Epilog

5K 352 49
                                    

To już ostatnia część tego opowiadania. Na początek chcę Wam podziękować wszystkie głosy i komentarze, a na koniec zaprosić na mój profil, na którym pojawią się inne opka. Zachęcam do czytania i angażowanie się w ich tworzenie!

To chyba tyle, miłego czytania!

Ps. Jeśli ktoś zauważy jakieś błędy bądź niedomówienia, proszę zgłaszać w komentarzu!

***

"Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony." ~ J.K.Rowling

***

Szedł jakąś dziwną ulicą, każdy domek wyglądał tak samo, nawet miały białe płotki, przez których szczeliny wszystko widział. Przy jednym z nich zauważył śmieszne zwierzątko, które niespodziewanie wydało z siebie głośny, krótki warkot.

- Nie bój się, to tylko pies, takie mugolskie zwierzę. Nie zrobi ci krzywdy - powiedział uspokajająco znany mu głos.

- Wcale się nie przestraszyłem wujku Severusie. - Jak wujek mógł go oskarżać o takie plebejskie zachowania, przecież był Malfoy'em! Dobrze wiedział, że ojciec by go za to upomniał.

- Ależ Draco, to nie jest nic nadzwyczajnego. Nawet twój ojciec... 

Ale wtedy Draco ujrzał coś jeszcze dziwniejszego i uśmiechnął się podekscytowany.

- Wujku, patrz! Tam coś leży! - krzyknął zachwycony swoim odkryciem, po czym pobiegł szybko we wskazanym kierunku.

- Słucham?!

Nie poczekał na wuja chrzestnego i przyjrzał się dokładnie temu... czemuś leżącemu pod drewnianym daszkiem. Mały chłopiec z czarnymi, kręconymi włosami i błyskawicą nad okiem. Miał na sobie brzydkie i za duże ubrania, a kilka cali dalej leżały sklejone taśmą okulary. Młody Malfoy zmarszczył z oburzeniem brwi, zastanawiając się dlaczego ludzie robią takie głupie rzeczy jak spanie na dworze.

- Hej, ty! - Draco szturchnął chłopca butem i, nie widząc żadnej reakcji, odwrócił się do wujka. - Czy on jest martwy? I czemu ma takie brzydkie ubrania? Zimno tu jest, powinien zostać w domu.

- Merlinie. Twój Złoty Chłopiec śpi w cholernej mugolskiej altance Dumbledore. - Blondyn spojrzał na mówiącego do siebie wujka jak na potrzebującego magomedyka. Mężczyzna wziął biednego, trzęsącego się chłopca na ręce, zaś leżące obok okulary włożył do kieszeni. - Złap się mnie Draco, nastąpiła zmiana planów. Aportujemy się do Malfoy Manor. Draco... Draco, słyszysz mnie?

- Dracon! - Gwałtownie zerwał się do siadu zrzucając z siebie coś ciężkiego. - Rany, gdybym wiedział, użyłbym Aquamenti.

Ale Malfoy już zniknął za drzwiami łazienki. Kolejny raz śnił o pierwszym spotkaniu Chłopca-Który-Przeżył, lecz tym razem żółć podeszła mu do gardła, gdy wspomniał co stracił zielonooki i ile bólu przeżywał od najmłodszych lat. Ze szczególną radością wspominał ogłaszające krzyki i wykrzywione w grymasie cierpienia twarze rodziny Dursley, kiedy spotkał się z nimi parę lat temu.

Poczuł drobną dłoń na plecach, drugą odgarniającą włosy z twarzy i poczuł ciepło rozlewające się w sercu. Siedzieli tak razem, póki żołądek się nie uspokoił, a łzy przestały płynąć moczyć policzki. Przepłukał twarz i usta wodą, lecz nie patrzył w lustro. Nie chciał widzieć jaki jest słaby przy najodważniejszej osobie jaką poznał. Pozwolił się wyprowadzić do sypialni, a nawet przebrał się, mimo, że wszystko robił mechanicznie. Ocknął się, gdy byli już na zewnątrz i poczuł chłodny wiaterek, a na oko dziewiętnastoletni mężczyzna wskazał za sobą miejsce na miotle.

Nie tak miało być  |DRARRY|✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz