Epilog

1.1K 85 33
                                    


Czerwiec był wyjątkowo upalny. Nie pomogło to uczniom piszącym egzaminy, jedynie powodowało częstsze omdlenia i zwiększało potliwość. Wiatr lekko poruszał koronami drzew, przyjemnie muskając twarz Harry'ego siedzącego na murku przed szkołą. Nogi zwisały mu luźno, a dłońmi podpierał się, by było mu wygodnie. Włosy opadały mu ostatnimi czasy na twarz tak bardzo, że zaczął wiązać je na czubku głowy i z zadowoleniem stwierdził, że podoba mu się taki układ. Uznał również, że fryzura pasowała do malowania przez niego paznokci, o czym to również sobie przypomniał. Naprawdę to lubił i czuł się wolny, gdy odkrył to ponownie.

Czekał, aż Louis napisze swoje egzaminy. Jemu samemu dobrze poszło, bo wbrew temu, co podejrzewali wszyscy, nie spędził ostatniego miesiąca obściskując się z chłopakiem, ale naprawdę uczył się. Mimo tego, że pomysł z lekarzem, prawnikiem czy innym poważnym stanowiskiem mu się nie podobał, chciał mieć wybór.

Drzwi szkoły się otworzyły i wyszła przez nie Mikayla. Ledwo dostrzegła Harry'ego na murku, przyspieszyła kroku. Nie dziwił jej się – porządnie ją zranił – ale pragnął też naprostować tę sytuację. Zeskoczył na ziemię i podbiegł do dziewczyny.

– Mikayla, poczekaj, proszę.

Ku jego zaskoczeniu zatrzymała się od razu. Spojrzała na niego uważnie ciemnymi oczami.

– Słucham.

– Przepraszam, nie chciałem cię zranić. Mówiłem ci o wypadku, który miałem. Potem doznałem amnezji i nie pamiętałem niczego sprzed. Okazało się, że byłem z Louisem zanim to się stało i ogólnie jestem gejem. I choć to wina rodziców, że nic mi nie powiedzieli, bo im się to nie podobało, to jednak głupio mi, że cię zraniłem.

Mikayla jedynie stała, milcząc.

W końcu uderzyła go lekko w ramię.

– Za to byłam zła. Za to, że ze mną nie porozmawiałeś, tylko chamsko zerwałeś przez telefon, dupku – oznajmiła, ale brzmiała na rozbawioną. – I trochę bolało mnie nasze zerwanie, ale czułam, że nigdy do końca nie byłeś mój. – Uśmiechnęła się lekko, i pogłaskała jego policzek otwartą dłonią. – A teraz jesteś taki swobodny, taki wolny... Tylko Amy mnie wkurza, bo się wymądrza od miesiąca.

Oboje zaśmiali się, jakby nic między nimi nigdy się nie popsuło.

– To co? Przyjaźń? – zapytała Mika.

– Jasne. – Harry obdarzył ją szczerym i ślicznym uśmiechem, przytulając dziewczynę.

– Co tu się dzieje? – Usłyszeli lekko oskarżycielski głos Tomlinsona. Styles puścił Mikaylę i przytulił się mocno do chłopaka, na co dziewczyna zachichotała.

– Nic, tylko odpłacam pięknym za nadobne – odparła, puszczając oko. Louis jedynie objął Harry'ego ramieniem, niemo mówiąc, że jest jego.

– Halo, ja tu jestem – mruknął wyższy chłopak, oswobadzając się z uścisku. – Idziemy? – spytał, przenosząc wzrok na Louisa. Ten pokiwał głową.

– Wybacz, Mika, ale wracamy do domu – powiedział, chwytając dłoń Harry'ego. – Wyniki i tak dostaniemy pocztą, więc zaczynamy od nowa.

Ona jedynie uśmiechała się, wpatrując w nich z lubością.

– Chciałabym kiedyś mieć to, co wy macie.

– Penisa raczej nie wyhodujesz, choć dzisiejsza medycyna mnie zaskakuje – mruknął Louis, za co dostał kuksańca w bok od Harry'ego.

– Napiszę do ciebie. – Posłał Mikayli ostatni uśmiech, po czym odciągnął Tomlinsona, by ruszyli w końcu w drogę do domu jego i Nialla. – Jak ci poszło? – spytał Styles.

– Chyba dobrze, tak sądzę. Uczyłem się.

Harry parsknął śmiechem.

– Naprawdę – obruszył się Louis. – To nie tak że gapiłem się na ciebie cały ten czas!

– Jasne, jasne – mruknął Harry.

– Gapiłem się jedynie połowę czasu!

– To już prędzej. Dużo nam zostało do spakowania?

Louis pokręcił głową, chwytając jego dłoń.

– Tylko to, czego używaliśmy rano. Niall wróci z pracy po południu, pójdziemy coś zjeść i wracamy do domu. – Uśmiechnął się.

– Twoja mama nie ma na pewno nic przeciwko? W końcu trochę tego rodzeństwa masz... – Harry brzmiał niepewnie, mimo że wszystko już dawno było ustalone.

– Daj spokój, ona cię kocha, pewnie nawet bardziej niż mnie. Poza tym po wakacjach i tak się wyprowadzimy, więc te parę miesięcy się z nami pomęczą. – W trakcie wypowiedzi pochylił się w stronę chłopaka i przycisnął usta do jego policzka.

Harry uśmiechnął się.

– Racja. A potem zaczniemy od nowa.

– Oczywiście. I zrobimy te pasujące tatuaże, tak na wszelki wypadek.

Chłopak parsknął śmiechem, ale już się nie martwił. Faktycznie czekało go całkiem nowe życie, niekoniecznie łatwe, ale własne. Był wolny i mógł zrobić ze swoim życiem co zechciał. Planował doświadczyć tak wielu rzeczy, a przede wszystkim nigdy już nie stracić siebie. A do pasujących tatuaży był przekonany od samego początku, nie tyle by już nigdy nie stracić Louisa, co by pokazywać na każdej płaszczyźnie, że jest jego i tylko jego.

KONIEC.

Mam nadzieję, że was nie zawiodłam tym ff. Dużo mi dało, powróciłam do formy i wyrabiam regularność, strasznie miło również czytać wasze komentarze *_*.

Zapraszam na nowe ff, jak zwykle z Larrym. Znajdziecie je na moim profilu o tytule "The Chain".


I just want you to know who I am | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz