
Powinien był jej zapowiedzieć, że kiedy jest z nim, nie ma prawa umawiać się z innymi. Nie chciał dzielić się nią z nikim. Sam też miał zamiar tak postępować. Rozważał nawet, czy nie zadzwonić i sprawdzić, co robi, ale uznał to za idiotyczny pomysł.
Miał nadzieję, że nie spotkała się dziś z Alexem. Sama myśl o tym niepokoiła go, wytrzymał jednak do wieczora. Na szczęście, miał trochę projektów do nadrobienia, więc większość nocy przesiedział przy komputerze. W końcu nad ranem powieki zaczęły mu ciążyć na tyle, by mógł zasnąć.
Pierwszą rzeczą, którą zrobił po przebudzeniu, a było przed jedenastą w dzień, był telefon do Isabelle.
Odebrała po paru minutach, głos miała dziwny, jakby posapywała cicho i nieprzytomnie. Po plecach przeszły mu ciarki, gdy pomyślał o słowach Eris.
– Isabelle?
– Tak (sapnięcie w słuchawkę).
– Isabelle, wszystko w porządku? – zapytał, zaniepokojony na poważnie.
–Yhm (i cisza).
– Sama jesteś? Isabelle? Czy jesteś tam sama?! – w napięciu oczekiwał na odpowiedź.
– Aha (sapnięcie).
– Jadę do ciebie. – Zakomunikował nagle, zupełnie ignorując jej wczorajsze zapewnienie o natłoku pracy. Coś się tam działo, zaczynał mieć pewność, że nie jest sama.
– Yhy (rozłączyła się).
Jechał z najwyższą dozwoloną prędkością, dziękując Bogu, że ruch był niewielki jak na tę porę dnia. Wściekał się, myśląc, że Isabelle jest z kimś innym. Jak mogła?
Brama była otwarta. Jego podejrzenia coraz bardziej nabierały kształtów. Podjechał pod samo wejście, zapukał, ale nikt nie otworzył. Wszedł do środka, bo dom też był otwarty.
Salon był pusty, postanowił zajrzeć do kuchni. Poczuł imadło zaciskające się na sercu, gdy zobaczył na stole dwie filiżanki z niedopitą kawą, obie zimne. Na jednej odciśnięty był błyszczyk Isabelle. Jego przeczucie nie było bezpodstawne.
Coraz bardziej wściekły, poszedł szukać Isabelle. Właściwie do tej pory widział tylko dwie sypialnie, salon i kuchnię, a dom był ogromny. Miał jednak szczęście. Gdy otworzył pierwsze drzwi obok kuchni, zobaczył Isabelle leżącą w majtkach i staniku w rozgrzebanym olbrzymim łóżku. Poczuł przypływ pożądania, ale zignorował to.
CZYTASZ
Szansa
RomanceDziewczyna, która traci wszystko, przede wszystkim nadzieję. Czy los da jej drugą szansę na szczęście? Beta: @Pandzia8