8

11 0 0
                                    


Zamek przeskoczył z charakterystycznym szczękiem. Ksawery pchnął drzwi i zapalił światło. Moje buty upadły na podłogę z lekkością i niegłośnym dźwiękiem. Rzuciłam się na mężczyznę, całując jego usta. Poczułam zimne palce, które rozpinają zamek od sukienki. Zdjął marynarkę i rzucił ją na drewniane panele. Szybko rozwiązał muszkę i zaczął rozpinać koszulę. Patrząc mu w oczy, cofałam się w kierunku kanapy. Ksawery błądził wzrokiem po moim ciele. Zrobiłam kolejne dwa kroki i poczułam jak upadam na kanapę.

-Matko!- krzyknęłam. Zaczęłam się śmiać, a Ksawery w mgnieniu oka stanął nade mną i dołączył do śmiechu.- Nawet udawanie sexy mi nie wychodzi.

-Kotku, ty nie musisz udawać- zerknął na moją bieliznę, nie wiedział, ale długo ją wybierałam. Kupiłam ją kilka dni temu, oczywiście specjalnie dla niego. -Na czym stanęło?

Położył się nade mną i złączyliśmy usta. Szorstkie, ogolone włoski nad jego wargami delikatnie mnie drapały. Przyciągnęłam biodra mężczyzny nogami i po chwili zostałam bez biustonosza. Usta przeniósł na piersi i czułam jak lekko podskubuje skórę zębami. Serce mi przyśpieszyło, a skroń stała się lekko mokra. Przejechałam paznokciami po jego gorącym karku.

Nagle za nami ktoś odchrząknął. Ksawery odwrócił się, a ja lekko podniosłam. Młodszy brat mężczyzny stał z uśmiechem. Przyjemniaczek szybko się poderwał, próbowałam się zakryć dłońmi i znowu upadłam na podłogę. Ksawery rzucił mi swoją koszulę, którą się okryłam. Czułam jak rumieńce wypływają na policzki. Powoli i lekko zawstydzona wstałam i stanęłam za mężczyzną.

-Hey. A ty tu skąd?- zapytał Ksawery.

-Z dworca. Przyjechałem dwie godziny temu. A wy... O cześć Ewa!- krzyknął młodzieniec. Bożę dopiero mnie zauważył. Posłał mi szeroki i słodki uśmiech i lekko pomachał ręką.

-Cześć- bąknęłam i nieśmiało odwzajemniłam gest.- To ja pójdę...tam. Dobranoc!- szybko ruszyłam do sypialni.

Weszłam do łazienki i obmyłam twarz zimną wodą. Ubrałam blado błękitną koszulę nocną, na ramiączka, która tylko delikatnie zakrywała mi pośladki. Wskoczyłam do łóżka i przykryłam się kołdrą z śliskiego, satynowego materiału w kolorze szarym. Srebrny wzór był ledwo widoczny, ale były to maleńkie listki. Nagle zadzwonił mój telefon. Szybko odebrałam połączenie od mamy.

-Część Ewciu- powitała mnie.

-Hey mamo. Coś się stało?

-Nie dzwonie, żeby zapytać czy pamiętasz o festynie.

-Tak- do pokoju wszedł Ksawery. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.- W ten weekend. Pamiętam.

-A Martin? Będzie?

-A... on nie przyjedzie ze mną.

-Coś się stało? Masz smutny głos. Ewa...

-Długa historia i nie na telefon. Opowiem jak przyjadę.

-Zmieniłam pościel w twoim pokoju.

-Dobrze, ale mam kogoś na zastępstwo- spojrzałam na Ksawerego. Położył głowę na moich nogach i zaczęłam drapać go paznokciami po skórze.

-Kto to?

-Spodoba ci się.

-Madzia nie może się doczekać.

-To dobrze. Pozdrów ich, kocham was!

-Oni ciebie też pozdrawiają. Dobrze, kładź się. Kocham cię. Pa.

-Pa, dobranoc- odłożyłam telefon i spojrzałam Ksaweremu w oczy.

-Kto to?- zapytał.

-Moja mama. W następny weekend jadę do nich. Pojedziesz ze mną? Mamy coroczny festyn i pomagam mamie.

-Pewnie. Martin miała jechać z tobą, prawda?

-Tak, ale ponieważ jestem z tobą, to ty jako mój partner i osoba towarzysząca na wszystkich imprezach, jedziesz ze mną.

-Partner? Czy my...

-Tak. Po pierwsze. Nie uprawiałabym seksu z nie chłopakiem. Po drugie. Wiem jak na to czekałeś. Po trzecie. Ja też.

Złączyłam jego usta ze swoimi. Ułożyłam wygodnie głowę na twardej klatce piersiowej mężczyzny i zaciągnęłam się dobrze znanym zapachem męskich perfum. Ksawery gładził dłonią moje plecy, przez co szybciej zasnęłam.

ZnakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz