3.8.

364 34 4
                                    

-Musimy wrócić jak najszybciej do domu. Nie możemy tutaj dłużej zostać. -Powiedział Klaus, który stał najbliżej kanapy, na której leżała nieprzytomna Clair. -Dla niej tak będzie lepiej. Tutaj nie uzyska pomocy.

-Wiemy o tym, Niklaus. -Odezwał się Elijah, chowając dłonie do kieszeni spodni. -Ale utknęliśmy tutaj.

-Jest jakiś sposób żeby się stąd wydostać? -zapytała Rebekah, która siedziała przy kanapie obok siostry, której ciągle przykładała zimne okłady z ręczników do spoconego i rozgrzanego ciała.

-Nie wiem. Nigdy nie próbowałem się stąd wydostać. -mruknął Henrik. -Z wiadomych przyczyn.

-Henrik. -Szepnął Klaus. Podszedł do młodszego brata i położył swoją dłoń na jego lewym ramieniu. -Obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy żeby cię stąd wydostać żywego. Daję ci moje słowo. -Powiedział pewnym głosem, patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się delikatnie, co chłopak odwzajemnił. -Zawsze i na zawsze.

Henrik pokiwał głową z lekkim uśmiechem na twarzy. Wierzył, że Klaus zrobi wszystko by dotrzymać danej obietnicy, którą mu przed chwilą złożył. Nie znał nikogo innego kto byłby w stanie to zrobić.

-Damon.

Nagle każdy z nich usłyszał cichy szept ich najmłodszej siostry. Odwrócili się w jej stronę. Sądzili, że się obudziła, ale ona nadal spała. Najwyraźniej musiała wypowiedzieć imię mężczyzny przez sen.

-Musimy się pośpieszyć. -Warknął Klaus.

-Chyba wiem kto może nam pomóc. -Powiedział cicho Kol. Każdy na niego spojrzał zdezorientowany, ale także zaciekawiony.

-Kto niby? -zapytała z kpiną w głosie Rebekah.

-Meredith.

-Ty chyba żartujesz. -Warknął Klaus, zaciskając pięści ze złości. -Zrobiła coś Clair! Chciała to samo zrobić tobie!

-Ale nie zrobiła. -Powiedział podniesionym tonem. -Poza tym to masz lepszy pomysł? -zapytał, lecz odpowiedziało mu milczenie. -Tak myślałem. -Dodał ciszej.

-Chyba nie ma innego wyjścia, Niklaus. -Stwierdził Elijah, na którego spojrzał Klaus, ale nic nie powiedział. -Ja z Kolem i Klausem pójdziemy do niej. Rebekah i Henrik zostaną przy Clair.

Po tych słowach trójka braci wyszła z salonu i poszła do piwnicy, w której obecnie przebywała Meredith.

-Myślisz, że uda im się czegoś dowiedzieć? -zapytał cicho Henrik, siadając na oparciu kanapy.

-Elijah to najlepszy negocjator jakiego znam. Klaus doskonale potrafi przekonać każdego do wyjawienia potrzebnych dla niego informacji. A Kol jak to Kol... Poza tym, ta wiedźma ma słabość do niego. Tylko ciekawi mnie co ich łączyło i za co chce się zemścić.

-Rozumiem.

Oboje spojrzeli na Clair, która coś mamrotała pod nosem lecz nie mogli zrozumieć co mówi. Była blada na twarzy, miała dgrawki mimo, że była rozpalona. Nie wiedzieli co się z nią dzieje. Najbardziej nie dawało im spokoju to, że nie wiedzą co Meredith jej dała i jakie to ma skutki.

~*~

Elijah, Klaus i Kol weszli do piwnicy, w której przebywała Meredith. Była przypięta do krzesła tak jak jakiś czas temu Kol i Clair. Jej głowa była opuszczona, ale gdy usłyszała, że ktoś chodzi do środka, podniosła ją by spojrzeć na swoich towarzyszy.

-Sądziłam, że szybciej tutaj przyjdziecie. -powiedziała z podłym uśmiechem na twarzy.

-Nie zasłużyłaś na nasze towarzystwo. -Warknął Klaus, który ledwo się powstrzymywał przed zabiciem jej.

-Chyba się domyślasz po co tutaj jesteśmy. -Odezwał się Elijah, który jako jedyny zachowywał spokój.

-Nic wam nie powiem. -wysyczała.

-W takim razie zostaniesz tutaj i zdechniesz. -Powiedział Kol, zaciskając pięści ze złości.

-Tak samo jak wasza siostrzyczka.

-Masz szczęście, że nie biję kobiet. -Syknął Klaus.

-Najwyraźniej tak.

Kol podszedł do niej. Nachylił się nad nią i spojrzał jej głęboko w oczy.

-Mów co jej dałaś. -Warknął Kol.

-Nie boję się ciebie, skarbie.

-Powinnaś.

Złapał ją za szyję i mocno ścisnął. Kobieta zaczęła się dusić. Nie mogła nic zrobić. Była uwięziona i bezradna.

-Kol. -Szepnął Elijah, któremu nie podobało się w jaki sposób traktuje kobietę. Mimo, że przez nią cierpi jego siostra.

-To... -zaczęła Meredith, przez co Kol ją puścił. -To stara trucizna.

-Jaka? -zapytał od razu Klaus.

-Taka, przez którą zginie.

Zaśmiała się po czym nagle w jej piersi znalazł się sztylet. Trójka braci była zdezorientowana. Nie wiedzieli skąd się wziął ten sztylet w jej piersi. A przecież żadno z nich tego nie zrobiło.

-To było dziwne. -Powiedział Kol.

-Przynajmniej mamy z nią spokój. -Warknął Klaus po czym wyszedł z piwnicy, tuż za nim wyszedł Kol. Elijah spojrzał martwe ciało kobiety. Zrozumiał, że mogą się już nigdy stąd nie wydostać, a jego siostra może już nigdy nie wrócić.

Gwizdka +kom = nowy rozdział

PrzysięgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz