Z Austinem spędziłem bardzo miłe popołudnie.
W sumie to on sprawił, że cały dzień nie był istną katastrofą.
Po tym jak powstrzymał mnie przed bezmyślnym opuszczeniem szkoły na oczach nauczycielki, nie odstąpił mnie ani na krok. Nie mieliśmy razem żadnych zajęć, ale spotykaliśmy się na każdej przerwie. Nie mogę zrozumieć czemu wcześniej się nie zaprzyjaźniliśmy.
Todrick i Luke pozostali w otoczeniu Scotta. Nie wiem co z Kirstie. Mijaliśmy się kilkakrotnie na korytarzu, ale nie chciałem z nią rozmawiać. Nie po tym jak naskoczyła na mnie za to że jej broniłem. Wiedziałem jednak, że najpóźniej jutro wszystko wróci do normy. Kirstie i ja nie możemy wytrzymać bez siebie na wzajem zbyt długo.
Dawno nie bawiłem się tak dobrze jak z Austinem. Niby nie robiliśmy nic specjalnego - poszliśmy na kawę a potem chodziliśmy po sklepach. Przez cały czas jednak panowała bardzo przyjemna atmosfera. Chłopak ma coś w sobie, że chce się z nim ciągle przebywać.
Wymieniliśmy się też numerami, żebyśmy mogli ciągle być w kontakcie. Następnego dnia przez całą drogę do szkoły smsowaliśmy, a zaraz po dotarciu na miejsce zastałem go czekającego obok mojej szafki. To słodkie.
Nie zdążyliśmy jednak zbyt długo porozmawiać, ponieważ chwilę później zadzwonił dzwonek i musieliśmy rozejść się na lekcje.
Pierwszą miałem matematykę. Bez Austina, Kirstin, Todricka, Luka, ale jakimś cudem ze Scottem.
Na szczęście pani Swan nie była zbyt wielką fanką popu, czy też muzyki w ogóle, więc obecność Hoyinga nie robiła na niej żadnego wrażenia. Mało rzeczy imponuje przygłuchej, pięćdziesiąciopięcioletniej kobiecie. Lekcja przebiegała więc normalnie. Po raz pierwszy czułem się naprawdę dobrze na matematyce.
Do czasu.
Pani Swan właśnie tłumaczyła jakieś twierdzenie, którego nazwy nie potrafię nawet powtórzyć, kiedy usłyszałem nucenie. I to niezbyt ładne, lekko mówiąc.
Odwróciłem głowę w stronę dźwięku i zobaczyłem, wyglądającą na zdesperowaną, Brittany.
Dziewczyna mrużąc oczy uparcie wpatrywała się w plecy Scotta siedzącego przed nią i nuciła jakąś melodię.
Brittany była taka skupiona, jakby swoim spojrzeniem chciała odwrócić blondyna. Scott natomiast uśmiechał się złośliwie i udawał że niczego nie słyszy.
No dobra. Nie lubię Brittany. Jest pusta, wredna i zapatrzona w siebie. Ale nie mogłem patrzeć jak robi z siebie idiotkę na oczach całej klasy.
- Przestań Brittany - szepnąłem upewniając się wcześniej, że nauczycielka nie patrzy w naszym kierunku
Dziewczyna zamilkła i spojrzała na mnie z obrzydzeniem. Ona też mnie nie lubi. Nasza niechęć do siebie jest obustronna.
- Co cię to obchodzi Grassi? - wycedziła przez zaciśnięte zęby
- W sumie to nic. Możesz się ośmieszać dalej przed wszystkimi, ale równie dobrze możesz zachować prezentowanie swoich umiejętności wokalnych na lunch. I tak wszędzie łazisz za Scottem. Ale coś ci powiem - jeśli do tej pory Scott nie docenił twojego śmiesznego nucenia, to pewnie dlatego że mu się nie podoba.
- Co ty o tym wiesz Grassi? Przecież nie znasz się na muzyce. Słuchasz tylko tych swoich elektrodziwact lub innego szajsu. A Scott pewnie mnie nie usłyszał.
- Oj, jestem pewien że usłyszał. Podobnie jak połowa klasy - odparłem wskazując głową na uczniów, którzy pokazywali ją sobie palcami i śmiali się cicho
CZYTASZ
Zostań ze mną ₪ Scömíche
FanficMitch po raz pierwszy spotyka Scotta w szkole, w czasie ostatniego roku nauki zanim rozpocznie college. Mitch o istnieniu Scotta wiedział dużo wcześniej, gdyż Scott jest sławnym piosenkarzem. Blondyn natomiast nie ma pojęcia o istnieniu Mitcha. Przy...