W skupieniu patrzył w moje oczy, jakby chciał przejrzeć moją duszę. Ja również patrzyłem w jego oczy. Miały bardzo ładny odcień niebieskiego, jak ocean. Pewnie bym się w nich utopił, ale chłopak mi to uniemożliwił, przyciskając delikatnie swoje usta do moich.
Otworzyłem szeroko oczy. Nigdy bym nie pomyślał, że on będzie chciał mnie pocałować. No może, czasami mogłoby to się wydawać prawdopodobne. Przez chwilę nic nie robiłem, tylko leżałem na nim, z jego ustami na moich. Jednak, po kilku sekundach (może minutach) odzyskałem myślenie i lekko się odsunąłem. Blondyn spojrzał na mnie nie rozumiejąc dlaczego to zrobiłem. Ja również do końca nie wiedziałem. Jego usta były naprawdę miłe i jego delikatne pocałunki przyjemne. Ale nie mogłem pozwolić by to zaszło za daleko, a pewnie by zaszło. Gdyby ktoś się dowiedział... Mówiąc ktoś mam na myśli ojca. Przecież by mnie zabił.
Podniosłem się do pozycji siedzącej i zacząłem patrzeć na trawę. Luke też się podniósł i położył swoją dłoń na mojej.
"Mikey, o co chodzi?" spojrzał na moją twarz, ale ja nadal patrzyłem na trawę i skubałem jej źdźbła. W odpowiedzi wzruszyłem tylko ramionami. Nie powiem mu przecież, że mój ojciec jest największym homofobem w naszej galaktyce, i że gdyby się dowiedział, zabił by i jego i mnie. "No ej, spójrz na mnie." Zbliżył rękę do mojego policzka i odwrócił moją głowę w jego stronę. Oczywiście, ja jak to ja, zanim spojrzał mi w czy, zamknąłem je, żeby nie zobaczył tego, że najnormalniej się boję (i przy okazji tych małych kropelek wody zwanych łzami). Blondyn westchnął i delikatnie podniósł moją prawą górną powiekę kciukiem. Spojrzałem na jego.. nos otwartym okiem, a lewe nadal trzymałem zamknięte. Luke odchrząkną, żeby się nie roześmiać i to samo uczynił z drugim okiem (nadal trzymając prawe). Kiedy już moje patrzały były otwarte, a ja patrzyłem na jego słodki nosek, podniósł moją głowę, co poskutkowało i spojrzałem w jego oczy. Jedna kropla poleciała na mój lekko zarumieniony policzek. W oczach blondyna zaszła jakaś ledwo zauważalna zmiana. Zdjął kciuka z mojej jednej powieki i otarł nim łzę.
"Kolejny raz płaczesz w mojej obecności. Nie znoszę tego widoku." Pogładził delikatnie mój policzek. Wtuliłem go w jego dłoń i zamknąłem oczy. Poczułem pocałunek na czole przez co lekko się rozluźniłem. Po chwili jednak się od niego odsunąłem.
"Luke.. Ja.. Przepraszam, ale chyba my.. Już nie.. My nie już nie... " Zacinam się co najmniej tak, jakbym mu się właśnie oświadczał. Michael, cipo, dajesz! Przywaliłem sobie mentalnego liścia i ponowiłem wysiłek jakim było w tej chwili wypowiedzenie kilku słów. "No bo my... Nie możemy już się spotykać." Spojrzałem na niego, i od razu tego pożałowałem. Jeszcze nigdy, przenigdy, nie widziałem kogoś, kto miałby tak smutną twarz. Spuściłem wzrok i kilka kolejnych łez zalało moje oczy i poliki. Jesteś chujem, Mike, pierdolonym chujem. "Przepraszam, Lukey.. " Pociągnąłem nosem. Nie dlatego, że chciałem w nim wzbudzić litość, aby szybciej mi wybaczył. Nie. Po prostu rycze jak baba, co równa się katarem.
"Dlaczego nie możemy? Masz kogoś?" Prawdopodobnie patrzył na mnie wzrokiem małego, zagubionego szczeniaczka. Ale nie jestem pewny bo nie patrzyłem na niego.
"Nie, nie mam nikogo. Po prostu..." Głęboki oddech. "Po prostu nie możemy.." Podniosłem głowę. Patrzył na mnie, ja patrzyłem na niego. I pewnie byśmy tak na siebie patrzyli aż do śmierci gdyby znowu mnie nie pocałował. A jeżeli był to nasz ostatni wspólny dzień (jak i pocałunek), nie opierałem się. Luke położył mi rękę na policzku, a ja swoją na tej jego. Trwaliśmy tak z dobrą minutę. Potem zabrakło powietrza i się od siebie odsunęliśmy.
"Chodź, odwiozę Cię." Wstał i podał mi rękę. Podniosłem się i skierowaliśmy się w stronę auta.
Przez całą drogę nikt się nie odezwał. Jedynie ciszę zakłócało radio, w którym cicho leciały ulubione piosenki blondyna. Cały czas patrzyłem przez okno i powtrzymywałem łzy. Oczywiście, Michael cipa, musiał pozwolić kilku wylecieć.
"Zatrzymaj się tutaj." Powiedziałem do chłopaka, kiedy znaleźliśmy się niedaleko mojego domu.
"Ale twój dom jest dalej." Spojrzał na mnie nie ogarniając o co mi chodzi, ale jednak się zatrzymując.
"Przejdę się." Otworzyłem drzwi i już miałem wyjść z pojazdu, ale uniemożliwiła mi to ręka Luke'a, który złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłem głowę w kierunku chłopaka.
"Będę tęsknić, Mikey" Wyszeptał. Moje oczy znów zalała nowa fala łez.
"Ja za Tobą też.." I wyszedłem. Nie obracając się, szedłem przed siebie. Teraz nie chamowałem łez. Leciały i leciały, tworząc małe wodospady na polikach. Mam nadzieję, że nie będzie rodziców.
Stanąłem pod drzwiami domu. Wziąłem kilka głębokich oddechów i otarłem twarz rękawem swetra. Nacisnąłem na klamkę i wszedłem do środka. Nie zdejmując nawet butów poszedłem do pokoju.
"Mikey? Wróciłeś?" Usłyszałem swoją mamę, ale nie miałem siły by jej odpowiedzieć. Zatrzasnąłem drzwi i położyłem się na łóżku, przykrywając kołdrą całe ciało.
Och, Lukey.. Będę za Tobą tak strasznie tęsknić..
I wybuchnąłem płaczem.
CZYTASZ
I think I luv u... /Muke
Fanfiction- Chciałbym być twoimi oczami... - Dlaczego? - Żebyś dostrzegał więcej..