4 - "jestem niewinny"

240 27 2
                                    

William
- Zostawcie mnie, jestem niewinny! - krzyczałem, gdy dwoje funkcjonariuszy prowadziło mnie do pokoju przesłuchań. - To jakaś bzdura, ja nikogo nie zabiłem!

- Zamknij się - uspokajał mnie jeden z mężczyzn. W końcu, gdy byliśmy już przy celu, policjanci wpakowali mnie do środka i kazali usiąść na krześle. Zdziwiony byłem tym, że nie zdjęli mi kajdanek. Przecież nie byłem aż tak groźny, jak im się wydawało. Chyba.

- Znowu się widzimy, Magnusson - zakpił brunet, którego doskonale kojarzyłem. - Ile chciałbyś tym razem? Rok? Dwa? A może trzy, tak jak kiedyś, co? - zaśmiał się. - Zresztą, to chyba bez różnicy. Ważne, żebyś siedział.

- Nic nie zrobiłem, nie wsadzicie mnie do więzienia - parsknąłem.

- Jesteś tego taki pewien tak? - uniósł brwi do góry. - Zajrzyjmy w twoją przeszłość. Gwałt na nieletniej, wypadek ze skutkiem śmiertelnym i ucieczka z miejsca zdarzenia, wiele bójek, jazda samochodem bez prawa jazdy, dowodu rejestracyjnego, ubezpieczenia i brak dowodu potwierdzającego tożsamość - pokręcił głową. - Aha! Zapomniałbym. Jeszcze brak przestrzegania przepisów ruchu drogowego, przejechanie na czerwonym świetle, ucieczka przed funkcjonaruszami, no i jeszcze dochodzi podwójne zabójstwo, bo przecież twoja narzeczona była w ciąży - parsknął. - Człowieku, może ty chcesz dożywocie, co?

- Nie macie dowodów, że to ja ją zabiłem - podniosłem ton.

- Dostaliśmy anonimowy telefon od kogoś, kto wyznał nam, że zabiłeś swoją żonę i chciałeś uciec. Już wtedy wziąłem swój patrol i zaczęliśmy cię szukać, ale nieźle się maskowałeś - zaśmiał się. - A potem jeden z mieszkańców osiedla, który był świadkiem, jak potrąciłeś młodą kobietę, zadzwonił do nas, opisał twoją sylwetkę, twoje auto, a my złączyliśmy wszystko w całość. Jesteś seryjnym mordercą - powiedział cicho, uśmiechając się kpiąco. - To, co potoczyło się dalej, czyli patrol drogówki, który cię złapał, to czysty przypadek. Byłeś poszukiwany zaledwie od kilku godzin, a i tak wpadłeś w nasze sidła. Przed przeszłością nie uciekniesz, Magnusson, ona zawsze będzie cię prześladować.

- Jesteś idiotą i zrobię wszystko, żeby cię zniszczyć - burknąłem.

- Jeśli tylko wyjdziesz z więzienia, bo kto wie, czy nie dokopią ci dożywocia - zakpił. - Ja osobiście będę się o to starał i wtedy nawet bogaty tatuś nie złagodzi tego wyroku. Będziesz zniszczony, Magnusson - pokręcił głową. - Zresztą, ty już jesteś zniszczony.

- Dlaczego ludzie są tacy zepsuci, co? - podniosłem ton, patrząc na policjanta.

- Chodzi ci o mnie, tak? - zmrużył czoło, a ja przytaknąłem. - Jestem zepsuty, bo od samego początku działałeś mi na nerwy. Nie dość, że zgwałciłeś moją córkę, to jeszcze zabiłeś jej chłopaka, jadąc po pijaku - pokręcił głową. - Zapłacisz za to, czy tego chcesz, czy nie, słyszysz?

- Za nic nie zapłacę, wyjdę stąd szybciej niż myślisz - parsknąłem.

- Gdyby nie to, że jestem w pracy, już dawno bym cię zabił - szepnął tak cicho, aby nikt oprócz mnie tego nie usłyszał.

Czy to była groźba?
________________________________________

Maraton 2/3; kolejny rozdział o godzinie 16:00. Póki co, podoba Wam się? Piszcie w komentarzach Wasze opinie!

lose control Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz