Prolog

98 5 2
                                    


Jadłam sobie śniadanie, zwykłą kanapkę z serem i masą ketchupu byle by nie czuć sera bo piątek, a sera nie lubię bo mięso lepsze ale cóż jak babcia tak każe to nie można się sprzeciwiać. W trakcie posiłku popijanym od czasu do czasu bardzo dobrą herbatą, Lipton, moja ulubiona herbata ever, lepszej w sklepie nie znalazłam.
W między czasie w telewizji trafiłam na bardzo ciekawe wiadomości, otóż było to zabójstwo pięcioosobowej rodziny w ich własnym domu. Wiadomo... Wyryte uśmiechy i brak nerek. Kto by się tego spodziewał Jeff the Killer i E. Jack. To już chyba ich 20 morderstwo w tym tygodniu.
Przeczuwam szlaban od Slendiego. Po skończonym szamaniu wyszłam z kuchni w której jest też jadalnia i skierowałam się na piętro do mojego pokoju. Pokój urządzony w miarę nowocześnie, turkusowe ściany, dość spore łóżko, duża szafa, komoda i bajzel na biurku którego nie chce mi się sprzątać od ponad 2 tygodni.
Ale z tego dobrego to mam fajny balkon i całkiem sporą kolekcję broni palnej w szafie i reszty niebezpiecznych rzeczy typu noże, siekiery, łyżki, katany... Czekaj... Co tu robią łyżki?! 

-Haru! Moja podświadomościo czy ja o czymś nie wiem?!

-Taa... I to sporo rzeczy typu: W trakcie snu trenowanie taekwondo lub kendo albo bieganie po mieście w pidżamie w jednorożce.

-Lel to już wiem czemu te starsze panie się tak na mnie gapią kiedy idę do sklepu ( ;∀;)... Śpij ty w nocy albo rób za mnie matmę bo znowu ledwo co zdam... Dam ci nawet przejąć kontrolę w czasie dnia, bo w nocy to ja śpię a ty robisz co chcesz więc w nocy tak nie będzie, pamiętaj że to ja ustalam zasady. 

-Tak, tak... Postaram się Rin-chan... 

-Haru-kun, to się nazywa współpraca! Mentalna piątka? 

-Oke!

***W tym samym czasie u Slendera***

-Jeff! E. Jack! Do mojego gabinetu!-Już całkiem zdenerwowany lecz wciąż spokojny wydarłem im się w głowach, już na korytarzu słychać było ciche pomrukiwania i obelgi rzucane przez Jeffa. 
-Wejdźcie mi tu natychmiast i ty Jeff nie rozwal mi znowu drzwi jak to było poprzednim razem!-Można powiedzieć że w tym momencie trochę wybuchnąłem gniewem bo tak walnąłem pięścią o biurko że te się połamało... Od czego ma się zapasowe...
-A więc chyba wiecie po co was tu wezwałem-Jeff jak zwykle pokiwał głową na znak sprzeciwu a Jack połknął gulę która utknęła mu w gardle.
-Z tego co widzę, zresztą jak zwykle jestem załamany waszą postawą i daje wam szlaban na zabijanie na 2 tygodnie, Jack nie martw się jedzeniem, twoja lodówka jest pełna.-Na te słowa Jeff odszedł zrezygnowany i trochę zły do swojego pokoju który dzielił z Eyelesem, Jack'owi poprawił się humor, a ja wymieniałem biurko na nowe i po wymianie pogrążyłem się w ciekawej lekturze...

Polsat (≧∇≦)/

Mam nadzieję że rozdział wyszedł dobrze XD

Rin the ReaperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz