KAŻDY MOŻE MIEĆ GORSZY DZIEŃ 🦄

148 21 7
                                    

Luke nie miał mi za złe, że poniekąd przymusiłem go do towarzyszenia mi na zabawie. Zresztą i tak nie będziemy spędzać ze sobą zbyt wiele czasu. W końcu Luke jest fotografem. Będzie uwieczniał na zdjęciach całą imprezę, a ja będę stać samotnie w kącie.

Nie mogłem przestać myśleć co by było, gdybym zgodził się iść ze Scottem. Jakby to wyglądało? Czy chłopak pokazałby się od lepszej strony? A może znowu sypałby jakimiś wrednymi komentarzami?

Przeciągnąłem się po raz ostatni na łóżku i szeroko ziewnąłem. Czas wstawać.

Zabawa ma odbyć się jutro, a ja wciąż nie wiem co na siebie włożę. Nie musimy mieć eleganckich garniturów. Dyrekcja poszła nam na rękę. Marynarka jest obowiązkowa. Resztę stroju możemy dobrać w granicach rozsądku.

Muszę iść na zakupy.

Uniosłem się do pozycji siedzącej i spojrzałem przed siebie.

Czułem się tak jakoś... dziwnie. Nie byłem smutny, ale jednocześnie nie byłem radosny. Po prostu taki nijaki. Zarzuciłem więc na siebie czarne spodnie, czarne buty i za duży czarny podkoszulek. Idealny komplet. Zgarnąłem wszystkie potrzebne rzeczy i ze skwaszoną miną niechętnie zszedłem do kuchni.

Liczyłem, że przywita mnie zaraźliwy śmiech taty i ciepły uścisk mamy.

Przeliczyłem się.

Dom był zupełnie pusty.

Rodzice pojechali przecież wczoraj w odwiedziny do dziadków i wrócą dopiero w niedzielę. A niech to. Liczyłem że pozytywne nastawienie do życia moich staruszków poprawi trochę moje dziwne samopoczucie.

Niechętnie podszedłem do lodówki i wyjąłem z niej mleko. Z szafek zaś zgarnąłem miskę i jakieś kolorowe płatki. Kiedy siedziałem przy stole w kuchni, podpierając głowę ręką i beznamiętnie żując moje nudne śniadanie, usłyszałem cichy szum. Zmarszczyłem brwi i przeniosłem wzrok z rozmokniętych płatków na okno.

Padało.

Meh.

Chociaż był jeden plus takiej sytuacji. Kirstie przyjedzie po mnie i nie będę musiał wałęsać się po deszczu.

Bez zapału skończyłem śniadanie i posprzątałem po sobie. Sprawdziłem godzinę i okazało się, że do przyjazdu dziewczyny zostało jeszcze sporo czasu. Usiadłem więc na kanapie, kładąc swoją torbę obok siebie, i przez kolejne kilkanaście minut gapiłem się bezmyślnie w ścianę.

Do wykonania jakiegokolwiek ruchu zmusił mnie dźwięk klaksonu. Zamrugałem kilka razy i czując jakby moje nogi ważyły conajmniej tonę, powlokłem się do drzwi. Zamknąłem je za sobą na klucz i chwilę później siedziałem z mokrymi włosami w samochodzie przyjaciółki. Padało naprawdę mocno, a mi nie chciało się iść po parasol lub przynajmniej bluzę.

- Co się dzieje? - zapytała zaniepokojona Kirstie.

Spojrzałem na nią pustym wzrokiem i wzruszyłem ramionami. Nagle w oczach dziewczyny dostrzegłem błysk zrozumienia.

- A więc to jeden z tych dni, prawda?

Znowu wzruszyłem ramionami.

- Wiedziałam. Jeszcze dwa miesiące temu włączyłabym filmik, na którym Scott robi słodkie rzeczy, albo stara się być śmieszny, ale w obecnej sytuacji to chyba tylko pogorszy sprawę - myślała na głos blondynka - Muszę wymyślić coś innego. Coś co sprawia radość. Najlepiej żeby oddziaływało na kilka zmysłów jednocześnie. Hmm... Myślisz, że w ten zły humor wprowadziła cię ostatnia rozmowa ze Scottem? - tym razem zwróciła się do mnie.

Zostań ze mną ₪ ScömícheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz