7

13 1 0
                                    

Zbiegałam właśnie po schodach bloku, w którym mieszkam. Cholera, czy naprawdę akurat dzisiaj musiała zepsuć się winda? Czuję jak paski od butów wżynają mi się w kotki. Ksawery czekał już pod budynkiem. Szofer otworzył mi drzwi od samochodu i wskoczyłam do środka. Mój partner siedział w czarnym smokingu, białej koszuli ze starannie zawiązaną muszką, ogolony. Ciemne włosy zaczesane miał do tyły i usztywnione żelem, przez co delikatnie połyskiwały.

-Dobry wieczór- powiedział niskim głosem.

-Mam nadzieję, że dobry- powiedziałam, na co oczy mu błysnęły. Ucałowałam jego policzek i szybko starłam ślad szminki kciukiem.

-Pięknie wyglądasz- położył dłoń na moim nagim kolanie, a ja mimowolnie, zarumieniłam się. Niby zwykły komplement, ale z jego ust brzmiał jak coś więcej.

-Dziękuję. Gotowy?

-Chyba tak.

-Ewelina do mnie dzwoniła. Będzie na bankiecie.

-To dobrze. Będziesz miała z kim rozmawiać.

-Bardziej się martwię o ciebie.

-O mnie? Dlaczego?- nie opanowywał rozbawienia.

-Nie znasz tam raczej nikogo.

-Dam radę. Nie mogę oderwać od ciebie oczu- westchnął i teraz widziałam dziki, niebieski płomień jego tęczówek.

-Nie sądzisz, że dekolt jest za głęboki?- poprawiłam sukienkę, jeszcze bardzie go uwydatniając.

-Nie. Jednak trochę irytuje mnie myśl, że inny mężczyźni też będą tak reagować.

-Oj daj spokój. Nie ważne co mam na sobie, tylko kto to ze mnie zdejmie- szepnęłam do jego ucha. W tym samym momencie szofer oznajmił, że jesteśmy na miejscu.

Do sali bankietowej weszliśmy pod rękę. Ksawery w świetle kryształowych żyrandoli, prezentował się jeszcze lepiej niż w limuzynie. Stał wyprostowany, kręcąc głową powoli jak dumny paw. Obserwował gości z lekko zmarszczonymi brwiami. Dopiero teraz zauważyłam, że w uszach zostawił tylko tunele. Kelner poczęstował nas szampanem, który nie ukrywam smakował wybornie. Podeszliśmy do naszego stolika i na spotkanie z nami wyskoczyła od razu Ewelina.

Siedzieliśmy już dobre pół godziny i rozmawiałyśmy z przyjaciółką o kreacjach gości. Ksawery wstał i oznajmił, że pójdzie do baru. Wdawał się znudzony naszymi plotkami. Czułam, że Ewelina w końcu mnie zapyta o niego, dlatego dobrze, że poszedł.

Dziewczyna przysunęła swoje krzesło bliżej mnie i zawołała kelnera. Chłopak podał nam kolejny kieliszek szampana, a ja nie spuszczałam wzroku z mojego partnera.

-To opowiadaj- odezwała się Ewelina, gdy kelner odszedł.

-O czym?- udawałam, że nie mam pojęcia o czym mówi.

-O Ksawery. Przyszłaś z nim na bankiet, to znaczy, że coś się zmieniło.

-Dobra, zerwałam z Martinem. Zdradzał mnie przez trzy miesiące...

-Co za drań!

-No właśnie. A między mną, a Ksawerym... Czuję się inaczej, lepiej. Sądzę, że...to...

-Jest chemia! To widać. Jak on na ciebie patrzy. Jest zarazem taki spokojny, ale w oczach ma taką piękną dzikość. A ta charyzma i gracja, coś czego Martinowi brakowało. To był zwykły chłopak z gitarą, a teraz masz wielofunkcyjnego faceta! Z gitarą, fortepianem, sześciopakiem, lazurowymi oczami...

ZnakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz