Magi (Ren Kouha x Reader)

58 7 3
                                    

Napisane dla CorkaApollina. Miałam się już za to zabrać bardzo dawno temu, aż w końcu wyrzuty sumienia kazały mi się za to zabrać.. Przepraszam za zwlekanie i mam nadzieję, że się spodoba.
Spróbowałam napisać to jako Kouha Ren x Reader ale robię to pierwszy raz, więc nie wiem, jak wyszło...  :(  jeśli zepsułam jego charakter, to raz jeszcze przepraszam, bo Magi oglądałam już dawno.

----

Chłopak przechylił głowę w lewo. A potem w prawo. I jeszcze raz w lewo.

- Więęc... - zaczął powoli, patrząc na stojącą przed nim dziewczynę, której oczy od dłuższego czasu już rzucały mu piorunujące spojrzenia - Ty jesteś tą głupią dziewczyną, która próbowała mnie zabić?

Ona jedynie splunęła na ziemię, nic nie robiąc sobie ze strażników, z kajdan, którymi była spiętą, czy wielkim mieczu, który pysznił się przy chłopaku.

- Więęc - spróbowała naśladować jego pełen zadufania w sobie ton - To ty jesteś tym księciem, którego miałam zabić?

Oczy chłopaka rozbłysły, jak zawsze, gdy znajdował się w pobliżu niebezpieczeństwa.

Ale on uwielbiał niebezpieczeństwo, uwielbiał z nim igrać i bawić się.

- A jakbym był, to co? - spytał przekornie - Zabijesz mnie, dziewczynko?

Jej oczy także rozbłysły, tym razem ze skrywanej złości.

- Nie jestem dziewczynką. Mam imię. Jestem (Twoje imię). I radzę ci to zapamiętać, panie-zostanę-królem!

Chłopak przez chwilę wpatrywał się w nią w milczeniu, po czym wybuchnął śmiechem, szczerym śmiechem, który jednak z łatwością potrafił zmrozić krew w żyłach nieszczęsnemu gapiu, który ośmieliłby się patrzeć na niego zbyt długo. Mimo iż śmiech wydawałby się być śmiechem dziecka, było coś w chłopaku, co sprawiało, iż nie dawało się w ten sposób myśleć.

Być może to ten miecz, który raz po raz przykuwał uwagę dziewczyny.

Miecz, tak wielki miecz. Broń godna osoby, która kochała walkę i żyła z nią jak z przyjacielem.

A tymczasem owa osoba była nikim innym jak kandydatem na króla.

- Z czego się śmiejesz? - warknęła (Twoje imię) - Jesteś tylko trzeci w kolejce do tronu! Nigdy nie będziesz nikim więcej niż tylko księciem!

Czerwonowłosy śmiał się jeszcze przez chwilę, po czym umilkł.

- I? Co z tego, dziewczynko?

Chłopak wstał ze swego bogatego i wugodnego fotela, po czym, ignorując.ostrzeżenia strażników, podszedł do dziewczyny. Przykucnął przy niej i raz jeszcze przechylił głowę w bok.

- I co z tego? - powtórzył - Co z tego, skoro ty tu zginiesz?

Palcem podniósł jej brodę, zmusił, by spojrzała na niego. Ich oczy - jej pełne wściekłości, jego rozbawienia - spotkały się ze sobą na krótką chwilę.

-Zgiń w piekle - warknęła (Twoje imię) 

Palec księcia z namysłem powędrował po jej policzku.

A potem książę wstał.

Tak po prostu.

Odwrócił spojrzenie od dziewczyny.

- Znudziłem się - oznajmił, złapał za swój miecz i zaczął kierować się w stronę wyjścia z namiotu.

Strażnicy wymienili ze sobą zmęczone spojrzenia - zdąrzyli się już przyzwyczaić do grymasów księcia i jego zmiennych nastrojów.

Jedno było nieodmienne - co sobie zażyczył książę, musiało zostać spełnione.

- Wracaj tu! - krzyknęła dziewcyzna, dostrzegając zachowanie księcia - Wracaj tu natychmiast, Ren Kouha!

Czerwonowłosy zatrzymał się na chwilę.

Spojrzał na dziewczynę.

Uśmiechnął się do niej raz, radośnie.

- Porozmawiamy później, (Twoje imię) - obiecał, tuż zanim wyszedł z namiotu, nucąc tylko sobie znaną piosenkę.

Dziewczyna tymczasem opadła na kolana, raz po raz przeklinając :  siebie, że przyjęła tą misję; mistrza, że jej o niej powiedział; strażników, których niepotrzebnie zabiła. Ale nade wszystko przeklinała Rena Kouhę, tego zmiennego księcia, który okazał się być silniejszy niż sądziła i który pokonał ją z taką łatwością. Który teraz śmiał się - zupełnie jak dziecko.

Bo być może jakaś jego część cały czas była dzieckiem.

100 +/-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz