Kwiecień się skończył. Świat się zazielenił już na stałe, kwiaty powychodziły z pąków, liście rozwinęły się na całą swoją szerokość, a owady pracowicie przemieszczały się z miejsca do miejsca, irytując przy tym dziewczyny przebywające poza budynkiem szkoły. Wypełniał go gwar rozmów i dyskusji. Całkowicie różne tematy mieszały się ze sobą i jedna grupka potrafiła w jednej chwili rozprawiać o budowie mchu pospolitego, a w następnej omawiać najlepszy sposób na zrobienie dobrego wrażenia na zbliżającym się balu.
Louis całkiem o tym zapomniał. Bronił się przed samym sobą uważając, że myśl o imprezie świętującej zakończenie tego etapu edukacji została wyparta na rzecz całkowitego poświęcenia się odzyskaniu Harry'ego, ale to nie do końca była prawda. Przytłoczony nauką i odnawianiem znajomości najzwyczajniej w świecie zapomniał o balu. A teraz czuł się niezwykle zagubiony.
Wiedział, że powinien skupić się na nauce do egzaminów, bo choć nadrobił wszystkie roczne zaległości, nadal pozostawało mu sporo do powtórzenia. Ponadto zegar jego umowy z ojczymem Harry'ego tykał i Louis miał świadomość tego, że jeśli chłopak dostanie się na prestiżowe studia, będzie musiał jechać za nim. Zostało mu pół roku.
Karcił się z myślach za zmarnowanie sześciu miesięcy na głupoty. Z drugiej strony budowanie relacji wymaga czasu. Mimo tego, że na jednej imprezie lekko zalany Harry napisał mu SMSa, w którym bredził coś o tym, że czuje jakby go znał całe życie.
Bardziej jednak karcił się za chęć wzięcia udziału w balu. Kuło go serce na myśl, że na swój własny miał zabrać Harry'ego, gdyby nie ten cały wypadek. A teraz musiał patrzeć, jak cała szkoła szykuje się do tego wydarzenia, włącznie z zaaferowaną Mikaylą, która jedynie biegała z telefonem od koleżanek do swojego chłopaka, pokazując im kolejny bukiecik albo sukienkę.
Louis westchnął i powrócił wzrokiem do swojego podręcznika. Od czasu jego pocałunku z Harrym nic się nie zmieniło. Loczek nadal był z Miką, a jego miał za przyjaciela, choć czasem szli zbyt blisko siebie lub ich dłonie muskały się zbyt często. Harry jednak nic z tym nie robił i czasem wyglądał na zagubionego we własnych uczuciach. Wrócił do domu, nie poruszając więcej z nikim tematu jego poprzedniej miłości. Na pytanie Louisa dlaczego odpowiedział jedynie wzruszeniem ramionami.
I przez to Tomlinson również był zagubiony. Ogólnie maj nie był najlepszym miesiącem w jego życiu.
– I jak przygotowania do balu? – wypalił Niall pewnego wieczoru, gdy popijali piwo przed telewizorem. Louis uznał, że w końcu należy mu się wolne popołudnie.
– Och, zamknij się – mruknął.
– Spokojnie, grzecznie pytam. Myślałem, że coś mi opowiesz, bo swojego nie pamiętam. – Niall wzruszył ramionami. – Za dużo piwa, a potem ktoś przyniósł polską wódkę...
– Pamiętam – zaśmiał się Louis. – Zadzwoniłeś do mnie trzy dni po imprezie, mówiąc że dopiero kontaktujesz. – Kurze łapki utworzyły się wokół jego rozbawionych oczu.
– Profesor Jefferson też się upił. Zarekwirował nam wspomniany trunek, a potem biegał nago po korytarzu na zmianę wołając panią dyrektor z karceniem ciebie za olanie jego kochanej matematyki. – Jego ciepły śmiech rozszedł się po całym domu.
– Może nie będzie tak źle – mruknął Louis, gdy się uspokoili.
– Jeśli przyniesiesz polską wódkę, z pewnością. A co z Harrym? Ostatnio nie mieliśmy okazji jakoś dłużej pogadać...
– Nic ciekawego – odparł szybko Louis, bawiąc się butelką w dłoniach. Wziął kilka łyków. – Nadal jest w związku i wygląda na to, że nie za bardzo wie, co robić.
CZYTASZ
I just want you to know who I am | Larry
FanfictionRok temu Louis i Harry byli razem, szczęśliwi i nierozłączni. Wszystko zniszczyła jedna chwila. Wypadek samochodowy. Każdego zabrała inna karetka. Louis szukał Harry'ego rok. Cały rok. Gdy go w końcu znalazł, zorientował się, że chłopak ma amnezję...