Rozdział 2

1.1K 68 1
                                    

~*~

*Nanami*

Od razu po tym jak weszłam do sali usiadłam w swojej ławce i czekałam na Kanako-chan. Po około pięciu minutach się pojawiła i podeszła do stołu przede mną.

- Kanako-chan! Prawie wszystko się wydało!- Zawołałam płaczliwie.

- Jesteś blada jak trup.- Stwierdziła dziewczyna siadając na krześle.- Jak?

- No, bo Reiji zabrał mi list. Szczerze to nawet nie wiem kiedy!- Powiedziałam, a dziewczyna skinęła głową. Do sali wszedł Subaru, a my od razu zmieniłyśmy temat. 

Chciałam z nią porozmawiać o tym liście, ale nie mogłyśmy zrobić tego przy nim. Niby moja przyjaciółka chciała szeptem, ale ona nie wiedziała, że mój brat to pieprzony wampir, który słyszy wszystko w zasięgu 10 metrów! Lekcje mijały mi szybko, aż do matematyki. Wtedy czułam się fatalnie. Prawdopodobnie obiad i kolacja, których nie zjadłam zaczęły się odzywać. W głowie mi się kręciło i było mi dziwnie gorąco. Oparłam głowę na ręce i patrzyłam zamglonym wzrokiem na tablice. 

- Widzę, że Sakine się kwapie do odpowiedzi.- Spojrzałam tym razem na matematyka.- Do tablicy.

Z westchnięciem wstałam z ławki i skierowałam się do tablicy. Jednakże w połowie drogi zakręciło mi się w głowie i oparłam się o jakąś ławkę.

- Sakine-san, wszystko dobrze?- Zapytał nauczyciel nagle zaniepokojony, a ja pokiwałam głową i wyprostowałam się. 

- Wszystko dobrze.- Stwierdziłam i doszłam aż do biurka. Potem po raz kolejny się zachwiałam, ale tym razem nie miałam się o co oprzeć i gdyby nie Subaru leżałabym z rozwaloną głową na ziemi.- Dziękuję.- I po tych słowach straciłam przytomność. Serio, w moim przypadku chyba niejedzenie nie było najlepszym pomysłem.

*Trzy godziny później*

Obudziłam się będąc jeszcze bardziej zmęczoną niż za nim chyba poszłam spać. Poczułam znajome zapachy braci Sakamakich i mojego pokoju. Otworzyłam powoli oczy, ale poraziło mnie światło z lampy i zasłoniłam oczy. Usłyszałam jak większość osób z pokoju wychodzi i została tylko jedna.

- Mówiłem, że to nie jest dobre dla twojego zdrowia.- Głos Shu rozbrzmiał w moim pokoju.- Powiesz mi w końcu co się dzieje?- Ponownie otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku.

- Mówiłam wam... Najpierw sama musiałabym to rozwiązać.- Powiedziałam i spojrzałam na sufit.- Idę się przejść.- Stwierdziłam i wyszłam spod kołdry. Postawiłam stopy na ziemi i założyłam moje trampki.

- Nie powinnaś. Albo chociaż najpierw coś zjedz.- Pod nos podstawił mi tace z tostami. 

- Dziękuję.- Przytuliłam chłopaka i wzięłam od niego jedzenie.- Wytłumaczę Ci wszystko, jak sama sobie wszystko poukładam, dobrze?- Gdy już zjadłam, po raz kolejny go przytuliłam i pocałowałam w policzek.

- Dobrze.- Mruknął w moje ramię. Wstałam i wyszłam z pokoju, czułam jak mnie odprowadzał wzrokiem aż nie zniknęłam za drewnianą powłoką. 

Zeszłam po schodach aż do drzwi wyjściowych i wyszłam na dziedziniec. Przeszłam obok fontanny i opuściłam posiadłość Sakamaki. Przechodziłam przez las z nadzieją, że coś wymyślę. W końcu widziałam same drzewa i krzaki. Jednakże po jakiejś pół godzinie krążenia po lesie natknęłam się na altankę. Przyjrzałam się jej dokładnie i była to ta sama altanka gdzie z Shu wszystko sobie wyjaśniliśmy i gdzie nasz związek się zaczął. Usiadłam na ławce z kamienia i spojrzałam na niebo za daszku. Nie wiem ile tak minęło, ale nad moją twarzą pojawiła się twarz mężczyzny. Podniosłam brwi do góry i spojrzałam na niego pytająco. Mężczyzna miał długie, białe włosy, różowe oczy tak samo jak Subaru i na nosie okulary. Ubrany był chyba w białą marynarkę i czarną koszule.

- Co pan robi?- Zapytałam gdy nadal nie wziął swojej głowy znad mojego widoku.

- Zauważyłem cię przechodząc przez ten las i stwierdziłem, że Panienkę coś dręczy.- Odpowiedział, a ja się zaśmiałam.

- Nic mi nie jest.- Mężczyzna wziął głowę, a ja normalnie usiadłam. 

Białowłosy usiadł na przeciw mnie, a ja teraz mu się przyjrzałam. Rysy twarzy miał podobne do niektórych z braci, oczy miał identyczne jak Subaru. Tak jak myślałam mężczyzna miał czarną koszulę w pionowe białe, cienkie paski, a na to zarzuconą białą marynarkę i czarne spodnie. 

- Widzę, że coś jest nie tak.- Nie odrywał ode mnie wzroku.- Ponoć najlepiej wygadać się nieznajomemu.

- Niby tak, a wysłucha mnie pan?- Zapytałam, a on pokiwał głową.- Mieszkam w pewnym domu od prawie dwóch lat z powodu pracy ojca, a on dzisiaj przed obiadem. Przepraszam, chyba mój ojciec, przysłał mi list z jednym zdaniem "Czas wracać do domu.". Że niby po dwóch latach sobie przypomniał, że ma córkę? Coś jakoś w to nie wierzę. Do tego mieszkańcy tego domu nie wiedzą o tym. Mój przyszywany brat i chłopak, którzy tam mieszkają się o mnie martwią, a ja nie potrafię im o tym powiedzieć. Reszta domowników też się chyba martwi.- Stwierdziłam kręcąc głową.

- Może jednak stęsknił się za tobą, a nie miał po prostu wcześniej czasu?- Zaproponował, a ja w odpowiedzi prychnęłam.

- I od dwóch lat nie miał czasu by mi wysłać chociaż jeden list z treścią "Żyję, kocham cię"? Proszę pana, to jest nie możliwe.

- Może i masz rację, ale ojcowie mają bardzo często różne powody do swoich dziwnych zachowań, tak samo jak wy dzieci.- Wytłumaczył, a ja pokiwałam znów głową. Może miał trochę racji.

- Może...- Westchnęłam.

- Powinnaś im powiedzieć, lepiej żeby nie dowiedzieli się od kogoś innego, bo możecie sobie przez to przestać ufać.

- Dziękuję, jest pan naprawdę mądrym człowiekiem.- Powiedziałam z uśmiechem i po chwili spojrzałam na niego zaciekawiona.- No, ale co pan tu robi w okolicy. Nigdy pana tutaj nie widziałam.- Powiedziałam patrząc na niego podejrzliwie.

- Moi synowie niedaleko mieszkają i stwierdziłem, że ich odwiedzę.- Pokiwałam głową ze zrozumieniem i po pięciu minutach ciszy wstałam z miejsca.

- Powinnam już wracać. Dziękuję, że mnie pan wysłuchał.- Uśmiechnęłam się i odbiegłam od mężczyzny. 

Po chwili jednak się zatrzymałam i spojrzałam za siebie. Spodziewałam się ujrzeć tam nieznajomego, ale nikogo tam nie zobaczyłam. Zmarszczyłam brwi, ale zaraz stwierdziłam, że zniknął za drzewami i wzruszyłam ramionami ponownie ruszając. Zmierzałam w stronę rezydencji z wielkim uśmiechem i nowym postanowieniem. Najpierw powiem to Shu i Subaru, a potem całej reszcie. Tamta dwójka była dla mnie najważniejsza i chciałabym żeby dowiedzieli się o moim małym problemie jako pierwsi. 

~*~

Yo!

Jak mówiłam, tak zrobiłam! Szczerze to nie mam i tak nic lepszego do roboty. Do tego od ciągłego siedzenia bolą mnie plecy. Jestem jeszcze śpiąca po tabletce na chorobę lokomocyjną, ale nie chcę iść spać. Kurde. Serio te fotele są nie wygodne albo ja jakoś dziwacznie siedzę. Czekajcie. Wspominałam, że wracam do domu z nad morza? XD Lol Nie pamiętam. No cóż, jak nie mówiłam to teraz mówię. Postaram się być rozdziały od poniedziałku pojawiały się regularnie, w regularnych odstępach czasu. Jednakże wiecie jak to ze mną jest. To coś mi wypadnie, to zapomnę,  ale obiecuję, że się postaram!! Do tego mam sześć kolorowych warkoczyków! Trzy z prawej i trzy z lewej. Zielony, czerwony, pomarańczowy,  fioletowy, niebiesko-fioletowo-rózowy, fioletowo-różowy! cudowne!

Bayoooooo!!

Kazenakii

PS.

KOMENTUJCIE!!!!!!

ORAZ

GWIAZDKUJCIE!!!!!!

Wrota do piekieł III | Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz