Rozdział 5.

777 104 28
                                    

                                                   Jungkook

W końcu mogłem na poważnie zająć się śpiewem i spełnianiem marzeń. Był tylko jeden spory problem. Moja szkoła. Co prawda został mi ostatni rok, ale nie mogłem pozwolić sobie na zaległości.

Zawiadomienie, które przyszło dwa dni temu od dyrektora nie dawało mi spokoju. Nie mogłem spać spokojnie wiedząc, że ten malutki papierek jest gdzieś w moim biurku i czeka aż zwrócę uwagę na prośbę mężczyzny i w końcu raczę się pojawić na lekcjach.

Oczywiście udawałem sam przed sobą, że to nie robi na mnie żadnego wrażenia. Niestety mój hyung zdążył coś zauważyć i zwrócił mi ostatnio uwagę na fakt, że nie skupiam się zanadto na pracy i ćwiczeniach. Jimin zaproponował mi wspólny duet, który oznaczał mój śpiew i jego popis taneczny. Mogłem się sam domyślić, że specjalizuje się w tańcu. Wspólne próby stały się dla mnie przyjemnością, a teraz zaczynały mi lekko nużyć. A to wszystko z powodu jednego głupiego dokumentu.

- Jungkook, skup się.- powtórzył zmęczony Jimin kręcąc jakiś piruet. Wylądował idealnie na podłodze, ale przestałem zwracać na to uwagę.

- Staram się.- mruknąłem, niezbyt entuzjastycznie co nie uszło jego uwagi.

- Właśnie widzę.- mruknął z przekąsem, wzdychając głośno.- Nie starasz się. Źle się czujesz? Może potrzebujesz przerwy?

Pokręciłem głową, chwytając mikrofon i biorąc głęboki wdech. Policzyłem do trzech i zacząłem śpiewać. Gdzieś w połowie piosenki wypadłem z rytmu.

- Jungkook! - Jimin podniósł głos, a ja spojrzałem na niego krzywo.- Może znajdę kogoś innego, co? Taki byłeś zawsze pełen zapału, a dziś? Nie chcę być niegrzeczny, ale brzmisz okropnie.

Zmarszczyłem brwi i odłożyłem mikrofon. Potem bez słowa wyjaśnienia wybiegłem z sali prób, trzaskając drzwiami na odchodnym.

                                                                 ***

- Potraktował mnie strasznie podle.- wyżaliłem się barmance, popijając sok.  - To mnie boli najbardziej.

Zara posprzątała szklanki, po czym przyjrzała się mojej twarzy pełnej chłodu.

- Jungkook, nie bierz tego do siebie.- poradziła.- Jimin jest bardzo surowy gdy chodzi o występy. U niego wszystko musi być idealnie.

- Walnięty perfekcjonista.- warknąłem pod nosem, a dziewczyna parsknęła śmiechem.- Mógł być trochę milszy.

Zara pokręciła głową, podsuwając mi jakieś ciastko z kremem.

- Zjedz i przestań się martwić.- wyszeptała, obdarzając mnie lekkim uśmiechem.- Będzie dobrze.

Zniesmaczony tą poradą, chwyciłem kremowe ciastko i zacząłem się zastanawiać nad swoją sytuacją. Musiałem pójść do szkoły. Innego wyjścia nie było. Ale jak mam to powiedzieć Jiminowi, który teraz na mnie liczy? Odwołać nasz występ? Nie ma mowy.

- Jungkook, przyjdź do mojego biura. - usłyszałem za sobą, a gdy spojrzałem przez ramię dostrzegłem oddalającego się blondyna.

- Super, nie mógł być jeszcze bardziej zimny? - sapnąłem, wzdychając i podnosząc się z miejsca.

Zara patrzyła na mnie z szerokim uśmiechem jakby wiedziała coś czego ja nie byłem świadomy. O co mogło jej chodzić?

                                                               ***

Gdy stanąłem przed drzwiami do biura mojego szefa, moje nogi lekko zadrżały. Zganiłem się w myślach za tak głupią reakcję i bez pukania wszedłem do środka.

Jimin rzucił mi spojrzenie pełne niezadowolenia i wskazał krzesło. Usiadłem naprzeciw niego, a gdy tylko to zrobiłem, chłopak rzucił na biurko jakąś kartkę. Spojrzałem na nią, a moje serce omal nie wyskoczyło z piersi.

