Noora
- Zamykam przewód sądowy, udzielam głosu panu prokuratorowi - głos sędziny był poważny, przez co jeszcze bardziej się przeraziłam.- Dziękuję, wysoki sądzie - mężczyzna wstał z krzesła. - William Magnusson jest z pozoru niewinnym człowiekiem, jednak zniszczył swoje życie poprzez dokonanie tej jakże okrutnej zbrodni. Jest mężczyzną zawistnym, propagującym nienawiść i zło. Uważam, że młody wiek tego zabójcy nie powinien być brany pod uwagę jako okoliczność łagodząca. Wysoki sądzie, wnoszę o dożywotnią karę pozbawienia wolności dla oskarżonego. Dziękuję - powiedział, siadając z powrotem i nie spuszczając wzroku z Williama, który, zresztą, nie wyglądał na spokojnego.
- Dziękuję - odparła sędzina. - Pani mecenas - spojrzała na mnie. Niepewnie wstałam, poprawiając swoją marynarkę.
- Dziękuję, wysoki sądzie - kiwnęłam głową. - Pan William Magnusson, tak jak wspomniał już pan prokurator, jest młodą osobą. W takim wieku w głowie ma się wiele szalonych i niebezpiecznych pomysłów. Trzeba też uwzględnić, że oskarżony nie ma żadnej bliskiej rodziny - podkreśliłam. - Wysoki sądzie, należy pamiętać, że mój klient nie działał świadomie podczas tego zabójstwa oraz innych wykroczeń.
- Zgłaszam sprzeciw - przerwał mi prokurator, który gwałtownie wstał. - Nic nie zostało stwierdzone.
- Oskarżony popełnił wiele błędów, owszem - kontynuowałam, ignorując słowa prokuratora. - Ale każdy popełnia błędy, a śmiem przypomnieć, że pan William Magnusson kilka lat temu stracił swoją siostrę i przez to popadł w depresję - westchnęłam, ukradkiem spoglądając na Williama. - Choć nic nie zostało potwierdzone przez psychiatrę, z doświadczenia wiem, że takie przypadki są przejawami choroby psychicznej.
- Kłamstwo - ponownie odezwał się prokurator, którego powoli zaczynałam mieć dosyć. - Oskarżony był świadomy swoich czynów.
- Błąd - pokręciłam głową. - Oskarżony nie był świadomy podczas tych wszystkich zbrodni - wyraźnie zaakcentowałam drugie słowo. - Poza tym, brat oskarżonego także jest chory psychicznie, może to ma ze sobą pewien związek - spojrzałam na upartego mężczyznę z pogardą. - Zatem, wysoki sądzie, proszę o łagodniejszy wymiar kary dla oskarżonego. Łagodniejszy, niż zaproponował pan prokurator. Dziękuję - uśmiechnęłam się słabo, po czym z powrotem usiadłam na krześle. Z przyzwyczajenia złapałam Williama za rękę, którą trzymał na kolanie, i szepnęłam mu do ucha, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
- Dziękuję - kiwnęła głową sędzina. - Panie Williamie, czy chce pan coś powiedzieć? - zapytała, a ten wstał z miejsca i rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Nie byłem sobą, wysoki sądzie - westchnął. - Chcę, aby wyrok był łagodny - dodał troszeczkę ciszej. - Dziękuję - usiadł z powrotem na miejsce.
- Dziękuję również. Wyrok zostanie ogłoszony po naradzie.
* * *
Siedziałam na tej sali rozpraw, czekając na sędzinę, która podejmowała ostateczną decyzję przez niemal wieczność. Wyrokiem stresowałam się chyba bardziej niż sam William, co nie działało na mnie dobrze - pociły mi się dłonie, serce miało nierówne bicie, a oddech był zdecydowanie przyspieszony.
- Proszę wstać, sąd idzie - powiedział nagle funkcjonariusz, a wszyscy zgromadzeni na rozprawie wykonali jego polecenie.
- Sąd okręgowy po rozpoznaniu sprawy oskarżonego Williama Magnussona, uznaje go za winnego zabójstwa swojej ciężarnej partnerki, nieudzielenie jej pomocy, ucieczkę z miejsca zdarzenia oraz jazdę bez zdobytego prawa jazdy, co poskutkowało potrąceniem kobiety. Oskarżony w przeszłości zgwałcił nieletnią, brał udział w wielu niebezpiecznych bójkach, prowadził samochód bez żadnych dokumentów, nie przestrzegał przepisów ruchu drogowego, przejechał na czerwonym świetle, stwarzając zagrożenie dla innych uczestników ruchu oraz uciekał przed funkcjonariuszami policji. Pan William Magnusson miał kryminalną przeszłość; odbył trzyletnią karę w więzieniu, ponieważ będąc pod wpływem alkoholu spowodował wypadek ze skutkiem śmiertelnym i również uciekł z miejsca zdarzenia. Sąd zatem skazuje oskarżonego na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Proszę usiąść - rzekła sędzina, a ja nagle poczułam żołądek w gardle. Takiego wyroku nie spodziewałam się kompletnie, myślałam, że dam radę. Że to wygramy. Ale dałam ciała. - Panie Williamie - kobieta ciągnęła dalej - pańska wina nie budzi żadnych wątpliwości. Sąd daje zatem panu taką karę, bo wie, że na taką właśnie pan zasłużył. Na zastanowienie się nad swoim postępowaniem będzie miał pan całe życie w więzieniu. Dziękuję - głos sędziny był jeszcze bardziej srogi niż wcześniej. Pokręciłam z niedowierzaniem głową, bo to wszystko nie mogło być prawdą. Wyłączyłam totalnie myślenie i zastanawiałam się tylko, jak on sobie tam poradzi. Nie słyszałam już nic. W mojej głowie niczym echo odbijało się, że William całe swoje życie spędzi w więzieniu. I to dlatego, że mu nie pomogłam.

CZYTASZ
lose control
FanficWilliam ma za sobą piekielnie trudną przeszłość, która na każdym kroku go prześladuje. Kiedy jego narzeczona oznajmia mu, że jest w ciąży, mężczyzna nie wytrzymuje i atakuje kobietę, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji. William, chcąc uciec od pr...