Nine aka Epilogue

44 2 0
                                    

- O Boże!! - wykrzyknęła Karen po wejściu do domu. Natychmiast podbiegła do ciała zwisającego z żyrandola - Nie mogłeś mi tego zrobić!! Nie! Błagam, Mikey! - osunęła się na kolana i szlochała, jak jeszcze nigdy. Po chwili zdała sobie sprawę, że coś, a raczej ktoś, leży na kanapie. Podeszła powoli do drugiego ciała. Odłożyła poduszkę, a jej oddech zamarł w drodze do płuc. To nie może być prawda. Nie, to się nie dzieje na prawdę. Zaraz się obudzi i wszystko będzie dobrze. To tylko cholerny sen, z którego zaraz się obudzi! Jej szloch był słyszalny na całą ulicę. Jeden z sąsiadów zadzwonił pod numer 917 [specjalnie sprawdzałam numery alarmowe w Australii i ten jest akurat na policję]. Piętnaście minut później policja zapukała do drzwi dawnego, nie była w stanie nadal nazywać tego domem, Karen. Cała roztrzęsiona i zapłakana otworzyła drzwi, wpuszczając mundurowych. Byli równie zaszokowani, co ona. Przeszukali dom. Znaleźli. Mała biała koperta z wykaligrafowanym imieniem Karen i... Luke'a.

- To chyba do Pani - podał kobiecie kopertę. Poklepał ją delikatnie po ramieniu - Do widzenia - spojrzał przed wyjściem na jej zmarnowaną postać. Zawołał swojego partnera i opuścili mieszkanie. 

Kobieta otarła łzy i rozerwała papier. Nie zwróciła uwagi na maleńką ranę na jej palcu i wyjęła złożoną kartkę.

"Kochana mamusiu, przepraszam. Od samego początku miałem wszystko zaplanowane. Wiem, że Cię zraniłem, ale nie mogłem już. Ojciec na to zasłużył, ja tak samo. Błagam Cię, spróbuj o nim zapomnieć i spróbuj zapomnieć o wszystkich przykrościach, jakie Ci wyrządziłem. O nic się nie obwiniaj, proszę. Kocham Cię najmocniej na świecie! Mamo... Mam jeszcze jedną małą prośbę... Przekaż, proszę Luke'owi, że... Tęskniłem, tęsknię i będę za nim tęsknić. I że go kocham, bardzo, bardzo. I że go przepraszam, za to że mnie poznał. Jeszcze raz z całego serca Cię (i Luke'a) przepraszam. Kocham Cię.

Twój wiecznie nieszczęśliwy, złamany i najgorszy syn,
Mike.

Przytuliła kartkę do swojej piersi. Z nadmiaru emocji po raz kolejny kolana się pod nią ugięły i upadła na ziemie. "Dlaczego?" To jedno pytanie zaprzątało jej myśli.

_____________________________________

Omg, wreszcie koniec! Prawie się popłakałam, kiedy to pisałam, ale jestem silna!! Dziękuję wszystkim, którzy to czytali i gwiazdkowali i wgl. Bardzo dziękuję 💟💞 uwielbiam was 💗💟💘💕

Za jakiś czas powinna pojawić się druga część tego nieszczęsnego opowiadania, którego czasem miałam dość. Jeśli chcecie lub nie chcecie drugiej części, napiszcie w komentarzach.

Dziękuję jeszcze raz z całego mojego małego, czarno-tęczowego serduszka, że byliście i nie znudziła Was ta książka!


Pozdrawiam!! 💗💟💕 

I think I luv u... /MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz