13

123 8 20
                                    

Tydzień później - - -

Wstałem około 6.45, tak mi się wydaję. Wyjąłem ubrania na dziś i założyłem je. Ciekawe, o której przyjdzie dziś psycholog...

Bo wy nie wiecie ?

Więc od dnia, gdy ja i Charlie mieliśmy swoją pierwszą rozmowę z psychiatrą, przychodzi do nas jakiś młody brunet, psycholog. Jest całkiem przystojny, ma zielone oczy i jest gdzieś tak...wzrostu Charliego.

Przychodzi i pyta się o samopoczucie, jakieś bzdury.

Po chwili przyszedł pracownik szpitala w celu obudzenia nas, podszedł do blondyna i obudził go, a że zobaczył że nie śpię to powiedział mi, że będziemy mieć gościa, spodziewałem się Jano- psychologa. Niebieskooki zszedł z łóżka i zaczął się przebierać. Powiedziałem mu o zapowiedzianych odwiedzinach.

Pomimo naszych domysłów to nie był Jano tylko jakiś nieznany nam facet, powiedział, że nie przejawiamy objawień " samobójcy" - tak jak na początku- więc zawiesił nam zegar.

Wcześniej go nie mogliśmy mieć, bo moglibyśmy się pociąć
*szkłem/ plastikiem
*wskazówkami
*gwoździem
*lub chociażby sprężynkami w miejscu gdzie są baterie

Kiedy mężczyzna wyszedł z pokoju, zegar wskazywał 7.30

Położyłem się na swoim łóżku a Charls obok mnie. Stwierdziłem, że mi zimno i przykryłem się kołdrą.
Zamknąłem oczy i skręciłem się w kulkę

-Daj się trochę przykryć- stęknął blondyn

-Charls..., tak mi wygodniee- stęknąłem

-Taki samolubny jesteś ? - powiedział Charlie, po czym zabrał ze mnie kołdrę.

-Z-zimno miiiii...-zacząłem znowu jęknąłem

-Nie dostaniesz jej, nie wolno być samolubnym- rzekł pouczająco niczym tatuś

Wtuliłem się w niego i poczułem jego ciepło. Nie wiem czy to są normalne relacje normalnych przyjaciół, ale mi to nie przeszkadza.

Tylko czy dla mnie jest to tylko przyjaźń ?

Było mi tak wygodnie...tak cieplutko...
Jednak głupi zegar musiał teraz wskazywać 7.56.

Niebieskooki wstał i stanął w drzwiach widocznie czekając na mnie.

Strasznie nie chciało mi się wstawać, ale w końcu to zrobiłem.

Poszliśmy do jadalni na dół. Zjedliśmy, wypiliśmy głupie tabletki i poszliśmy na górę.

Usiadłem na szafce przy oknie i obserwowałem auta przejeżdżające obok szpitala. Zobaczyłem, że Charlie również usiadł na drewnianym meblu.

Ciesze się, że go mam, że trafiłem tutaj właśnie na niego, nie wiem co bym zrobił, gdybym w pokoju był z jakimś innym chłopakiem.

Ciekawe...

Podczas moich rozmyśleń przyszedł Jano. Zapukał i czekał aż poinformujemy go, iż może wejść, to mi się podoba.
Blondyn powiedział mu, że może wchodzić, po czym obydwoje obrociliśmy się w strone drzwi.
Psycholog wszedł do pomieszczenia i zaczął rozmowę jak zwykle.

-Jak wasze samopoczucie dzisiaj?- zapytał zielonooki

-Jest ok- powiedział blondyn, a ja zgodziłem się z nim kinieniem głowy

Zapisał coś w notesie i zadał kolejne pytanie

- Co dziś ciekawego robiłeś Leo

-Wstałem, zjadłem, wypiłem tabletki, których nienawidzę, i teraz patrzyłem przez okno na świat- powiedziałem niemiło, no cóż, bywa

-Czemu ich nienawidzisz Leondre?- zapytał jakby zaciekawiony

- Bo gówno dają, w psychiayryku powinni pomagać psycholodzy, psychiatrzy- ludzie, a nie tabletki, które zatruwają nasze organizmy i tak, zatrute już, przez społeczeństwo - odpowiedziałem

- Rozumiem, że możesz mieć mieszane uczucia co do leków, ale możesz być spokojny, to dla waszego dobra- głupia gadka psychologów

-Gówna, nie dobra- odpysknąłem

Charlie zacisnął dłoń na mojej nodze, dając znak abym zaprzestał kłótni- tak więc zrobiłem.

Zielonooki ponownie coś zapisał i spojrzał na , nadal leżącą na mojej kończynie, rękę Charlsa , znów coś zapisał.

Następne pytanie skierował do blondyna

-Czy ufasz Leondre ?

-Tak i to bardzo- skierował do mnie uśmiech

-A ufasz bardziej psychiatrom, którzy zajmują się od lat słuchaniem innych i nigdy jeszcze nie zdradzili żadnej tajemnicy, czy Leo, chłopakowi poznanemu jakieś dwa tygodnie temu? - zapytał zielonooki z lekkim chytrym uśmieszkiem

-Szczerze ?

-Tak - odpowiedział psycholog

-Leo- powiedział blondyn z wyrazem twarzy "coś ci nie pykło"

Jano zapisał coś w swoim notesie i pożegnał się z nami, następnie wychodząc z pomieszczenia.

Gdy wyszedł to trochę pogadaliśmy i poszliśmy na kolacjw.

Gdy wróciliśmy położyłem się na moim dolnym łóżku.

Charsl się do mnie dołączyl.
Przykrył nas kąłdrą, a ja wtuliłem się w jego bok.

Jestem już pewny.

Ja do niego czuje miłość...
--------------------
Witam, wracam do was z działem 635 słów bez notki.

Postaram się publikować w miare systematycznie działy.

Miłego dnia miśki, pa😚

Dział samobójców | CHARDRE | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz