~1~

1.3K 43 49
                                    

*Perspektywa Danieli*

*Skip Time*

Atmosfera nie była zbyt dobra. Wędrowaliśmy w ciszy, nie tylko dlatego,że wszyscy byli niesamowicie wstrząśnięci śmiercią Beth, siostry Maggie, ale też nie odzywaliśmy się do siebie z wycieńczenia. Odkąd dołączyłam do grupy, nigdy nie było tak źle. Szesnaście osób wędrowało przez las bez jedzenia i wody. W broni kończyła się amunicja. Byliśmy brudni ,zmęczeni i chodziliśmy bez konkretnego celu. Szukaliśmy bezpiecznego miejsca, w którym moglibyśmy spędzić noc lub może nawet osiedlić się na stałe.

Szliśmy asfaltową drogą prowadzącą przez las. Było późne popołudnie, słońce schodziło coraz niżej. Jedyne co było słychać to tupot naszych stóp i ciche pomrukiwania Judith, młodszej siostry Carl'a. Teraz na rękach niósł ją Rick, ale zmieniliśmy się co jakiś czas.

-Możemy porozmawiać?- podniosłam głowę i zobaczyłam jak Carol podchodzi do Daryla.

-Nie. - mrukną pod nosem.

-Ale widzę, że chcesz pogadać!

-Na pewno nie z Tobą.

Carol patrzyła na niego zaskoczona, ale już się nie odezwała. Daryl przyspieszył kroku.
Nagle z lasu wyłonił się sztywny. Zamierzał w naszą stronę. Glenn wyjął nóż.

-Ja go zdejmę! - zatrzymałam go gestem dłoni. Zwinnym ruchem wyjęłam strzałę z kołczanu na plecach i nałożyłam na cięciwe; wycelowałam do sztywnego i pozwoliłam jej lecieć. Strzała ugodziła sztywnego w środek czoła.

-Niezły strzał- uśmiechną się do mnie Noah.

-Też byś tak chciał, co?- śmiałam się, podchodząc do leżącego sztywnego i wyjmując mu strzałę z czaszki.

-No pewnie!- Noah również się śmiał.

Znów rozległy się szmery. Spojrzałam w tamtą stronę, ale tym razem nie był to jeden sztywny, było ich ponad dwudziestu.

-Teraz możesz się wykazać!- zdążyłam jeszcze krzyknąć do chłopaka.

Strzelałam do sztywnych z łuku, obok mnie Sasha walczyła nożem,a po drugiej stronie była Michonne ze swoją kataną.

-Daniela, za Tobą!-usłyszałam przerażony głos Rosity.

Odwróciłam się szybko i zobaczyłam jak Carl podbiega do atakujacego mnie szwędacza i wbija mu nóż w głowę. Zombie padł na ziemię obok nas. Podniosłam głowę ciężko oddychając i spojrzałam na Carla.

-Dzięki...-patrzyłam mu w oczy.

-Wszystko w porządku ? - zapytał chłopak podchodząc do mnie i chowając nóż do spodni.

-Jasne-odparłam, wciąż patrząc na niego z wdzięcznością.
Kiedy był już bardzo blisko mnie, uśmiechną się i położył mi rękę na ramieniu. Przeszły mnie ciarki. Odwzajemniłam uśmiech.

-To było dobre! Prawie osrałem się w gacie!- śmiał się Abraham. On nigdy nie tracił dobrego humoru.

-To już wszyscy- Maggie rozejrzała się dookoła.

-Musimy iść dalej, noc się zbliża-Rick spojrzał w niebo, a Judith, którą miał na rękach zaczęła bawić się jego brodą. Tak, to był bardzo imponujący, miesięczny zarost.

***

Słońce powoli zaczęło zachodzić. Na około słychać było świerszcze i strzelanie drewna w naszym ognisku.

-Pójdę poszukać wody- powiedzał nagle Daryl, przerywając ciszę.

-Pójdę z Tobą- Carol wstała z pnia, na którym siedziała.

I Need You~ Carl Grimes~The Walking Dead Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz