W moim mieszkaniu nie byłam sama. Zaprosiłam Ewelinę, aby pomogła mi przygotować się do spotkania z Ksawerym. Czułam, że to powinno nazywać się randką, ale chyba nie mam co liczyć.
Przebierałyśmy w moich ciuchach, ale nie mogłyśmy nic znaleźć. Nagle pośród różnych bluzek natrafiłam na jego sweter. Pokazałam go Ewelinie, ale stwierdziła, że muszę wyglądać seksownie i kusząco. Miała rację, dlatego zdecydowałyśmy się na białą sukienkę, do kolan, wyjęłam swoje ulubione, czarne szpilki. Pomalowałam usta czerwoną szminką, oczy podkreśliłam cieniami, a rzęsy wydłużyłam tuszem. Przyjaciółka pomogła mi ułożyć włosy, które uczesałam, tak aby opadały na ramiona i uwolniłam grzywkę, długą już do oczu.
Z Ksawerym weszliśmy do Alterier Amaro. Piękna restauracja, zawsze chciałam tu zjeść. Zasiedliśmy do stolika, wskazanego przez hostessę. Mężczyzna jak gdyby nigdy nic wziął do ręki kartę dani i wertował ją wzrokiem. Nie zwrócił nawet na mnie uwagi. Po co ja się stroiłam, skoro on i tak tego nie zauważył.
Zamówiłam łososia, z cytryną i szparagami, a mój partner stek pół krwisty z bukietem warzyw na parze. Do tego dla mnie białe wino, a on czerwone. Wzięłam duży łyk alkoholu i spojrzałam na niego.
Siedział w białej koszuli, z podwiniętymi rękawami, pod szyją miał granatową muszkę w białe paski, a nogi opinały garniturowe spodnie w kolorze indygo. Wyglądał cudownie. Pasowała mu muszka. On zawsze ubierał się dość elegancko. Jednak po ostatnim szperaniu w jego szafie, wiem, że ma też zwykłe i luźnie ubrania.
Kelnerka podała nam talerze z posiłkiem i uśmiechnęła się nieśmiało do Ksawerego. Tak zawsze wyglądało wychodzenie z nim do restauracji. Obsługująca nas dziewczyna, musi robić do niego maślane oczka, a on i tak pozostawał nie wzruszony. Przez głowę przebiegła mi myśl, że może nie jest zainteresowany kobietami. Miał kiedyś dziewczynę, ale się rozstali.
Zaczęłam kręcić widelcem po talerzu. Nadziałam rybę i powoli wsunęłam do ust. Musiałam przerwać ciszę.
-Zastanawiałam się ostatnio nad nową płytą- powiedziałam pół szeptem. Nabiłam na widelec szparaga i zjadłam. Nie dało się ukryć, że Ksawery obserwuje moje usta. Czyli może jednak mam jakąś minimalną szanse? Ciekawe o czym myśli...
-Płytę mówisz?- wymamrotał.
-Tak, Jazzową. Takie moje małe marzenie- uśmiechnęłam się. Wiedziałam jednak, że mogę spotkać się z rozczarowaniem. Wytwórnia może odrzucić mój pomysł, a nawet jeśli nie, to mam problem z Martinem.
-Ewa, co jest?- zapytał ze zmarszczonym czołem.
-Nic, po prostu boję się.
-Czego? Wydania płyty?! Przestań! Jeśli chcesz płytę to wydasz płytę taką jaką TY sobie zażyczysz...
-Ale...
-Pracowałem z tobą przy dwóch albumach. Wiem, że kiedy masz plan to nie można cię zatrzymać.
-Tak, ale ja i Martin przechodzimy kryzys- w końcu wybuchnęłam, chowając twarz w dłonie.
-O czym ty mówisz?
-Muszę się z nim rozstać. To dalej nie ma sensu.
-Dlaczego?- wydawał się nie być ani trochę przejęty moimi słowami.
-Nie rozmawiamy w sumie poza próbami. Ciągle się kłócimy o byle co i od ponad trzech miesięcy my...no wiesz...
-Mhm- żuł stek i patrzył mi w oczy. Dostrzegłam w nich coś dziwnego. Jakby małą zimną iskierkę radości? A może aprobaty?
CZYTASZ
Znak
FanfictionEwa przylatuje do Warszawy na ważną galę. Niespodziewanie spotyka swojego przyjaciela, z którym nie widziała się od roku. Życie piosenkarki odwróciło się o 180 stopni, gdy zrywa z chłopakiem i w końcu sprawę uczuć bierze w swoje ręce. Nie wie, że je...