Zamek przeskoczył z charakterystycznym szczękiem. Ksawery pchnął drzwi i zapalił światło. Moje buty upadły na podłogę z lekkością i niegłośnym dźwiękiem. Rzuciłam się na mężczyznę, całując jego usta. Poczułam zimne palce, które rozpinają zamek od sukienki. Zdjął marynarkę i rzucił ją na drewniane panele. Szybko rozwiązał muszkę i zaczął rozpinać koszulę. Patrząc mu w oczy, cofałam się w kierunku kanapy. Ksawery błądził wzrokiem po moim ciele. Zrobiłam kolejne dwa kroki i poczułam jak upadam na kanapę.
-Matko!- krzyknęłam. Zaczęłam się śmiać, a Ksawery w mgnieniu oka stanął nade mną i dołączył do śmiechu.- Nawet udawanie sexy mi nie wychodzi.
-Kotku, ty nie musisz udawać- zerknął na moją bieliznę, nie wiedział, ale długo ją wybierałam. Kupiłam ją kilka dni temu, oczywiście specjalnie dla niego. -Na czym stanęło?
Położył się nade mną i złączyliśmy usta. Szorstkie, ogolone włoski nad jego wargami delikatnie mnie drapały. Przyciągnęłam biodra mężczyzny nogami i po chwili zostałam bez biustonosza. Usta przeniósł na piersi i czułam jak lekko podskubuje skórę zębami. Serce mi przyśpieszyło, a skroń stała się lekko mokra. Przejechałam paznokciami po jego gorącym karku.
Nagle za nami ktoś odchrząknął. Ksawery odwrócił się, a ja lekko podniosłam. Młodszy brat mężczyzny stał z uśmiechem. Przyjemniaczek szybko się poderwał, próbowałam się zakryć dłońmi i znowu upadłam na podłogę. Ksawery rzucił mi swoją koszulę, którą się okryłam. Czułam jak rumieńce wypływają na policzki. Powoli i lekko zawstydzona wstałam i stanęłam za mężczyzną.
-Hey. A ty tu skąd?- zapytał Ksawery.
-Z dworca. Przyjechałem dwie godziny temu. A wy... O cześć Ewa!- krzyknął młodzieniec. Bożę dopiero mnie zauważył. Posłał mi szeroki i słodki uśmiech i lekko pomachał ręką.
-Cześć- bąknęłam i nieśmiało odwzajemniłam gest.- To ja pójdę...tam. Dobranoc!- szybko ruszyłam do sypialni.
Weszłam do łazienki i obmyłam twarz zimną wodą. Ubrałam blado błękitną koszulę nocną, na ramiączka, która tylko delikatnie zakrywała mi pośladki. Wskoczyłam do łóżka i przykryłam się kołdrą z śliskiego, satynowego materiału w kolorze szarym. Srebrny wzór był ledwo widoczny, ale były to maleńkie listki. Nagle zadzwonił mój telefon. Szybko odebrałam połączenie od mamy.
-Część Ewciu- powitała mnie.
-Hey mamo. Coś się stało?
-Nie dzwonie, żeby zapytać czy pamiętasz o festynie.
-Tak- do pokoju wszedł Ksawery. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.- W ten weekend. Pamiętam.
-A Martin? Będzie?
-A... on nie przyjedzie ze mną.
-Coś się stało? Masz smutny głos. Ewa...
-Długa historia i nie na telefon. Opowiem jak przyjadę.
-Zmieniłam pościel w twoim pokoju.
-Dobrze, ale mam kogoś na zastępstwo- spojrzałam na Ksawerego. Położył głowę na moich nogach i zaczęłam drapać go paznokciami po skórze.
-Kto to?
-Spodoba ci się.
-Madzia nie może się doczekać.
-To dobrze. Pozdrów ich, kocham was!
-Oni ciebie też pozdrawiają. Dobrze, kładź się. Kocham cię. Pa.
-Pa, dobranoc- odłożyłam telefon i spojrzałam Ksaweremu w oczy.
-Kto to?- zapytał.
-Moja mama. W następny weekend jadę do nich. Pojedziesz ze mną? Mamy coroczny festyn i pomagam mamie.
-Pewnie. Martin miała jechać z tobą, prawda?
-Tak, ale ponieważ jestem z tobą, to ty jako mój partner i osoba towarzysząca na wszystkich imprezach, jedziesz ze mną.
-Partner? Czy my...
-Tak. Po pierwsze. Nie uprawiałabym seksu z nie chłopakiem. Po drugie. Wiem jak na to czekałeś. Po trzecie. Ja też.
Złączyłam jego usta ze swoimi. Ułożyłam wygodnie głowę na twardej klatce piersiowej mężczyzny i zaciągnęłam się dobrze znanym zapachem męskich perfum. Ksawery gładził dłonią moje plecy, przez co szybciej zasnęłam.
CZYTASZ
Znak
FanfictionEwa przylatuje do Warszawy na ważną galę. Niespodziewanie spotyka swojego przyjaciela, z którym nie widziała się od roku. Życie piosenkarki odwróciło się o 180 stopni, gdy zrywa z chłopakiem i w końcu sprawę uczuć bierze w swoje ręce. Nie wie, że je...