Dzień Czwarty

1.4K 72 2
                                    

-Koteczku mój- szepnąłem blondynowi do ucha, chcąc sprawdzić czy śpi, a kiedy nie dostałem żadnej odpowiedzi, wsunąłem dłoń pod jego koszulkę, pieszcząc delikatnie oba sutki na przemian.
Nie mam pojęcia dlaczego obudziłem się w środku nocy, napalony jak cholera i spocony, jak gdybym przebiegł maraton. Nie przypominam sobie, żeby mi się coś śniło, a od naszego wczorajszego powrotu do domu, aż do zaśnięcia nie wydarzyło się przecież nic szczególnego.
-Taehyungie- szeptałem dalej, chcąc obudzić go w jakiś przyjemny sposób. Powoli przesunąłem dłoń w dół jego brzucha, by zacisnąć przez materiał spodenek palce na jego penisie, który momentalnie odpowiedział mi lekkim drgnięciem. Przez chwilę jeszcze masowałem go tak, całując ramiona i szyję chłopaka, aż sam zrobiłem się całkowicie twardy. Zdjąłem więc z siebie bokserki i pośliniwszy główkę swojego penisa, wsunąłem go między pośladki młodszego, zsuwając mu uprzednio spodenki do połowy ud. Czując się jak w jakimś transie, delikatnie poruszałem biodrami, ocierając przyrodzeniem o aksamitną skórę Taehyunga. Pomimo moich starań, ten w dalszym ciągu nie odezwał się słowem, jakby faktycznie wciąż spał, a ponieważ byłem już zbyt napalony, by przestać, bezmyślnie sięgnąłem dłonią pod łóżko, gdzie młody schował olej kokosowy. Kiedy już miałem słoiczek w zasięgu ręki, odwróciłem chłopaka na brzuch i rozebrałem do naga.
-Koteczkuuu, śpisz?- zapytałem nieco głośniej, wymierzając mu przy tym klapsa w lewy pośladek -Kochanie- powtórzyłem czynność, tym razem klepiąc prawą stronę.
-Co znowu?- wysyczał wreszcie, nie poruszając się ani o milimetr.
-Jakie znowu, pobudka kochanie- zaśmiałem się lekko, zaciskając dłonie na biodrach chłopca, by pomóc mu podnieść się do odpowiedniej pozycji.
Na początku spotkałem się z lekkim oporem, jednak już po chwili miałem przed sobą seksownie wypięty tyłeczek, który aż prosił się o penetrację.
Nie chcąc tracić czasu, nabrałem odrobinę kremowego oleju na palec i nasmarowałem nim odbyt blondyna, od razu wsadzając w niego dwa palce. Sapnąłem ciężko, zatapiając się w jego ciasnocie i nie mogąc powstrzymać cisnących mi się na język słów.
-Ja pierdolę, Taehyung, ale ty jesteś ciasny- dyszałem, szykując chłopaka do stosunku -czym ja sobie na ciebie zasłużyłem?
-Zamknij się już!-  odwarczał mi nadwyraz wkurzony, na co jedynie zaśmiałem się cicho.
-Nie rozkazuj mi, gówniarzu!- krzyknąłem od razu, choć wcale nie byłem zły, po czym chwyciłem go mocno za włosy i odchylając jego głowę do tyłu nakazałem przeprosić.
-Przepraszam- wyszeptał posłusznie, jednak jego postawa wcale nie sugerowała szczerości tego słowa. Blondyn uśmiechał się zadziornie, przygryzając przy tym swoją dolną wargę i dał bym sobie głowę uciąć, że parsknął przy tym śmiechem.
-Przeproś porządnie!- ponownie uniosłem na niego głos, obracając go przodem do siebie, po czym trzymając go wciąż za włosy, przybliżyłem jego twarz do swojej męskości  -no czekam!- ponagliłem go, gdy przez zbyt długą chwilę nie wykonał żadnego ruchu.
-Przepraszam tatusiu, już nie będę, przysięgam!- zarzekał się, pociągając przy tym nosem.
-Nie pierdol, tylko bierz do buzi!- ryknąłem, gwałtownie szarpiąc jego głową, by zmusić go do poruszenia się.
-Ale ja już nie będę, proszę, tatusiu...- tym razem po jego odpowiedzi miałem już całkowitą pewność, że płakał. Dobry aktor z niego, tak swoją drogą, nie każdy potrafi przejść od buntowniczego fuckboy'a do przerażonego dzieciątka dosłownie w sekundę i jeszcze się przy tym poryczeć, ale nie ze mną te numery. Mój nabrzmiały członek pulsował, uderzając Taehyunga  co chwilę w twarz, a mi nie w głowie było popuszczenie gnojkowi takiego zachowania. Zamierzałem pokazać mu kto tu rządzi i sprawić, by wił się podemną z rozkoszy, błagając o litość.
Tracąc cierpliwość chwyciłem w wolną dłoń swoją męskość  i nakierowałem prosto między mięciutkie wargi blondyna, który nie mając innego wyboru, rozchylił je, by posłusznie zassać się na mnie.
Nie szczędziłem komplementów, kiedy jego zwinny języczek powoli, acz nieubłagalnie doprowadzał mnie do orgazmu, ale ponieważ miałem masakryczną ochotę na coś więcej, przerwałem mu w trakcie.
-Kładź się- zarządziłem, ponownie sięgając po lubrykant, a kiedy młody wykonał moje polecenie i ułożył się wygodnie na plecach, zbliżyłem się do niego i podciągnąwszy mu kolana do klatki piersiowej, wbiłem się w niego ostro, aż do samego końca.
-Poczekaj chwilę- zaskomlał odrazu, ale jego słowa niestety nie trafiły do moich uszu.
Zamiast tego wysunąłem się  bardzo powoli, po czym ponownie naparłem na jego dziurkę całą swoją wagą, przez co z jego oczu wypłynęła świeża porcja łez.
-To boli, poczekaj!- podniósł na mnie głos, zapewne mając już dość.
Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło, że postanowiłem zignorować jego uczucia, napawając się ogarniającą mnie błogością.
-Kto ci pozwolił na mnie krzyczeć?- zapytałem spokojnie, patrząc mu wściekle w oczy  -chcesz znowu dostać karę?- chcąc pokazać mu kto ma w tym związku władzę, albo może dlatego, że taka lekka przemoc po prostu mnie strasznie nakręcała, wykonałem kilka naprawdę mocnych pchnięć, po czym szybko wyszedłem z niego i położyłem się na plecach.
-Wskakuj- poprosiłem go tym razem całkiem grzecznie -pokaż mi, jaki jesteś dobry.
Opuchnięty od płaczu blondyn spuścił  głowę w dół i leniwie wdrapał się na moje uda, by zaraz nabić się na moją męskość.
Wiedziałem, że długo już nie pociągnę tej zabawy, szczególnie jeśli pozwolę mu się ujeżdżać, ale musiałem się jeszcze trochę nad nim poznęcać.
-Szybciej, maleńki- pospieszałem jego ruchy, co jakiś czas klepiąc go w pośladek, czy chwytając za penisa, by odrobinę nim potrząsnąć  -Jęcz głośniej, chcę słyszeć jak ci dobrze- uśmiech nie schodził mi z ust, kiedy tak leżałem pod nim i mu się przyglądałem.  I mimo, że w pokoju panował półmrok, to piękno nastolatka zdawało się mnie wręcz oślepiać. Mógłbym tak patrzeć na niego godzinami i samo to starczyło by mi do szczęścia, a im dłużej go podglądałem, tym większą ochotę miałem, by go pocałować, dlatego też nie pozwalając mu zaprzestać ruchu, podniosłem się powoli, by dosięgnąć jego ust. Smakował tak dobrze, a jego język współgrał z tym moim nadwyraz idealnie.
Gdy poczułem się bliski szczytu, jedną dłonią chwyciłem go za przyrodzenie i zacząłem poruszać ręką nieco chaotycznie, chcąc doprowadzić go do orgazmu mniej więcej chociaż w tym samym czasie.
O dziwo udało mi się nas zsynchronizować i już po kilku chwilach opadliśmy oboje na łóżko, tuląc się zadowoleni.
-Zrobię nam jakieś śniadanko, bo tobie raczej nie można zaufać w tej kwestii- zaśmiałem się lekko, kiedy po pół godzinie leżenia, poczułem straszny głód.
-Jest dopiero piąta, nie wstawaj jeszcze- wymruczał mi w odpowiedzi, nie odrywając twarzy od moich obojczyków.
-To śpij, ja jestem głodny- rzuciłem, po czym wyplątałem się ostrożnie z jego objęć i poszedłem do kuchni.
Wchodząc do pomieszczenia jako pierwsze nastawiłem sobie wodę na kawę, po czym czekając aż się zagotuje, zrobiłem sobie górę kanapek. Uzbrojony w gorący napój, oraz śniadanie udałem się do salonu, gdzie włączyłem sobie swoją ulubioną grę na konsoli i postanowiłem poczekać tak, aż młody się obudzi.
-W co grasz?- poczułem na sobie nagle szczupłe ramiona, a zaraz po tym słodkie usteczka na swoim policzku.
-Dzień dobry, słoneczko, wyspałeś się?- zapytałem pogodnie, zgarniając sobie chlopaka na kolana, by go przytulić.
-Żartujesz sobie, prawda?- odpowiedział mi lekko podirytowany  -przez pół nocy mnie ruchałeś, a teraz pytasz, czy się wyspałem? Co ja się z Tobą mam- zaśmiał się uroczo, po czym wstał i poszedł do kuchni.
-Czekaj, co?- zerwałem się za nim, gdy tylko dotarło do mnie co powiedział
-Co co?- przedrzeźnił mnie, nasypując do miski płatków śniadaniowych
-No co masz na myśli mówiąc, że się przez pół nocy pieprzyliśmy?- mimo, że było mi cholernie wstyd, to udało mi się sformułować to pytanie należycie.
