#10

19 3 0
                                    

~Jola~

Promienie słońca padały prosto na moją twarz; Obudziłam się.

Zerknęłam na zegarek. Była godzina szósta pięć.

Wstałam z łóżka, ubrałam krótkie ogrodniczki i biały t-shirt. Włosy upięłam w wysokiego kucyka, a nogi wsunęłam niebieskie trampki.

Zeszłam po cichu na dół.

Dziewczyny jeszcze spały.

Wyszłam z domu, po czym skierowałam się ku lasu.

Może spotkam Petera, który wyjaśni mi, dlaczego tak się zachował.

W nocy musiało padać, ponieważ ziemia była mokra i spulchniona.

Idąc sobie ścieżką, słuchałam śpiewu ptaków. Uwielbiam to robić.

Przysiadłam na kamieniu i zamknelam oczy.

Wciągnęłam nosem powietrze.

Poczułam...

Przykry zapach?

Zasłoniłam sobie nos rękawem.

Zapach zaczął się nasilać.

Wstałam i zaczęłam iść w kierunku odoru.

Z czasem zauważyłam, że na ścieżce pojawiły się krople czerwonej cieczy.

Kucnęłam, po czym nałożyłam trochę cieczy na palce. To była krew.

Zaczęłam się trząść.

Szłam dalej przed siebie.

Krwi było coraz więcej, a ścieżka powoli zanikała.

Wkrótce krew pojawiła się także na liściach krzaków i niskich liści.

W końcu trafiłam na kałużę krwi.

Zatrzymałam się.

Ręce trzęsły mi się cholernie.

Chciałam zawrócić, ale głos w głowie kazał mi iść dalej.

Nawet nie spostrzegłam, że mam całe trampki we krwi.

Nagle spostrzegłam coś strasznego.

Ciało.

Martwe ciało.

Zmasakrowane.

Zesztywniałam.

Łzy napłynęły mi do oczy.

Zaczęłam cała się trząść.

To był on.

Zack...

Podbiegłam do ciała.

Był już cały zimny.

- Z-Zack... - wzięłam jego głowę na kolana

Miał kilka ran w brzuchu i jedną w klatce piersioweji był cały mokry.

- N-nie. - zaczęłam płakać - Nie!

Ptaki umilkły.

- ZACK! - wrzasnęłam, po czym zalałam się łzami

- Jola?! - usłyszałam głos

To była kierowniczka.

- Na pomoc! - wrzasnęłam - Zack...

- Jest z tobą? - zbliżała się

- T-tak... - powiedziałam przez łzy

Okazało się, że szło z nią pełno chłopaków i dziewczyny z mojego pokoju.

Do you feel it too?Where stories live. Discover now