*Perspektywa Danieli*
Kiedy dotarłam na moje podwórko, nadal będąc rozbawiona sytuacją z domu Grimes'ów, zobaczyłam, że Rosita pakuje jakieś rzeczy do samochodu.
-Szukałaś mnie...-podeszłam do przyjaciółki i objęłam ją.
-Ron Ci powiedział? Gdzie byłaś?- odparła oddając uścisk.
Mimo woli zaczęłam się szeroko uśmiechać.
-U Carl'a- odpowiedziałam najbardziej opanowanie jak mogłam.
-U Carl'a? - Rosi mierzyła mnie wzrokiem i przygryzła wargę.
Pokiwałam tylko głową lekko speszona.
-A Abraham stwierdził, że nie jestem jedyną kobietą na świecie. Spakował swoje rzeczy i przeniósł się do Sashy dziś rano- powiedziała na jednym wydechu. Wyglądała na nie wzruszoną, ale wiedziałam, że to maskuje.
-Jak to?- podeszłam do Rosity bliżej.
-Tak to- spuściła na chwilę wzrok, ale później przeniosła go na mnie- Ale nie po to Cię tu ściągnęłam. Mamy ważniejsze sprawy na głowie. Razem z Daryl'em organizujemy wypad. Zabierz się z nami.
-No jasne! Pójdę tylko po rzeczy- zgodziłam się.
-Super. I jak chcesz, weź jeszcze kogoś - posłała mi uśmiech, włożyła czapkę i poprawiła spluwę znajdującą się na jej pasie.
Przygotowałam się. Zabrałam ze sobą łuk i strzały, nóż, a do pustego plecaka wrzuciłam butelkę wody.
Poszłam do Carl'a i zaproponowałam mu wypad. Od razu się zgodził. Poinformował o tym Rick'a, który akurat pomagał przy czymś Aaronowi i ruszyliśmy w kierunku samochodu.
Kiedy już tam byliśmy, Daryl spakował nasze plecaki do bagażnika i chwycił kluczyki.-O nie, nie- Rosita pokręciła głową- Niema takiej opcji. Ja prowadzę!
-Wiesz w ogóle jak to się robi?- powiedział żartobliwie i rzucił w jej kierunku kluczyk. Rosita złapała go zwinnie jedną ręką.
-Dziękuję- dygnęła lekko i uśmiechała się szeroko, wsiadając na miejsce kierowcy.
Ja i Carl popatrzyliśmy się na sobie. Chłopak uniósł brwi parę razy na co się roześmiałam. Już mieliśmy wsiadać, gdy nagle podeszli do nas Ron i Enid.-Co tam?- spojrzałam na przyjaciół.
-Dokąd jedziecie?- Enid udała, że nie usłyszała pytania.
-Na wypad. Do marketu po jakieś jedzenie, ubrania i leki- odparłam.
-Mogę się zabrać?- wtrącił Ron.
-Ty?- Daryl spojrzał na niego trochę kpiąco- Byłeś kiedykolwiek na zewnątrz?
-Ja i tata uczyliśmy go korzystać z broni. Potrafi już strzelać... Myślę, że da radę- Carl spoglądał to na mnie to na Daryl'a.
-Zgoda, ale ty go niańczysz- zgodził się Daryl, wsiadając do samochodu.
-No, dobra... To w drogę- Carl już otwierał drzwi.
-A co ze mną?- fuknęła Enid.
Rozległ się dźwięk klaksona.
-Ruchy młodzież! Nie mamy więcej miejsc- krzyknęła Rosita.
-Sorki... - spojrzałam na Enid przez chwilę i wsiedliśmy do wozu. Nie patrzyłam już na nią, bo wiedziałam, że jest zła.
***
-Carl! Carl, do cholery przestań mnie łaskotać!- udało mi się wydusić przez śmiech. Siedziałam na środkowym siedzeniu z tyłu samochodu, Carl był po lewej, a Ron po mojej prawej.
Rosita i Daryl rozmawiali jak nigdy wcześniej. Daryl poraz pierwszy uśmiechał się od czasu śmierci Beth. Rosita starała się nie myśleć o Abrahamie i widać było, że jej to wychodzi.
Zostało jeszcze jakieś piętnaście kilometrów drogi do celu. Na obrzeżach jednego z miasteczek znajdował się market z jedzeniem i innymi rzeczami codziennego użytku.
Carl położył dłoń na mojej dłoni, którą trzymałam na udzie. Spojrzałam na niego i splotłam nasze palce razem.
Ron zmierzył nas wzrokiem i odwrócił się w stronę szyby. Podparł ręką podbródek i wpatrywał się w przestrzeń.
CZYTASZ
I Need You~ Carl Grimes~The Walking Dead
Fiksi PenggemarMógłbym kochać się z Tobą tu i teraz, na tym stole