Jak cholera

302 17 1
                                    

Zapowiada się kolejny nudny, deszczowy dzień.

- Ahh, świetnie - mruknęłam do mojej poduszki, zaraz po pobudce. Nazywam się Rosalie Hale, mam prawie 18 lat, mieszkam w willi na obrzeżach miasta i mam obrzydliwie bogatych starych. Mam 4-letnią siostrę - Nikole. Moje życie nie jest uścielone płatkami róż tak jak myślicie. Wcale nie jest tak pięknie jakby się mogło wydawać, ale o tym później teraz muszę się zbierać do szkoły.

**

Po zrobieniu porannej toalety i ubraniu się zeszłam na dół gdzie siedziała moja mama i przygotowywała śniadanie.

- Heejka mamuuś - podeszłam do niej i pocałowałam ją w policzek - tata już pojechał?

- Tak, pół godzinki temu. Chcesz coś zjeść?

- Niee, nie mam czasu zaraz przyjedzie Archer. Muszę się zbierać.

Pożegnałam się i pobiegłam do korytarza ubierać buty kiedy usłyszałam klakson samochodu na podjeździe do mojego domu.

- To chociaż weź kanapkę do szkoły! - krzyknęła moja mama z kuchni.

- Nie dziękuje, zjem coś w szkole!

Szybko wybiegłam z domu prosto do samochodu, ponieważ na dworze ciągle padało. Kiedy weszłam do samochodu mojego przyjaciela od razu się z nim przywitałam.

Po 10 minutach byliśmy na parkingu znienawidzonego przez większość ludzi, uczniów budynku, szkoła. Biegiem udaliśmy się do drzwi, aby jak najmniej zmoknąć.

- Co mamy pierwsze? - zapytał mnie Archer. Ahh ten chłopak żyje od imprezy do imprezy, chociaż muszę przyznać uczy się całkiem nieźle. Też chciałabym raz, na jakiś czas wyjść na imprezę, ale nie w tym życiu. Nie z takimi rodzicami. Dla nich liczy się to co inni pomyślą, a nie to co ja czuję.

- Chyba w-f, ciekawe co będziemy dzisiaj robić.

- A wiesz co jest dzisiaj Rose? - zapytał uśmiechnięty Archer.

- Piątek? - odpowiedziałam dość niepewnie.

- Dokładnie taak, czyli dzisiaj impreza - krzyknął na całą szkołę - i ty idziesz z nami - dodał Archer.

- Nie nie nie, nigdzie nie idę. Nie mogę, rodzice mi nie pozwolą, znasz ich przecież.

- Ale Rose, jedna impreza.

Kiedy to powiedział na szczęście zadzwonił dzwonek i udaliśmy się pod halę na której dzisiaj zapewne będzie odbywał się w-f.

Po 10 minutach staliśmy już na zbiórce.

Trener sprawdzał obecność, kiedy skończył powiedział, abym poprowadziła rozgrzewkę, jednak nie wszystkim się to spodobało.

- Panie trenerze, ta niezdara ma prowadzić naszą rozgrzewkę?

- Coś się nie podoba Amando? Tak więc zapraszam do mnie i lecisz 20 kółek wokół sali, a ja będę liczył żeby nie przyszło Ci do twojej blond główki oszukiwać. A ty Rose proszę, rozgrzewka na połowie boiska.

- Dobrze panie trenerze.

Po zakończonej rozgrzewce podzieliłyśmy się na 2 drużyny i miałyśmy grać w piłkę nożną, byłam całkiem okay w tą grę.

Gdy nasza drużyna prowadziła 3:1, chciałam nasz wynik podwyższyć do 4:1, lecz coś mi przeszkodziło, a raczej ktoś. Amanda ustała na moją stopę, tak że się wygięła, ponieważ czułam ból w kostce, a ja upadłam. Przed oczami miałam mroczki, ale nie straciłam przytomności. Słyszałam tylko głos trenera i Nicoli, którzy rozmawiali o tym, aby zadzwonić po pogotowie, ale Archer zaproponował, że on to zrobi. Chłopak wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i szedł w kierunku drzwi wyjściowych. Na dworze nadal padało.

Po 20 minutach drogi byliśmy na pogotowiu, przy rejestracji. Archer cały czas dopytywał jak się czuje. Po wypełnieniu karty pacjenta czekaliśmy na moją kolej. Pacjentów nie było dużo, a teraz przyszła kolej na mnie, jednak jakiś chłopak może w naszym wieku powiedział, że on wyszedł z kolejki ponieważ musiał zadzwonić i zaczął się kłócić z Archerem, że to jego kolej. Kiedy pielęgniarka zawołała kolejną osobę, lecz zanim zareagowaliśmy z Archerem tamten chłopak wepchnął się na salę, a mój przyjaciel od razu poszedł to zgłosić do rejestracji i zaczął się awanturować.

Szybko chciałam zainterweniować, lecz mi to nie wyszło. Kiedy chciałam wstać, moja noga postanowiła odmówić posłuszeństwa. Upadłam. Archer od razu zwrócił na mnie uwagę i podszedł, aby mi pomóc. Usiadł na krześle obok i czekał razem ze mną. Położyłam głowę na jego ramieniu i wpatrywałam się w drzwi od izby przyjęć.

Po 25 kolejnych minutach czekania w drzwiach stanęła pielęgniarka wzywając kolejną osóbę. Także Archer pomógł mi dotrzeć na salę.

- Pani lekarzem prowadzącym będzie Pan Harry Styles - poinformowała mnie pielęgniarka. Była całkiem miła, jak na personel szpitala.

- Bardzo dziękuję! - odpowiedziałam na co ona się uśmiechnęła i odeszła do innego pacjenta.

**

- Dzień dobry - usłyszałam głos lekarza, a później ujrzałam Jego burzę loków na głowie, był bardzo młody i nie powiem, ale bardzo przystojny - co Panią do mnie sprowadza? - powiedział uśmiechnięty.

- Moja koleżanka - dodałam cudzysłów w powietrzu - sfaulowała mnie na wf-ie - powiedziałam kierując wzrok na moją kostkę. 

- Rozumiem - odpowiedział również patrząc w stronę bolącej kostki. 

- Bardzo boli ? Zapytał, dotykając ją w tym samym momencie.

- Jak cholera - wykrzywiłam się z bólu, a mężczyzna zaśmiał się na mój komentarz. Później kazał wyjść mojemu przyjacielowi z sali, ponieważ będzie wykonywał jakieś badanie.

Uratuj mnie | Harry Styles ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz