Rozdział 13- Jak zostać delfinem...czyli poradnik jak zostać ssakiem morskim

58 8 1
                                    

Kuźnia...zajęcia w kuźni... po co mi to do życia, herosowi, który ni w cholerę nie ma talentu manualnego. Nawet wieża makaronikowa dla mamy w przedszkolu rozwaliła się nim przyszła po mnie mama. A niby była taka piękna. Jedyny plus, że dla taty nie musiałam wtedy robić przez co potem mogłam okraść koleżanki i kolegów ze słodyczy. Znowu odbiegam od tematu.

Jenny przydzieliła każdemu jedno z dzieci Hefajstosa. Mam farta, że Chaplin został wybrany dla mnie i Skype. Bogowie...Ledwo panował nad ogniem, patrząc na mnie.

-Serio?! Wiem, że ciebie okłamaliśmy ale nadal jesteśmy przyjaciółmi...nie rań mnie i Sky tym, że twój wujek wybrał nas na twoją niańkę...

-Która okazała się tym samym powalonym tworem jak ja. Spokojnie. W ramach zgody już ze Skype zabiliśmy kotleta mielonego. -Przerwałam mu.

-Schabowego. -Poprawia mnie

-Że co?!-Stoi zdziwiony.

Spalił kawałek swoich kochanych garniturowych spodni. Biedne spodnie...Uczcijmy je chwilą pamięci. Niech spoczywają w spokoju gdzieś tam.

-Że wybaczyłam i że bez ciebie mój kochany Chaplinie nie przeżyję?

To akurat zabrzmiało jak z taniej komedii romantycznej...

-N...n...naprawdę? -Oczy zaszły mu łzami

-Tylko nie płacz. Skończmy to najszybciej jak się da i idźmy na wagary. -Ziewam

Tak...Jedynym sensem życia są chwile z dala od obowiązków...Mimo, że często na nie wyruszam zawsze minimalną frekwencję miałam tak więc nie mówcie, że niszczę swoje życie, że nauka jest ważna, bo słyszę to codziennie od mamy.

-Wagary z tobą zazwyczaj źle się kończą...-Przypomina Sky.

-Oj tam. Na pewno lepsze od ryzyka wysadzenia kuźni z mojego powodu...-Puszczam oczko.

-Też tak myślę...-Patrzy z smutkiem na swoje miejsce pracy, które mogłoby być zniszczone.

-Czyli wagary. Pomysły jakieś? -Zacieram rączki.

-Hmm jezioro?

-Nope! Z dala od wody...-Drży na samą myśl

-Ja jestem głodna...pole truskawek?

-Hmm...kusisz...-Mówią naraz

-No to idziemy. -Szczerze się.

Po zrobieniu zamieszania dzięki mojej super szybkości, zrobiła się chwila wolności. Wystarczyło tylko podrzucić do paru pieców ciut za dużo węgla. Zamieszanie gwarantowane i okazja na ucieczkę też. Po cichutku opuściliśmy zajęcia i ruszyliśmy w stronę pola truskawek. Kto pomyślałby, że aż tak duże są te pola. Zostawiłam przyjaciół w tyle i pognałam. Na widok pięknych, czerwonych owoców ślinka cieknie. Nigdy nie jadłam tak dobrych truskawek. Nie wiem na czym hodowane ale polecam truskawki z Long Island. I wcale nie reklamuję tego produktu. Gdy pobiegłam dalej ujrzałam winogrona...Bogowie. Jak ja dawno ich nie jadłam. Skusiłam się na tylko parę gron, gdy ujrzałam...czerwonego od wściekłości pana D. Chyba wpadłam po uszy... Chyba planował je zebrać na aromatyczne wino czerwone...

-Aby...moje...kochane winorośle wpieprzać jak uszy się trzęsą? I to jeszcze dzieciak Hermesa? Zaraz cię oduczę!

Wyciąga palec...ja w tym momencie próbuje uciec w najszybszy możliwy dla mnie sposób. Nie wiem co planuje zrobić. A jak mnie zabije? Lepiej zwiewać. Lecz daleko nie uciekłam. Nagle runęłam jak długa. Przecież nigdy w życiu nie potknęłam się podczas biegu. To byłby strzał w moją dumę biegaczki mimo wszystko.

-Złodziei zawsze każę w jeden słuszny sposób...zmieniając w delfina.

Chwila...że co? W delfina? Gościu...chyba żartujesz...ja i delfin?

Phi. Dobrze ci tak.

O dzięki wszechpotężna Maat każąc mnie teraz za to, że nie daję ci wszystkiego co chcesz...Czujecie tą ironię nieprawdaż? A tak było miło jak nie odzywała się.

Wiesz, że teraz też jesteś w jakim stopniu delfinem?

Ciekawe czy złapie haczyk...

Wcale nie...Bo to ty nim jesteś , a nie ja.

A kto dzieli ze mnie to nieszczęsne ciało? Jak tak długo poleżę, zdechnę z powodu wysuszenia czy czegoś tam i kto wtedy będzie chciał taką perfekcyjną panią domu jak ty?

Nie. Nie pomogę ci

Szkoda...Zawsze warto było próbować

Nie zaprzeczę, że zrobiło mi się może troszkę smutno. Gdy pan baryłka opuścił mnie, zostawiając niczym wieloryba wyrzuconego na brzeg wyszła Sky z Charliem z ukrycia, aby skorzystać z okazji ponabijania się ze mnie...standard...

-Jesteś pięknym delfinkiem...-Chichocze

-Ciekawe jak smakuje pieczony na ruszcie...-Żartuje Charlie

Przestało mi się to podobać.

No żesz Maat. Nie obrażaj się i pomóż jeśli to możliwe...

I co niby za to dostanę?

Eee...truskawkę?

Wiesz co? Nie odzywaj się do mnie.

I niczym rzucony telefon, znikła tak jakby jej nie było. No ja chcę być człowiekiem...Może delfiny mają fajne życie, ale kciuki przeciwstawne są przydatne. Chyba widząc moją bezradność, Sky zdecydowała pofrunąć do Chejrona. Gdy przygalopował z panem baryłką na grzbiecie, po ostrej wymianie zdań zdecydowali, że pójdę na zmywak bo tak jestem bezużyteczna. Super... Pamiętajcie kochani...Nigdy nie ryzykujcie zamienieniem się w delfina przez pana w panterce...nigdy...

I came back! Yeah. Jak na razie rozdzialik na spokojnie. Ogarnę to co mam poukładam i pomyślę co dalej. Trzymajcie się ciepło.

*Mindalan

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 29, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dziennik panny Kane - Czas ZmianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz