30 - epilog

4.2K 163 23
                                    

Od naszego wyznania minął rok... to był szalony rok i nigdy nie spodziewałabym się, że potoczy się w taki sposób.

Do dzisiaj pamiętam szał jaki wywołaliśmy dzięki naszemu ogłoszeniu podczas jednego z wywiadów Liamia, pojawiła się seria artykułów w internecie, ludzi z aparatami biegali za mną zawsze, gdy tylko wyszłam z domu, inni zatrzymywali mnie na ulicy i prosili o zdjęcia jakbym była kimś sławnym, a przecież ja tylko miałam sławnego chłopaka.

Na początku było mi cholernie złe z tym wszystkim, czułam się dziwnie wychodząc z domu, nie mogłam przyzwyczaić się do faktu, że nagle z dnia na dzień stałam się osobą publiczną i wiele osób zaczęło interesować się moim życiem. 
Musiałam zablokować większość moich kont na serwisach społecznych, bo przez ciągłe powiadomienia nie mogłam nawet spokojnie używać telefonu. Dodatkowo dostawałam dużo wiadomości, które nie zawsze były miłe i przyjemne, a wtedy Liam się wręcz gotował w środku, dostawał napadów złości.
Ujawnienie związku miało nam pomóc, a niestety zadziałało to w drugą stronę...
Przez to wszystko chodziłam ciągle podenerwowana, nie mogłam normalnie funkcjonować, myśli, że w każdej chwili ktoś może mnie obserwować nie dawały mi spokoju.

Śmiało mogę przyznać, że popadłam w paranoję.
Byłam za słaba psychicznie na to co psychofanki Liama wyprawiały. Dostawałam listy z grozbami i życzeniami śmierci, a chłopak po pewnym czasie kazał mi to jedynie ignorować mówiąc, że nic mi się nie stanie, że ochroni mnie. Wokół naszego domu było pełno specjalnych agentów pilnujących terenu niczym wyszkolone psy.

Po paru miesiącach wszystko się uspokoiło, niestety związek moj i Liama już nie był taki sam jak na początku. Byliśmy zmęczeni.

Sobą.

Naszymi kłótniami.

Prasą.

Ludźmi pod naszym domem.

Naszymi rodzicami nalegajacymi na ślub.

Fanami chłopaka.

Groźbami skierowanymi do mnie.

Można powiedzieć, że męczyło nas wszystko, mieliśmy po prostu dość aktualnej sytuacji, więc postanowiliśmy zrobić sobie przerwę.

Pierwszy tydzień po rozstaniu był ulgą. W końcu mogłam zamknąć się w moim starym pokoju i porządnie wypłakać się w poduszkę. Zrobiłam sobie maraton z pamiętnikami wampirów, cały czas jedząc pizze i pijąc cole. Myślałam, że w końcu jestem szczęśliwa i mam spokój, pomijając fakt, że mój telefon cały czas dzwonił, za każdym razem dzwoniła jedna i ta sama osoba. Nie odważyłam się odebrać bojąc się tego, że zmięknę od razu, gdy tylko usłyszę głos Liama.

W drugim tygodniu zaczęłam tęsknić za Liamem, dostrzegłam jak wiele znaczył w moim życiu i jak duży kawałek serca mi zabrał. Na początku udawałam, że to minie, że czas naprawi moje złamane serce, zrobi tam miejsce dla kogoś innego, dla kogoś "normalnego". Jednak wciąż nie odebrałam telefonu.

Trzeci tydzień, to była prawdziwa męka. Każdego dnia siedziałam i oglądałam nasze zdjęcia. Moje i Liama. Dotarło do mnie, że ten chłopak to najlepsze co mnie spotkało w życiu. W środę odebrałam telefon słuchając błagań chłopaka o powrót. Mimo tęsknoty, wciąż nie byłam gotowa, więc jedynie go przeprosiłam.

W czwartym tygodniu dowiedziałam się, że Liam jest w mieście, tylko pół godziny drogi ode mnie. Nie traciłam nawet czasu na to, aby się umyć, umalować czy chociaż normalnie ubrać, wyskoczyć z brudnych dresow i za dużej koszulki, którą kiedyś dał mi chłopak.
Wsiadłam w auto i od razu ruszyłam pod mieszkanie ukochanego, które kiedyś było nasze. Nie miałam pojęcia co mu powiem, nie wiedziałam jak zareaguje na mój widok. Jednak byłam już w pełni gotowa, pewna siebie.

A co jak już sobie kogoś znalazł?

To pytanie ciągle miałam w głowie, ale jednak uczucie do chłopaka było zbyt silne. Musiałam spróbować uratować to co było kiedyś między nami.

Stanęłam pod jego mieszkaniem i z całych sił zaczęłam walić w drzwi.

- Idę! - usłyszałam głos, a na ten dźwięk moje serce zaczęło bić dziesięć razy mocniej, jakby próbowało wyskoczyć z mojej piersi.
Chłopak otworzył drzwi, a ja nagle straciłam umiejętność mówienia, oboje na swój widok wstrzymaliśmy oddech.

- J...a.. - spróbowałam zacząć, ale chłopak szybko mi przerwał przytulając mnie nagle.

- Kendall, kocham Cie i mam nadzieję, że przyjechałaś tutaj, aby też mi tak powiedzieć, bo jak nie, to zaraz skopie ci tyłek - nie mogłam przestać się śmiać, więc wtuliłam się w chłopaka bardziej wąchając zapach, za którym tak tęskniłam.

- Tęskniłam, przepraszam za wszystko. Dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo cię kocham i ile dla mnie znaczysz.

- Już dobrze, nie mógłbym się na ciebie gniewać, jesteś dla mnie całym światem - jego wargi dotknęły moich. Tak bardzo za tym tęskniłam. Całowaliśmy się tak jakby to był nasz ostatni pocałunek, jakby zaraz miał się skończyć świat.

Jednak to był dopiero pierwszy pocałunek z tysiąca przed nami, bo w końcu mamy całe życie przed sobą, a ja mam zamiar każdego dnia dawać takie pocałunki Liamowi i powtarzać mu jak bardzo go kocham.

Kto by pomyślał, że dzięki Twitterowi znajdę miłość życia...

-------------------------

KONIEC.

Nie wiem ile czasu zajęło mi dokończenie tego opowiadania, wiem jedynie, że zabrało to zbyt dużo czasu.
Ponad rok temu straciłam wszelkie chęci na pisanie, wtedy usunęłam resztę moich opowiadań, a to zostało ze względu na sentyment; w końcu była to jedna z moich pierwszych prac na wattpadzie...

Dokonczylam je tylko dzięki temu, że znalazłam się  w miejscu, gdzie dokładnie rok temu każdego dnia dodawałam rozdziały. Możecie to miejsce zobaczyć na tle mojego profilu, prawda, że piękne??

Gdy zostawiłam to opowiadanie... było tu jakieś 6 tysięcy wyświetleń, teraz jest ich ponad 24! To naprawdę coś niezwykłego patrząc na to, że nic tu nie dodawałam.

Przepraszam.

Jednak - OFICJALNIE OPOWIADANIE TWITTER // LIAM PAYNE JEST ZAKOŃCZONE.

DZIĘKUJĘ WAM ZA WSZYSTKO.

Twitter // Liam Payne ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz