Kopciuszek, tak to ja. Witam was w historii pełnej magii, miłości i szczęśliwego zakończenia. Chwilą wróć.. Co ja wypisuje.
Oprócz wróżki chrzestnej, urody, księcia na białym koniu i cudownego zakończenia, moja historia nie różni się od tej z Disne...
Planety, co krążą w przestrzeniach Po drogach nieskończoności, Są one dla mnie w marzeniach Oczami mojej miłości.
Adam Asnyk
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Zamkniętymi oczami, wciągnęłam powietrze wypełnione zapachem kwiatów bzu. Morski wiatr muskał moją skórę, a długie, lekko falujące, blond włosy - rozwiewał. Siedziałam oparta o palmę obejmując się nogami. Promienie słoneczne padały na moją twarz, byłam pewna że jak wrócę do domu mój nos i policzki będą czerwone, jak i, nogi, czy ręce.
Czując że zaczynam przysypiać, podniosłam głowę, otwierając oczy. Przez chwilę widziałam oślepiające światło. Mrugnęłam kilka razy, aż wszystko wróciło do normy.
Spojrzałam na leżącego obok mnie Odiego. Jego pyszczek leżał na miękkiej trawie, a jego oczy były całkiem zamknięte. Klatką piersiową rytmicznie podnosiła się i upadła, co jakiś czas było można nawet usłyszeć chrapnięcie. Jego uszy podniosły się trzęsąc. Mucha przelatująca obok jego ucha zmusiła go do powstania. Pogłaskałam przyjaciela po głowie, przez co pomarszczona skóra na czole, zakryła mu oczy.
— Trzeba wracać... — pies spojrzał na mnie, przekręcając na bok głowę, — Koniec przyjemności — przewrócił głowę na drugi bok, nie odrywając ode mnie spojrzenia. Gdy złapałam za jego smycz, zapiszczał, ale podniósł się od razu.
Zrobiłam to samo, ale przed pójściem otrzepałem swój kufer od trawy, ziemi, czy jakiegokolwiek robactwa.
Spojrzałam na prostą przestrzeń, na której rosło pełno długich, lekko wykrzywionych palm. W niektórych miejscach na trawie siedzieli dorośli z dziećmi, czy psami.
Idąc w stronę drogi, która prowadziła do mojego domu, duży wilczur podbiegł do nas z merdającym ogonem. Gdy zaczął obwąchiwać Odiego, wzrokiem próbowałam odnaleźć właściciela.
— Hej — kucnęłam dając powąchać dłoń suczce. Pies z wywalonym jęzorem nastawił się do głaskania.
Westchnęłam drapiąc go po głowie.
— Gdzie twój pan? — Pies spojrzał na mnie wesoło.
— Tutaj — Usłyszałam męski głos za plecami. Momentalnie na po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Zacisnęłam szczękę wciągając powietrze nosem.
Odwróciłam się powoli, spoglądając na uśmiechniętego blondyna bez koszulki. Z jego krańców włosów, zlatywały krople wody. Jego brzuch mienił się od wody, pod wpływem padających promieni słonecznych.
Jedno było pewne - gdyby nie jego aroganckie, wulgarne i świńskie zachowanie - moje libido by podskoczyło na ten widok.