Rozdział 9.

684 112 24
                                    

                                                                             Jungkook

Stojąc tak blisko Jimina, nie byłem w stanie wykrztusić z siebie słowa. Moja pewność siebie drastycznie zmalała. Na wspomnienie dzisiejszego poranka dreszcz strachu przebiegł po moim ciele.

Dobrze pamiętałem szok jakiego doświadczyłem gdy uchyliłem swoje oczy. Pierwsze co poczułem to gorące wargi hyunga na swoich ustach. Jego ręka była wplątana w moje włosy w taki sposób, iż nie byłem w stanie wykonać żadnego ruchu. Bałem się, że tak nagle się zbudzi i obaj będziemy zawstydzeni własnym postępowaniem. To co czułem przeszło moje najśmielsze wyobrażenia.

Powinienem po prostu go odepchnąć i zwymyślać od najgorszych. To był przypadek, że tak się stało, ale mimo wszystko dał mi mocno do myślenia. Dlaczego nie czułem obrzydzenia z faktu tego, że znalazłem się w tak intymnej sytuacji z chłopakiem? Powinienem czuć gniew i złość. Powinienem, a jednak...

Nie czułem zupełnie nic poza dziwnym ciepłem rozchodzącym się w moim sercu. Dlaczego czułem coś takiego?

- Jungkookie? - Jimin zamachał mi dłonią przed twarzą, tym samym wyrywając mnie z rozmyślań. - Dlaczego nic nie mówisz?

Odkaszlnąłem i odepchnąłem jego rękę, wycofując się do tyłu.

- To już nieważne, hyung.- powiedziałem całkiem normalnym głosem, uśmiechając się w swój codzienny sposób. Najlepiej będzie jeśli zapomnę o całej sprawie. - Nie ma o czym mówić.

Blondyn wydawał się zdumiony takim obrotem sprawy. Patrzył na mnie uważnie, ale odwróciłem się do niego tyłem i ponownie zawiesiłem spojrzenie na lustrze. Moja twarz wyglądała tak zwyczajnie jak wcześniej. Najwyraźniej potrafiłem udawać kogoś innego. Potrafiłem ukrywać własne uczucia i zagłuszać je tak mocno jak tylko się dało.

- W porządku.- mruknął Jimin, biorąc głęboki oddech.- Wracam do siebie.

Uniosłem brwi, patrząc na jego odbicie. Jaśniało w lustrze jakby był jakąś wymyśloną postacią z bajki.

- Przecież cię nie wyrzucam...- mruknąłem, mrużąc oczy.- Ale jeżeli jesteś zdrowy to chyba rzeczywiście powinieneś już wracać, hyung.

Jimin nie odpowiedział, kręcąc powoli głową.

- Zupełnie nie rozumiem twoich humorów, Jungkookie.- rzucił na odchodnym, zostawiając mnie samego w garderobie.

Opadłem na krzesło, chowając twarz w dłoniach. W końcu gdy zniknął mi z oczu, mogłem zmierzyć się z własnymi odczuciami. Jimin nie interesował mnie w taki sposób, a mimo to czułem się z nim dobrze. Tak po prostu lubiłem nasze kłótnie, których wcale nie traktowaliśmy poważnie. Lubiłem się z nim spierać, chociaż zazwyczaj to ja miałem rację.

Ale nigdy nie chciałem przekraczać granicy naszej przyjaźni. I postanowiłem tego nie robić. W końcu zyskałem coś cennego, czego nie chciałem utracić w taki głupi sposób. W końcu nic wielkiego się nie stało. Można powiedzieć, że to był zwyczajny przypadek.

***

Jeżeli sądziłem, że zapomnieć będzie łatwo, bardzo się pomyliłem. Za każdym razem gdy natykałem się na Jimina, powracało wspomnienie tego niby pocałunku. Nie mogłem patrzeć na hyunga. Któregoś dnia to zauważył. W momencie gdy przygotowywałem się do następnego występu, wszedł do garderoby i stanął tuż przede mną. Nie miałem pojęcia co robić. Zwykle na trudności reagowałem gniewem, dlatego tak też było tym razem.

- Jimin hyung, nie mam teraz czasu na rozmowy.- wymruczałem pod nosem, pospiesznie szukając bransoletek. Jak na złość nie mogłem ich znaleźć.

Jimin nie miał zamiaru mnie słuchać. Nie tym razem. Odwrócił mnie przodem do siebie, w taki sposób, iż cudem zdołałem utrzymać równowagę.

- Popatrz na mnie, Jungkookie.- poprosił cicho.- Muszę wiedzieć co się dzieje. Unikasz mnie. Czy zrobiłem coś złego?

Spiorunowałem go wzrokiem, starając się skupić myśli na występie.

- Naprawdę muszę iść.- warknąłem, odpychając go od siebie.

- Po występie przyjdź do biura.- zażądał władczym tonem, którego musiałem posłuchać.- Jeśli tego nie zrobisz, zrywam naszą umowę.

Z trudem byłem w stanie skupić się na występie. Starałem się opanować wszelkie emocje i na kilka minut zapomnieć o otaczającym mnie świecie.

Po udanym wieczorze, podążyłem z powrotem w stronę garderoby. Przebrałem się powoli, a w głowie nagle zaświtał mi pomysł. Jeśli go przeproszę to może nie będzie drążył tematu. Nie mogłem powiedzieć mu całej prawdy. Tą tajemnicę postanowiłem zatrzymać głęboko na dnie serca.

***

Jimin czekał na mnie w swoim gabinecie, a gdy wszedłem, uniósł głowę. Jego oczy wyglądały na naprawdę smutne, co zakłuło mnie w serce.

- Hyung, ja...- zamknąłem drzwi, zbliżając się w stronę biurka. W pomieszczeniu paliła się lampka, tak że widziałem twarz chłopaka w lekkim półmroku.- Przepraszam, że zachowywałem się w taki sposób. Miałem dużo na głowie...

- Usiądź.- poprosił cicho Jimin, a gdy zająłem miejsce naprzeciw niego, spojrzał na mnie poważnie. - Dużo o tym myślałem i wiesz do jakiego wniosku doszedłem?

Pokręciłem głową, starając się sprawiać wrażenie zrelaksowanego, chociaż czułem tylko zmęczenie tą całą sytuacją. Miałem już dość sekretów i tej niepewności za każdym razem gdy go widziałem.

- Zachowujesz się inaczej odkąd wtedy zachorowałem.- zaczął cicho, kładąc dłonie na biurku.- Coś się zmieniło między nami, ale nie wiem co. Wtedy chciałeś mi coś powiedzieć, jednak zrezygnowałeś w ostatniej chwili. Dlaczego?

Wzruszyłem ramionami, odwracając wzrok gdzieś poza nim.

- To nie ma znaczenia, hyung...

- Nie, dla mnie ma. I to duże.- oświadczył, tym samym wytrącając mnie z równowagi. Czemu był taki uparty?

- Nie możesz zostawić mnie w spokoju? - rzuciłem gniewnie, mrużąc oczy.- Jestem zmęczony występem. Nie chcę dziś o tym rozmawiać.

Jimin oparł się wygodnie na krześle, długo mi się przyglądając. W końcu dał za wygraną, kiwając głową.

- Dobrze. Dam ci spokój.- oznajmił, przymykając oczy.- Możesz już iść.

Wstałem z miejsca, nie patrząc na niego. Dotarłem do drzwi, a potem nacisnąłem klamkę. Zawahałem się na krótką chwilę, ale moje wyznanie mogło sporo namieszać. Nie chciałem wywołać burzy i zbędnego zamieszania.

Zostawiłem Jimina w biurze, a potem skierowałem się do pokoju. Opadłem na łóżko, zamykając oczy. Gdy tylko to zrobiłem, w moich myślach ukazała się zrezygnowana twarz hyunga. Jego oczy prześladowały mnie aż do rana.

*******************************************************************************************************

Nie wiem czy rozdział wam się podoba, dajcie znać czy może być czy nie. Chętnie poczytam wasze opinie. Do następnego;)





Teatr miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz