Obudziłam się na środku łóżka. Z łazienki było słuchać szum prysznica. Wstałam i zaplątałam się w prześcieradło. Kolejne w tym tygodniu spotkanie z podłogą. Szybko pozbierałam się z paneli, a przede mną stanął Ksawery, owinięty ręcznikiem na biodrach. Włosy miał mokre i pociemniałem. Zaschło mi w ustach. ZNOWU. Obserwowałam tylko jak kropelki wody spływają po idealnie wyrzeźbionym ciele.
-Wszystko w porządku?- dotknął mojego ramienia.- Ewa? Usiądź.
-Jest okay. Spokojnie.
-Nie uderzyłaś się?
-Nie. Żyję- uśmiechnęłam się.- Pojdę przygotować śniadanie.
-Dobrze, ja się może ubiorę.
Mężczyzna wrócił do łazienki, a ja chwyciłam za jego koszulę. Wsunęłam ją na siebie i zaciągnęłam się zapachem, pozostawionym na materiale. Wyszłam do kuchni, w której siedział Sebastian. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam do lodówki. Czułam jak policzki zaczynają mi płonąć.
-Cześć!- powiedział chłopak.- Fajnie, że zostałaś.
-Hey. Ja też się cieszę. Co zjemy na śniadanie?- postanowiłam nie poruszać z nim kwestii wczorajszego wieczoru.
-A masz jakiś pomysł?
-Może naleśniki?
-Pewnie!
Do pomieszczenia wszedł Ksawery. Ubrany w obcisły, granatowy T-shirt i ciemne jeansy. Włosy wciąż miał wilgotne. Podszedł do mnie i przelotnie dotknął mojej tali. Stanął przed ekspresem do kawy i zerknął na mnie.
-Kawy?- uniósł jedną brew. Jedno słowo. Dwie sylaby. Cztery liter. A mimo to tyle emocji.
-Poproszę- uśmiechnęłam się, a on pocałowała moje usta. Zrobił to tak szybko i niespodziewanie, że nawet nie zdążyłam zareagować.- Tu siedzi twój brat- szepnęłam cicho.
-No i?
Stałam przy kuchence i smażyłam naleśniki. Zamyśliłam się nad tym ile Sebastian wczoraj widział. W nosie wirował mi zapach koszuli Ksawerego. Bracia siedzieli na stołkach barowych i rozmawiali ze sobą. Widziałam jak młodszy chłopak spojrzał na mnie wymownie.
-Nie nudziłeś się beze mnie, widzę- powiedział Sebastian.
-No właśnie nie wiem- podeszłam do Ksawerego i ucałowałam jego policzek. Postawiłam talerz z naleśnikami na stół i uśmiechnęłam się.- Smacznego.
-Dzięki, Ksawery niestety nie potrafi gotować.
-Rozumiem- puściłam młodemu oczko i zaśmiałam się.
-Ja tu jestem!- powiedział Ksawery urażonym tonem.
-Wiemy!- odkrzyknęliśmy mu.
-Jedzcie, ja...- wstałam od stołu, chciałam udać się do sypialni, by się przebrać i zadzwonić do Leszka. Muszę z nim omówić kwestię Martina.
-Jesz z nami! Bez sprzeciwu!- warknął Ksawery suchym i ostrym tonem.
-Kochanie...
-Siadaj!- prawie, że krzyknął. Pierwszy raz usłyszałam od niego taki głos. Lazurowe oczy momentalnie pociemniały.- Proszę- dodał już spokojniej.
-Dobrze- usiadłam i spuściłam głowę. Poczułam się jak małe dziecko. Nie miałam nawet odwagi, by spojrzeć na niego.
Z trudem przełykałam każdy kęs posiłku. Wybuch Ksawerego, szczerze mówiąc trochę mnie przeraził. Nagle mężczyzna wstał. Wciąż nie patrzyłam mu w oczy.
CZYTASZ
Znak
FanfictionEwa przylatuje do Warszawy na ważną galę. Niespodziewanie spotyka swojego przyjaciela, z którym nie widziała się od roku. Życie piosenkarki odwróciło się o 180 stopni, gdy zrywa z chłopakiem i w końcu sprawę uczuć bierze w swoje ręce. Nie wie, że je...