6

12 1 0
                                    


Ksawery wszedł do sali prób i skierował się od razu do Honzy. Ja stanęłam obok mojej makijażystki. Zerknęła na mnie zaszokowana i uniosła brwi do góry.

-Nie chcę być wścibska, ale o co chodzi?- spojrzała na Ksawerego.

-O nic. Rozstałam się z Martinem, a z Ksawerym pracuję.

-I tylko tyle was łączy?

-No może nie tylko to.

-Spałaś z nim?- uśmiechnęła się.- Opowiadaj!

-Ale co mam ci opowiadać?

-No jak było. Wszystko ze szczegółami.

-No byliśmy w klubie i zaczęłam się do niego przysuwać i zaczęliśmy takie niewinne macanki. Potem pojechaliśmy do jego mieszkania i stało się.

-Boże jak ty się rozbestwiłaś!- zaśmiała się.

-Przestań!

Próbę spędziliśmy na razie tylko w trójkę, najpierw musimy omówić wszystkie pomysły. Honza był strasznie zadowolony z materiałów Ksawerego, które jak ja uważam były niczego sobie. Postanowiliśmy nagrać jeszcze coś całkiem nowego. Fani czekają na jakieś single, więc skoro już pracujemy, wykorzystajmy to.

Ksawery zaproponował, abyśmy zjedli kolację na mieście. Postanowiłam wejść do restauracji z chińską kuchnią. Miałam ochotę na coś innego niż drogie łososie i steki, które zapija się winem. Siedzieliśmy przy stoliku i rozmawialiśmy o jego bracie. Pojechał pod namioty z kolegami. Ksawery twierdził, że Sebastian jest jakiś inny, ale ja całkowicie to rozumiałam. Chłopak stracił oboje rodziców w wieku siedmiu lat. Trudno mu się z tym pogodzić, a tym bardziej, że znam Ksawerego. Ten facet jest uparty i stara się zastąpić młodemu ojca, zapominając o roli brata. Jednak mam na tyle przyzwoitości i szacunku, żeby go nie pouczać. Sama nie wiem co zrobiłabym w takiej sytuacji.

Dzisiaj Ksawery wdawał się jakiś rozkojarzony. Wiem, że nie jestem zabawną osobą i moje poczucie humoru jest naprawdę na niskim poziomie, ale on zawsze był rozbawiony moimi aluzjami. Teraz jednak siedział z głową zapatrzoną w talerz i mówił tyle co nic.

-Wszystko okay?- zapytałam.

-Tak.

-Na pewno?

-Muszę do toalety- zerwał się z krzesła. Odwróciłam się i śledziłam go wzrokiem. Obejrzał się za jakąś dziewczyną. Później popędził do łazienki. Zostałam sama. Nagle w kieszeni od jego marynarki, zaczął dzwonić telefon. Wstałam, obejrzałam się w stronę, w którą on poszedł i wyjęłam telefon. Marcelina? Nic nie mówiło mi to imię. Wrzuciłam komórkę z powrotem do kieszeni i wróciłam na swoje miejsce. Smartphone dzwonił bez przerwy. Chyba komuś zależało na kontakcie z Ksawerym. Ponownie wstałam, ale tym razem odebrałam połączenie.

-Halo?- zaczęłam rozmowę.- Tu dziewczyna Ksawerego, on nie może odebrać teraz telefonu. Będzie dostępny tak za godzinę- wyrecytowałam, ale nie usłyszałam nic z drugiej strony.- Halo? Jest tam kto?- i znowu nic. Rozłączyłam się i schowałam aparat. Usiadłam do stołu i spojrzałam w stronę toalety. Ksawery właśnie wychodził.

Po kilku sekundach znalazł się obok mnie. Usiadł i spojrzał na mnie. Uniosłam wymownie brwi.

-Co się dzieje?- zapytałam cicho.

-Ze mną? Nic. Możesz być spokojna.

-Teraz to ja się martwię, o ciebie.

-Nie potrzebnie. Wszystko dobrze- uśmiechnął się sztucznie. Stwierdziłam, że porzucę ten temat.

ZnakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz