Rozdział II

694 73 43
                                    

MARZEC

Nadeszła wiosna. Louis uświadomił to sobie dopiero, gdy nauczyciel wychowania fizycznego kazał mu biegać po boisku szkolnym. Długo chodził zamyślony. Wciąż przypominała mu się ta żenująca scenka na kręglach. Dzień w dzień odtwarzał sobie to w głowie, jakby upewniając się, że Harry naprawdę w paru momentach wydawał się być dawnym Harrym. Jego Harrym. Nie Mikayli.

Niall był naprawdę wściekły, gdy Louis poprosił go o wyjście na kręgle.

- To twój chłopak z amnezją, nie mój - warknął Irlandczyk. - Nie chcę!

- Ale Nialler, no - mruknął Louis, układając usta w podkówkę i robiąc słodkie oczy. Niall westchnął, bo naprawdę nie miał szans.

Po niemal dwóch godzinach wybierania stroju i słuchania jęków Nialla, Louis był gotowy. Zdecydował się na koszulkę w kolorowe pasy, jasnobrązowe spodnie i beanie. Niall zlustrował go wzrokiem i zagwizdał.

- Wyglądasz przeuroczo - skwitował, po czym zmarszczył czoło. - Czy to jest randka? Mam się lepiej ubrać?

Louis przewrócił oczami i popchnął go w kierunku drzwi.

- Mniej gadania, więcej pomagania - polecił przyjacielowi. Ten tylko przewrócił oczami. Zapakowali się do małego autka Nialla i po kwadransie byli na miejscu. Louis od razu zmarszczył czoło, gdyż przed kręgielnią powitali ich Harry owinięty wokół drobnej Mikayli. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, wyplątała z objęć i podeszła do Louisa. Chłopak szybko przykrył grymas na swojej twarzy szerokim uśmiechem, po czym odwzajemnił uścisk dziewczyny. Pachniała kwiatami i herbatą. Świetnie. Harry jedynie uścisnął mu dłoń na powitanie, co ciało Louisa zniosło dużo gorzej niż by się spodziewał. Przeszedł go dreszcz, a na twarz wypełzł rumieniec. Dobrze, że było dosyć ciemno.

- Kogoś ze sobą przyprowadziłeś, Louis - oznajmiła Mikayla, jakby Louis sam o tym nie wiedział. To chyba była do tej pory jedyna jej wada. Dziewczyna jest perfekcyjna. Zacisnęła dłoń na tej Harry'ego i uśmiechnęła się serdecznie do chowającego się za autem Nialla.

- Ach, tak - mruknął Louis, drapiąc się po głowie. - To mój przyjaciel, Niall. Niall, to Harry i Mikayla, znajomi ze szkoły.

Blondyn uśmiechnął się i uścisnął ich dłonie. Louis próbował nie wgapiać się w szeroko roześmianego Harry'ego, co było dość trudne. W efekcie zezował to na niego, to na Mikaylę. A brunetka posyłała porozumiewawcze spojrzenia Louisowi i Niallowi, po czym mruknęła coś do Harry'ego, na co chłopak zachichotał.

- Co jest? - zapytał zdezorientowany Louis.

- Nic takiego - odparła Mikayla. - Idziemy?

Niall pokiwał głową, po czym pociągnął Louisa za ramię do środka. Ciężko było chłopakowi zwyzywać Mikę w myślach, gdy podążał za jej długimi nogami i zgrabnym tyłkiem odzianym w obcisłe błękitne jeansy. Do tego miała jeszcze sporą bluzę sportową. Sądząc po tym, że Harry miał na sobie jedynie jasny t-shirt, była to jego bluza. Słodkie, ale Panna Idealna wrobi go w przeziębienie. Louis musiał się powstrzymać, by nie zacisnąć pięści.

Wnętrze wyglądało jak każda inna kręgielnia. Nieco mroczna, pełna kolorowych neonów i torów, wypełniona muzyką ze stacji muzycznych, dźwiękiem rozbijanych kręgli i okrzyków radości. Zrzucili się, by zapłacić za tor. Louis odciągnął Nialla na bok, gdy zmierzali do toru numer osiem.

- Widzisz? Kompletnie mnie nie pamięta - jęknął prosto do jego ucha. Blondyn skrzywił się nieco.

- Jego dziewczyna to taka laska, że się nie dziwię.

I just want you to know who I am | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz