Rozdział I

1.7K 81 43
                                    

ZIMA

Louis wziął głęboki wdech, zacisnął mocniej dłoń na ramieniu ciemnej torby, po czym postawił stopę na szkolnym trawniku. To naprawdę nie chodziło o kolejny pierwszy dzień w szkole, ani o to, że jest to jedna z bardziej wymagających placówek w Londynie, ani o to, że przybył sam, bez przyjaciół. Chodziło o jedną rzecz. Rzecz, która miała go tu zatrzymać na tydzień lub na zawsze. Chodziło o to, czy tutaj jest Harry.

Louisa przeszły ciarki na tę myśl. Na myśl, że to w końcu to miejsce. Miejsce, w którym odnajdą się i będą znów razem, szczęśliwi. Ta myśl sprawiała, że nie krępował się powtarzać klasy, nie przejmował się brakiem znajomych i dziwnymi spojrzeniami. Liczyło się tylko to, by znaleźć Harry'ego.

Niall wiele razy mu to odradzał. Mówił, by dać sobie spokój, bo ile można szukać jednego chłopaka. Ale Louis się nie poddawał. W ciągu ostatniego roku był w ponad pięćdziesięciu szkołach i w żadnej nie znalazł zielonookiego młodziaka z dołeczkami w policzkach i lokami zdobiącymi głowę. Wiele razy niemal się poddał. Było ciężko. Ale dawał radę. Nadzieja przesłaniała nawet zdrowy rozsądek.

Louis szedł przez trawnik w kierunku głównego wejścia do szkoły. Do dzwonka zostało jeszcze sporo czasu, ale on miał plan. Najpierw zdobyć informacje o swoich lekcjach, potem o wszelkich Harrych. Czasem się to nie udawało. Zwłaszcza, gdy sekretarka nie lubiła uroczych uczniów prawiących komplementy. Lecz dziś przeczuwał sukces. Wygładził jasną koszulę, po czym wszedł do środka.

Budynek szkoły, choć stary, o grubych, zimnych murach, wydał mu się bardzo przestronny i jasny. Beżowe ściany przyprawiały o dobry nastrój, a fikusy stojące w kątach ocieplały wnętrze. Louisowi spodobał się szkolny korytarz. Widać było tu dobrze wydane pieniądze, by uczniom lepiej się przebywało. Przeczesał palcami grzywkę, po czym ruszył na poszukiwania sekretariatu. Był już w naprawdę wielu szkołach, ale, o dziwo, w każdej to małe, acz ważne, pomieszczenie znajdowało się zupełnie gdzie indziej. Westchnął, po raz kolejny myląc piętra, po czym rozejrzał się zdezorientowany. Korytarz wciąż świecił pustkami. I gdy Louis miał się już poddać i zacząć płakać w kącie, w polu widzenia znalazła się dziewczyna. Była jego wzrostu, szczupła, o bardzo kobiecych kształtach, jasnych włosach i błękitnych oczach. Tommo pomyślał, że wygląda jak ostatnia dziewczyna, która mogłaby być przypadkiem z gejem. Dziewczyna niosła plik karteczek, który powiewał z każdym jej krokiem przyozdobionym bujaniem biodrami. Przypięła coś do tablicy ogłoszeń i wtedy dostrzegła Louisa.

– Cześć! – Uśmiechnęła się, podchodząc bliżej. Jej rządek równiutkich białych zębów nieco przeraził chłopaka. – Co robisz tu o takiej porze? – Zmarszczyła brwi.

Louis uśmiechnął się przyjaźnie.

– Jestem nowy. Szukam sekretariatu.

– Ach! To ty! – Blondynka uśmiechnęła się szerzej. – Czekaliśmy na ciebie z niecierpliwością! Jestem Amy. – Wyciągnęła do niego rękę.

Louis uścisnął ją, mówiąc swoje imię. Amy chwyciła go za ramię i zaczęła prowadzić ogromnymi korytarzami.

– Twoje imię brzmi tak trochę z francuska. Wymawia się to nie po naszemu, prawda? – spytała, a jej głos wydał się Louisowi nieco zbyt wysoki.

– Właściwie powinno być czytane bez „s", ale mów, jak chcesz. – Uśmiechnął się, ale tylko z uprzejmości. To pytanie przypomniało Louisowi pierwsze rozmowy z Harrym.

Bardzo denerwował się tego dnia. Ostro trenował całe wakacje, ale i tak miał wrażenie, że będzie najwolniejszy. Zdenerwowany ściskał swoją torbę sportową i czuł pot spływający po czole ze stresu. Wziął głęboki wdech, ale niewiele to dało. I wtedy na basenowy, śmierdzący chlorem korytarz wszedł chłopiec z lokami. No i z kolegą, ale to już mniej ważne. Był piękny. Pełen życia. Radości. Samym swoim wejściem sprawił, że Louis się uśmiechnął, a jego stres wyparował. Miał jasną cerę, dołeczki w policzkach i błyszczące zielone oczy. Kiwnął Louisowi na powitanie, po czym wraz z kolegą weszli na basen, całkowicie bez stresu. Tomlinson pobiegł za nimi, jednocześnie chcąc przygotować się do rywalizacji o miejsce w drużynie pływackiej, jak i po to, by dłużej patrzeć na pięknego chłopaka.

I just want you to know who I am | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz