~Jola~

- Joluś, wstajemy! - obudził mnie głos mamy dobiegający z kuchni

- Coo? - przetarłam oczy i wstałam

- Na kolonie jedziesz, zapomniałaś? - zaśmiała się mama

Taa, chciałabym.

Włożyłam moje ukochane kapcie na stopy i ruszyłam ku szafie.

Wyciągnęłam biały crop top, długie czarne spodnie z wysokim stanem oraz różową bluzę na zamek. Włosy związałam w niedbałego koka i ubrałam się.

Po ogarnięciu się ruszyłam do kuchni, gdzie zjadłam moje ulubione płatki miodowe.
Następnie umyłam szybko zęby, po czym poszłam po walizki i zeszłam na dół, do kuchni.

- Gdzie jest tata? - spytałam taszcząc trzy walizki za sobą

- Ubiera się. - powiedziała - Zawiezie cię.

- A ty? - spytałam z nadzieją

- Muszę zostać z twoim bratem przecież. - powiedziała - Miał w nocy gorączkę.

- Co?! - aż podskoczyłam - Gdzie jest Kubuś?

- Spokojnie. - powiedziała - Obniżyła się mu temperatura i zasnął.

Wskazała na leżaczek stojący przy stole. Podeszłam. Mój młodszy braciszek smacznie sobie spał.

- A jak dzidzia? - spytałam uśmiechając się do Kubusia

- Dobrze. - mama spojrzała na swój brzuszek ciążowy - Niedługo mam termin.

- Szkoda, że nie będę mogę być przy tobie, gdy będziesz rodzić. - westchnęłam

- Ale za to możesz wymyślić imię! - uśmiechnęła się mama

- Serio?! - zaczęłam piszczeć

Mama ucieszyła się i czekała na propozycję imion.

- Zawsze podobało mi się imię Asia... - powiedziałam - A dla chłopca... Chyba Jaś.

- Bardzo ładne imiona! - powiedział tata wchodząc do kuchni - Gotowa?

- Hej tatko. - powiedziałam - Jasne.

Tata wziął dwie walizki, ja jedną. Pożegnałam się z mamą, dzidziusiem oraz Kubusiem, po czym wyszliśmy z domu.

- Wszystko masz? - spytał tata, gdy wkładaliśmy walizki do bagażnika

- Taak. - ziewnęłam - Sprawdzałam trzy razy

- Ok. - odparł - Wsiadaj.

Weszłam i usiadłam na miejsce pasażera. Upewniłam się czy na pewno wzięłam komórkę.

Tak, spoczywała w mojej kieszeni.

Tata po chwili wszedł i usadził się na miejsce kierowcy.

- No to jedziemy! - powiedział radośnie tatko

Zaśmiałam się, po czym zapięłam pasy.

Tata odpalił auto i ruszyliśmy.

Zbiórka i wyjazd miały być spod dworca autobusowego, do którego mamy około dziesięć minut drogi.

- Podekscytowana? - spytał tata

- Tatooo, ja nie mam przecież dziesięciu lat. - odparłam - Zwykły wyjazd.

Tata westchnął.

- Cieszyłbym się na twoim miejscu. - powiedział - Moi rodzice nigdy mnie nigdzie nie wysłali na wakacje.

Do you feel it too?Where stories live. Discover now