-Aha, fajnie, czyli ty przez cały ten czas spałeś- rozjuszył się blondyn, przybierając na twarzy kolor dorodnego pomidora  -że też nie zauważyłem, nic dziwnego, że masz teraz tyle energii, gnojku jeden!- zabierając z sobą swoje śniadanie, wyminął mnie zgrabnie i uciekł na kanapę.
Nie do końca ogarniałem co tu się tak właściwie wydarzyło, ale chyba właśnie dowiedziałem się, że lunatykuję i zamieniam swoje sny erotyczne w rzeczywistość. No fajnie.
-Będziesz tam tak stał cały dzień, doszukując się sensu swojego istnienia, czy idziemy grać?- dobiegł mnie krzyk Taehyunga, a wspomnienie o grze błyskawicznie pomogło mi pozbyć się wszelkich dziwnych myśli.
-Ja jestem player pierwszy!- odkrzyknąłem, kierując się z powrotem do salonu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-To twoja kuzynka ma węża?- zdziwiłem się odrobinę, ponieważ wszelkiego rodzaju gady, czy płazy to dość niecodzienny typ zwierzątka domowego.
-Nie, jej sąsiadka prowadzi w domu hotel dla zwierząt i to był waż jednego z klientów, ale jej uciekł i zawędrował do domu Hyuny- tłumaczył mi dokładnie, wyraźnie zafascynowany całą historią.
-Ahaa, okej, a skąd się tam nagle wziął twój kot?- dopytywałem dalej, ponieważ wciąż nie potrafiłem poskładać tego wszystkiego do kupy.
-To był taki typ wędrownika, uwielbiał ją odwiedzać, bo ta zawsze fundowała mu najlepsze smakołyki- mimo, że jego ton był bardzo spokojny, to można było wyczuć w nim nutkę żalu, dlatego też postanowiłem zmienić temat.
-Mhm, Tae?- szczególnie, że była taka jedna kwestia, która nie dawała mi spokoju -nie gniewaj się, ale muszę o coś spytać.
-No słucham- westchnął cicho, zmieniając nieznacznie swoją pozycję, przez co i ja poczułem nagle, że mam już odrętwiałe nogi.
-Wiem, że w naszej sytuacji może cię zdziwić, że akurat to nie daje mi spokoju, ale dlaczego ciągle nazywasz mnie swoim tatusiem?- pomimo iż moje pytanie było w stu procentach poważne, chłopak momentalnie zaniósł  się gromkim śmiechem, przez co po paru minutach zrobiło mi się wręcz głupio.
-Jungkook, Jungkook, taki stary, a w życiu nie słyszałeś o daddy kink'u?-  zapytał, a ja momentalnie przypomniałem sobie o pewnej brunetce, która wspominała o tym całkiem dawno temu.
-Słyszałem, ale nigdy tego nie praktykowałem. Nie kręci mnie to- uciąłem krótko, a Taehyung odwrócił się przodem do mnie.
-Ale seks z własnym bratem to już tak?- zaśmiał się, chociaż mi osobiście do śmiechu z jego uwagi nie było.
-Nie jesteś moją prawdziwą rodziną, to co innego. Poza tym to ty zacząłeś...
-Ja osobiście też za tym nie przepadam- przerwał mi, zapewne widząc moje zakłopotanie. Zmarszczyłem brwi.
-To dlaczego...
-Hobi- przeszkodził mi ponownie, smutniejąc odrobinę -to był jego wymysł, a ja godziłem się na wszystko póki było to bezpieczne- wzruszył ramionami, swój nieobecny wzrok zawieszając gdzieś w przestrzeni za mną.
Nie trzeba było być detektywem, by zorientować się, że najzwyczajniej w świecie tęsknił za swoim chłopakiem, dlatego też od razu przytuliłem go mocno do siebie. Oczywistym było, że ze względu na dzielącą ich teraz odległość zmuszeni byli się rozstać, ale nie spodziewałem się, że Taehyung darzył go jakimś głębszym uczuciem.
-Przykro mi, Tae- szepnąłem prosto w jego włosy po sam nie wiem jak długiej ciszy.
-Nie powinno, nie masz z tym nic wspólnego- nie wiedząc, jak dokładnie zinterpretować jego słowa, ani czy w ogóle jest sens kontynuować ten temat, po prostu to przemilczałem.
Dzień zapowiadał nam się spokojnie, przed obiadem czekały nas jeszcze tylko zakupy, a oprócz tego i oczywiście gotowania, planowaliśmy siedzieć non stop na kanapie i zajmować się sobą. I być może wszystko było by idealnie, gdyby nie fakt, że z każdą spędzoną z nim minutą moje uczucia do niego rosły, a do powrotu rodziców zostały nam zaledwie trzy dni.

168 Godzin  *vkook*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz