Eva
Nerwowo spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że za dwadzieścia minut mam zjawić się w domu Chrisa, więc najlepiej będzie rozegrać tę sprawę teraz, szybko, skutecznie i delikatnie.- Zostań jego adwokatem, to twoja szansa - westchnęłam. - A przede wszystkim to także wasza szansa - uśmiechnęłam się do blondynki niepewnie.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł - kobieta pokręciła zdecydowanie głową. - Co jeśli przegram tę sprawę i William dostanie więcej lat zamiast mniej? Co jeśli okaże się, że działał umyślnie, że to wcale nie wina jakiejś choroby? I co jeśli zrobi mi krzywdę w ramach zemsty?
- Jestem niemal na sto procent pewna, że to wygrasz - puściłam Noorze oczko. - Zresztą, ty zawsze wygrywasz.
- Bo się zarumienię - zaśmiała się. - Nie wiem sama, ostateczną decyzję podejmę jutro, pasuje? - spojrzała na mnie ochoczo.
- Pewnie. Mam nadzieję, że dokładnie to wszystko przemyślisz - uśmiechnęłam się, kiwając znacząco głową.
- Eva, czy mogę cię o coś zapytać? - blondynka zmarszczyła czoło, a ja w pierwszej chwili się przeraziłam. Zawsze, gdy Noora zadawała mi takie pytania, były one ciężkie i trudne do odpowiedzenia czy wyjaśnienia. Prędko jednak uspokoiłam swoje myśli, które zresztą krążyły już wokół Chrisa, i cicho westchnęłam.
- Jestem otwarta na wszystko - parsknęłam, powoli czując, jak moje ręce zaczynają się pocić.
- Na kim zależy ci bardziej: na Williamie czy na Chrisie? - spoważniała, a jej twarz wpatrywała się we mnie z nierozpoznawalnymi dla mnie uczuciami. Bałam się, że jeśli powiem prawdę, Noora nie pomoże Williamowi, a jeśli skłamię, kobieta straci do mnie jakiekolwiek zaufanie i nie będziemy się już przyjaźnić.
- Dlaczego o to pytasz? - wydukałam, zakładając kosmyk swoich roztrzepanych włosów za ucho i unikając wzroku blondynki. Wiem, że gdyby nasze spojrzenia się spotkały, prawda odbiłaby się w moich oczach i kobieta od razu wiedziałaby, że to William jest ważniejszy. Wraz z mężczyzną od zakończenia liceum traktowaliśmy się jak rodzeństwo i zawsze razem borykaliśmy się ze swoimi problemami. Pomógł mi wtedy, kiedy było cholernie źle i był ze mną w najtrudniejszych chwilach mojego życia. Potem to wszystko się spieprzyło, bo William znalazł sobie dziewczynę, poza którą świata nie widział. Nie, nie byłam zła czy zazdrosna, ale za to bardzo zawiedziona. Jednak mimo ogromnego bólu, jaki zadał mi mój były najlepszy przyjaciel, postanowiłam to wszystko olać i zaczęłam umawiać się z Chrisem. Nasza relacja od początku była dość zwariowana i nieco skomplikowana, bo na każdej imprezie się całowaliśmy, dotykaliśmy i obściskiwaliśmy, ale nigdy do niczego nie doszło. Teraz jest inaczej i czuję się przy Chrisie nie tylko dobrze, ale także bezpiecznie. Możemy porozmawiać na wszystkie tematy, całować bez przerwy, ale przecież on nigdy nie zastąpi mi Williama.
- Nie bój się, Eva, nie będę zazdrosna - chrząknęła blondynka, a ja oprzytomniałam. - Ja i William to przeszłość, wiesz o tym dobrze. Szczeniacka licealna miłość - parsknęła, kręcąc z rozbawieniem głową.
- Może sprowadzisz go na dobrą drogę? - zmieniłam temat, uważnie obserwując reakcję Noory.
- Znowu? Dlaczego to zawsze ja muszę komuś pomagać? - westchnęła, nerwowo bawiąc się swoimi palcami.
- Taką masz pracę - uśmiechnęłam się niepewnie, przypominając sobie o randce z Chrisem. - Wiesz co, Noora, ja muszę już lecieć - wstałam z kanapy i podeszłam do kobiety, po czym pocałowałam jej policzek. - Do zobaczenia.
- Niech Chris pamięta o prezerwatywach, nie chcę znowu wysłuchiwać twoich monologów o tym, jak bardzo nieodpowiedzialni jesteście, bo lecieliście bez gumki - puściła mi oczko, śmiejąc się.
- Noora! - skarciłam blondynkę wzrokiem, czując, jak moje policzki robią się czerwone.
- Nie chcę cię wyganiać, ale Chris na ciebie czeka - cmoknęła, unosząc znacząco brwi do góry.
- Pamiętaj, dobrze to wszystko przemyśl! Każdy zasługuje na pomoc! - krzyknęłam zażenowana, znikając za drzwiami.
* * *
Stanęłam przed wejściem do domu Chrisa i przez chwilę się zawahałam, sama nie wiem dlaczego. Spojrzałam na zegarek i zorientowałam się, że jestem już grubo spóźniona. Pokręciłam zrezygnowanie głową i poprawiłam swoją spódniczkę, po czym delikatnie nacisnęłam dzwonek. Chwilę później moim oczom ukazał się brunet, który ubrany był w najzwyklejszy dres.
- Spóźniłaś się - stwierdził, opierając się o futrynę. - Ale to nic nie szkodzi, dalej mamy te same plany, prawda? - wyszeptał, mierząc moją niezbyt zgrabną sylwetkę od góry do dołu i oblizując usta. Spuściłam wzrok na dół i milczałam, bo szczerze mówiąc, nie miałam w tamtym momencie nic do powiedzenia. Chciałam tylko, żeby mnie kochał tu i teraz, ale przecież nie mogłam mu tego powiedzieć wprost. - Nie wejdziesz? - spojrzałam na niego, a on uniósł ze zdziwienia prawą brew, gestem ręki zapraszając mnie do środka. Ledwo przeszłam przez próg i już zostałam zaatakowana przez Chrisa. Podszedł do mnie od tyłu i podniósł moją spódniczkę, by ocenić stan mojego tyłka, po czym złapał za moje dłonie. Przybił mnie do ściany, podnosząc nasze splecione ręce nad moją głowę i przygryzając wargę. Widział w moich oczach błysk, więc od razu zabrał się za całowanie mojej szyi. Składał na niej mokre pocałunki, a ja mogę śmiało stwierdzić, że pod jego dotykiem totalnie wariowałam. Z moich ust zaczęły wydobywać się ciche jęki, a Chris nie przestawał pieścić mojej szyi. Chciałam mu powiedzieć, żeby przeszedł do rzeczy, ale on najwidoczniej wolał najpierw doprowadzić mnie do szału, a dopiero później do rozkoszy. Nagle chłopak ścisnął jedną ręką moją pierś, a drugą zacisnął jeszcze mocniej na moim nadgarstku. Chwilę później jego dłoń powędrowała pod moją spódniczkę. Myślałam, że za chwilę eksploduję, bo Chris bardzo dobrze wiedział, gdzie są moje czułe punkty.
- Zrób to - wyszeptałam, nie mogąc wytrzymać już tych jego gier wstępnych.

CZYTASZ
lose control
FanfictionWilliam ma za sobą piekielnie trudną przeszłość, która na każdym kroku go prześladuje. Kiedy jego narzeczona oznajmia mu, że jest w ciąży, mężczyzna nie wytrzymuje i atakuje kobietę, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji. William, chcąc uciec od pr...