- Skąd to masz? - wyszeptałem cicho.

- Dlaczego mnie okłamałeś? - spytał poważnie, przyglądając się mojej twarzy.

- Dlaczego grzebałeś w moich rzeczach? - odparowałem, rzucając mu spojrzenie spod oka. Byłem naprawdę zły, że naruszył moją prywatność.

Jimin westchnął jakby ta rozmowa śmiertelnie go zmęczyła.

- Nie ruszałem twoich rzeczy, Jungkookie.- odpowiedział nie spuszczając ze mnie oczu.- Ta kartka leżała na wierzchu, a ja od razu ją zauważyłem. Szukałem cię w pokoju, ale był pusty.

Do głowy uderzyła mnie nagła myśl, że mogłem zostawić zawiadomienie na biurku. Ale ze mnie idiota. Na pewno tak właśnie zrobiłem.

- Ja...- zacząłem spokojnie, ale w środku rozsadzał mnie gniew.- To nie twoja sprawa.

Jimin uniósł brwi, a potem położył dłonie na biurku, pochylając się w moją stronę.

- Naprawdę tak myślisz? Wobec tego jesteś głupszy niż myślałem, a sądziłem, że jesteś inteligentny.

Ta obelga uderzyła mnie tak mocno, iż bez wahania podniosłem się z krzesła.

- Przestań mnie obrażać! - krzyknąłem, a moje oczy ciskały błyskawice.- Nic o mnie nie wiesz!

Chłopak przyglądał się mojemu wybuchowi bez śladu jakichkolwiek emocji, a potem zabrał kartkę i wrzucił ją do kosza na śmieci. Patrzyłem na niego nieprzyjaźnie, z trudem panując nad emocjami.

- Po pierwsze się uspokój.- poradził blondyn, spoglądając na mnie spokojnie.- Po drugie wróć do szkoły.

Prychnąłem pod nosem.

- Jeszcze jakieś życzenia?

Jimin stanął tuż przede mną, a potem wyciągnął rękę i kciukiem przesunął po moich ustach. Zdumiony jego zachowaniem gapiłem się na chłopaka szeroko otwartymi oczami.

- Po trzecie patrz jak jesz.- dodał, przyciszonym głosem.

Poczułem jak oblewa mnie lekki rumieniec, a szok jaki uderzył do mojej głowy sprawił, że w porę się opamiętałem.

- Jeśli chcesz żebym wrócił do szkoły to nasz występ musimy odłożyć na później.

- Wobec tego tak zróbmy.- zgodził się, a ja niemal jęknąłem z żalu.- Nauka jest ważna, Jungkook.

- Ale hyung...- mruknąłem, wzdychając.

Całe napięcie i gniew wyparowały w jednej chwili. Najwyraźniej nie byłem stworzony do kłótni. Zresztą, nigdy ich nie lubiłem. Nawet jeżeli miałem wybuchowy charakter to nie potrafiłem się długo gniewać na kogoś.

- Nie okłamuj mnie więcej, dobrze? Powiedz, jeśli coś się dzieje.- poprosił Jimin, patrząc na mnie z lekkim smutkiem.

Skinąłem głową, odwracając się od niego.

- Ach, mógłbyś przynieść mi kawę? - zapytał Jimin, a gdy spojrzałem na niego oburzony, parsknął śmiechem.- Nie usłyszałem przeprosin więc potraktuję to w ramach rekompensaty.

Niemal prychnąłem, ale starałem się przestać dąsać jak naburmuszony dzieciak.

- Jaką? Latte? - spytałem z przekąsem.

Na twarzy chłopaka odmalował się lekki uśmiech.

- Wiedziałem, że dobrze wybierzesz.- patrzyłem jak siada na swoim krześle i rzuca mi naglące spojrzenie.- No już, na co czekasz?

Pokręciłem tylko głową, wychodząc z gabinetu i zamykając za sobą drzwi.

****************************************************************************

Wiem, że długo nie pisałam. Rozumiem, że możecie być źli i tak dalej. Teraz mam naprawdę mało czasu na pisanie, ale dziś tak mnie coś natchnęło i postanowiłam pisać dalej to opowiadanie. Być może nie jest za późno i inne też będą mieć kontynuację:)



Teatr miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz