"Niewinni zawsze są pierwszymi ofiarami" ~ J. K. Rowling
***
Mistrz Eliksirów zmierzał szybkim krokiem do gabinetu dyrektora. To co usłyszał absolutnie nie zgadzało się z tym, czego oczekiwał zgadzając się na przysięgę. Skłonił lekko głowę gargulcowi strzegącego wejścia i już podążał w górę schodów prowadzących do gabinetu. W przeciwieństwie do uczniów i osób z zewnątrz, członkowie grona pedagogicznego nie musieli znać hasła, by skontaktować się z Albusem, ponieważ nałożone osłony znały ich magiczną sygnaturę.
- Wejdź, Severusie. - Usłyszał przytłumiony głos zza drzwi nim zapukał. Wziął głęboki oddech, wszedł i usiadł naprzeciw rozmówcy. - Cytrynowego dropsa? - zaproponował dyrektor podsuwając swojemu podwładnemu żółte drażetki.
- Daruj sobie, Albusie - odpowiedział pozornie spokojnie. - Dobrze wiesz dlaczego tu jestem. Obiecałeś, że ochronisz ich za wszelką cenę, błagałem cię o to, złożyłem nawet Wieczystą Przysięgę. Co poszło nie tak?
Ostatnie zdanie wręcz wycedził przez zaciśnięte zęby. Nie mógł powstrzymać słyszalnego w głosie wyrzutu przeplatanego zawodem. Delikatny uśmiech zszedł z twarzy starca, a ramiona przygarbiły nieznacznie, jakby poczuł się mniejszy niż w rzeczywistości.
- To się musiało wydarzyć Severusie. Znasz przepowiednię, Lily i James musieli zginąć, by Harry mógł nas uratować przed Voldem...
- Skazałeś niewinnych ludzi na śmierć, a dziecko na taki los dla dobra sprawy? - Przerwał dyrektorowi, nie mogąc słuchać takich manipulacji. - Poświęciłeś życie całej rodziny nie myśląc o konsekwencjach, o ich prawach, nie pytając ich o zdanie? Ten chłopak został brutalnie pozbawiony rodziny, ludzi którzy go kochali! Dzieci potrzebują miłości rodzicielskiej, kogokolwiek, by się nimi zająć i okazać odrobinę ciepła! Będziesz tego żałować Albusie, Harry Potter okaże się twoją zgubą.
- Przykro mi Severusie, lecz w obliczu wojny, która ledwie się skończyła życie jednostki jest niczym w porównaniu do całej populacji. Chyba nie muszę ci przypominać przez kogo Voldemort dowiedział się o przepowiedni mój chłopcze - słowa wypowiedziane zostały w okrutny sposób, trafiając w samo sedno.
Severus Snape poczuł, że nóż, który sam sobie wbił kilka lat temu w serce, boleśnie się przekręca. Nie spodziewał się takich słów od tego człowieka, nigdy w niego nie zwątpił, aż do teraz. Wstał na lekko drżących nogach i odwracając się z łopotem szat, skierował w stronę wyjścia. Z ręką na klamce rzucił jeszcze przez ramię:
- Odchodzę. Do końca tygodnia dostaniesz wypowiedzenie.
- To twoja odpowiedź? Ucieczka? - Gdy profesor nie zareagował, Dumbledore kontynuował. - A co z przysięgą?
- Nie waż się wspominać o niej kiedy sam nie dotrzymałeś swojej części umowy - odparł Snape i wyszedł z pomieszczenia, nie ważąc na przerażone miny uczniów na korytarzu. Chociaż uczył w szkole od ponad roku, nie spodziewał się, że tak szybko będzie chciał ją opuścić. Wszedł do swoich komnat świadomy, iż więcej do nich nie wróci.
CZYTASZ
Nie tak miało być |DRARRY|✔
FanfictionAlbus Dumledore żyjąc kilkanaście lat w zaprzeczeniu swoich własnych błędów zaczyna żałować podjętych decyzji. Niestety, za późno, szkoda już została wyrządzona. Czyli co by było, gdyby Harry Potter nie potrafił kochać. _____________________ W fanfi...