8 - "nie chcemy cię zamknąć w psychiatryku"

161 23 2
                                    

Noora
Stanęłam w progu i zaczęłam szukać wzrokiem Williama. Ciężko było go znaleźć pośród tylu więźniów, ale w końcu mi się to udało. Wzięłam głęboki wdech i niepewnym krokiem podeszłam do bruneta, który wpatrywał się we mnie z ogromnym zdziwieniem. Cicho westchnęłam, po czym usiadłam tuż naprzeciwko niego, kładąc aktówkę obok swojego krzesła, a dłonie na drewnianym stoliku.

- Wróciłaś - wyszeptał. - Noora, ty znowu do mnie wróciłaś - uśmiechnął się szeroko. - Co ty tu właściwie robisz? - zapytał, nie ukrywając nawet swojego zbyt dużego entuzjazmu.

- Przyszłam tylko na chwilę - spojrzałam na mężczyznę i dostrzegłam w jego wyglądzie pewną zmianę. Włosy miał nieco dłuższe, a grzywka nie opadała mu już na czoło, tylko zaczesana była do tyłu; pojawił się także lekki, jednak widoczny zarost. Wydawało mi się, że William marnował się w tym więzieniu, choć przebywał tam dopiero tydzień. - Mam jedno, kluczowe pytanie i jeśli mi na nie odpowiesz, zaraz stąd zmykam - rzuciłam, czując się niezręcznie, bo William podejrzanie zaczął mi się przyglądać.

- Zabierz mnie stąd - pokręcił nieznacznie głową, wyciągając swoje dłonie na stołek, niebezpiecznie blisko moich. - Wszyscy tutaj chcą zrobić ze mnie wariata - szepnął. - Ja tu nie wytrzymam, zabierz mnie stąd.

- Musisz się uspokoić - stwierdziłam cicho, czując na sobie palący wzrok funkcjonariusza policji. - Jeśli chcesz, to ci pomogę.

- Co? - zdumił się. - Pomożesz mi? Ale jak?

- Mogę zostać twoim adwokatem. Oczywiście, nie nalegam - uśmiechnęłam się do mężczyzny, a ten gwałtownie wstał i podszedł do mnie. W pierwszej chwili się przeraziłam, ale William chciał mnie tylko przytulić. Odwzajemniłam uścisk i zagłębiłam swoją twarz w jego ramieniu. Brunet podniósł mnie do góry i obrócił dookoła, po czym z powrotem postawił na nogi, przyciągając do siebie jeszcze bardziej i jeszcze mocniej ściskając.

- Magnusson - usłyszeliśmy głos policjanta i gwałtownie się od siebie oderwaliśmy.

- Lepiej usiądźmy i omówmy szczegóły - stwierdziłam, krzywiąc się lekko i z pogardą patrząc na policjanta. William pokiwał twierdząco głową, więc z powrotem zajęliśmy swoje miejsca. Wyciągnęłam swoje ręce na drewniany stolik i próbowałam ukryć swoje podekscytowanie zaistniałą przed chwilą sytuacją, jednak nie potrafiłam.

- Dam ci wszystkie pieniądze, jakie mam, ale błagam, wyciągnij mnie stąd - powiedział cicho brunet, łapiąc moją dłoń. Z początku zdziwił mnie ten gest, ale z czasem zrozumiałam, że kiedyś właśnie takie momenty kochałam. Kochałam to, z jaką delikatnością mnie dotykał. Kochałam, gdy przytulał mnie do siebie, szepcząc mi do ucha, że jestem tylko jego, a wszyscy inni mogą mu zazdrościć. Kochałam styl, w jaki okazywał mi swoją miłość. I kochałam to, w jaki sposób on kochał mnie.

- Nie chcę od ciebie pieniędzy - zaśmiałam się. - Powiedzmy, że to bezinteresowna pomoc - puściłam mu oczko. - W tym tygodniu załatwię wszystkie formalności i podejrzewam, że za niedługo zjawi się u ciebie psychiatra - wyjaśniłam, po czym nerwowo spojrzałam na Williama, który gwałtownie zabrał swoją dłoń z mojej.

- Psychiatra? - podniósł ton. - Nie potrzebuję żadnego psychiatry!

- William, uspokój się - złapałam jego rękę, próbując jakoś załagodzić napiętą sytuację między nami. - Źle mnie zrozumiałeś. Nie chcemy cię zamknąć w psychiatryku - pokręciłam  głową. - Chcemy dla ciebie dobrze, a lekarz może nam w tym tylko pomóc i wiesz co? - spojrzałam na mężczyznę, a ten pokręcił przecząco głową. - To może nawet złagodzić twój wyrok - szepnęłam. - Ale jest jeden warunek.

- Jaki? - zmarszczył brwi, nieco się uspokajając.

- Musisz mówić prawdę, bez względu na wszystko.

- Będę mówił samiutką prawdę, przysięgam - puścił mi oczko, a ja się lekko skrzywiłam, bo nie do końca mu wierzyłam. - Nie martw się, wygramy to - brunet uśmiechnął się złośliwie, a ja nieznacznie przytaknęłam. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że to wszystko wcale nie było takie proste, a rozprawa okaże się prawdziwym piekłem zarówno dla mnie, jak i dla Williama.
________________________________________

Oficjalnie stwierdzam, że nie spodziewałam się rozdziału tutaj czy w ogóle gdziekolwiek. Nie sądziłam też, że tak szybko mi to pójdzie, bo ostatnio moja forma spadła. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, i jeśli nie złapie mnie leń, tak jak ostatnio, i jeśli moje plany się nie pokrzyżują, to za niedługo zakończę przygodę lose control na dobre.

lose control Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz