Rozdział IX

833 62 46
                                    


Kwiecień się skończył. Świat się zazielenił już na stałe, kwiaty powychodziły z pąków, liście rozwinęły się na całą swoją szerokość, a owady pracowicie przemieszczały się z miejsca do miejsca, irytując przy tym dziewczyny przebywające poza budynkiem szkoły. Wypełniał go gwar rozmów i dyskusji. Całkowicie różne tematy mieszały się ze sobą i jedna grupka potrafiła w jednej chwili rozprawiać o budowie mchu pospolitego, a w następnej omawiać najlepszy sposób na zrobienie dobrego wrażenia na zbliżającym się balu.

Louis całkiem o tym zapomniał. Bronił się przed samym sobą uważając, że myśl o imprezie świętującej zakończenie tego etapu edukacji została wyparta na rzecz całkowitego poświęcenia się odzyskaniu Harry'ego, ale to nie do końca była prawda. Przytłoczony nauką i odnawianiem znajomości najzwyczajniej w świecie zapomniał o balu. A teraz czuł się niezwykle zagubiony.

Wiedział, że powinien skupić się na nauce do egzaminów, bo choć nadrobił wszystkie roczne zaległości, nadal pozostawało mu sporo do powtórzenia. Ponadto zegar jego umowy z ojczymem Harry'ego tykał i Louis miał świadomość tego, że jeśli chłopak dostanie się na prestiżowe studia, będzie musiał jechać za nim. Zostało mu pół roku.

Karcił się z myślach za zmarnowanie sześciu miesięcy na głupoty. Z drugiej strony budowanie relacji wymaga czasu. Mimo tego, że na jednej imprezie lekko zalany Harry napisał mu SMSa, w którym bredził coś o tym, że czuje jakby go znał całe życie.

Bardziej jednak karcił się za chęć wzięcia udziału w balu. Kuło go serce na myśl, że na swój własny miał zabrać Harry'ego, gdyby nie ten cały wypadek. A teraz musiał patrzeć, jak cała szkoła szykuje się do tego wydarzenia, włącznie z zaaferowaną Mikaylą, która jedynie biegała z telefonem od koleżanek do swojego chłopaka, pokazując im kolejny bukiecik albo sukienkę.

Louis westchnął i powrócił wzrokiem do swojego podręcznika. Od czasu jego pocałunku z Harrym nic się nie zmieniło. Loczek nadal był z Miką, a jego miał za przyjaciela, choć czasem szli zbyt blisko siebie lub ich dłonie muskały się zbyt często. Harry jednak nic z tym nie robił i czasem wyglądał na zagubionego we własnych uczuciach. Wrócił do domu, nie poruszając więcej z nikim tematu jego poprzedniej miłości. Na pytanie Louisa dlaczego odpowiedział jedynie wzruszeniem ramionami.

I przez to Tomlinson również był zagubiony. Ogólnie maj nie był najlepszym miesiącem w jego życiu.

– I jak przygotowania do balu? – wypalił Niall pewnego wieczoru, gdy popijali piwo przed telewizorem. Louis uznał, że w końcu należy mu się wolne popołudnie.

– Och, zamknij się – mruknął.

– Spokojnie, grzecznie pytam. Myślałem, że coś mi opowiesz, bo swojego nie pamiętam. – Niall wzruszył ramionami. – Za dużo piwa, a potem ktoś przyniósł polską wódkę...

– Pamiętam – zaśmiał się Louis. – Zadzwoniłeś do mnie trzy dni po imprezie, mówiąc że dopiero kontaktujesz. – Kurze łapki utworzyły się wokół jego rozbawionych oczu.

– Profesor Jefferson też się upił. Zarekwirował nam wspomniany trunek, a potem biegał nago po korytarzu na zmianę wołając panią dyrektor z karceniem ciebie za olanie jego kochanej matematyki. – Jego ciepły śmiech rozszedł się po całym domu.

– Może nie będzie tak źle – mruknął Louis, gdy się uspokoili.

– Jeśli przyniesiesz polską wódkę, z pewnością. A co z Harrym? Ostatnio nie mieliśmy okazji jakoś dłużej pogadać...

– Nic ciekawego – odparł szybko Louis, bawiąc się butelką w dłoniach. Wziął kilka łyków. – Nadal jest w związku i wygląda na to, że nie za bardzo wie, co robić.

I just want you to know who I am | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz