Rozdział III

735 72 35
                                    

KWIECIEŃ

Od niedawna każdy dzień Louisa wyglądał podobnie. Wstawał, klnąc na cały świat, czym albo irytował z rana Nialla, albo rozśmieszał go, zależy. Potem jadł płatki z mlekiem, na wpół przytomnie ubierał się i ruszał do szkoły. Tam uważnie słuchał, dzielnie walcząc z sennością i coraz cieplejszymi dniami. Czasem zamienił kilka słów z Harrym albo Mikaylą (z tym pierwszym chętniej). I to było wszystko. Wracał do domu i uczył się. Dużo się uczył. W ciągu pierwszych paru tygodni zorientował się, że zarówno Harry, jak i jego dziewczyna są bardzo dobrymi uczniami. Nawet Amy miała dobre oceny! Wstyd, Tomlinson. Dlatego tak kuł. Poza tym nie chciał wyjść na debila przed Harrym. Czasem nawet zarywał noce, by nadgonić materiał. Niemal roczna przerwa w nauce niosła ze sobą spore konsekwencje.

Gdy w środę ślęczał na kartką zapisaną kolorowymi mazakami, powtarzając w kącie biologię, podeszła do niego Mikayla. Jej opaloną twarz rozjaśniał szeroki uśmiech, na co chłopak musiał się powstrzymać przed przewróceniem oczami. Panna Idealna zaszczyciła go spojrzeniem. Brunetka jednak na tym nie poprzestała. Usiadła obok niego i spytała:

– Co tam robisz?

Louis zerknął na nią spode łba.

– Powtarzam replikację DNA, a co? – odparł, siląc się na miły ton. Choć właściwie ta dziewczyna nic mu nie zrobiła, nie lubił jej.

Mikayla pokiwała głową w zrozumieniu.

– A co robisz w sobotę?

– Jeszcze nie wiem. Czekam na decyzję pana Browna czy sprawdzian z historii będzie jednak w tym miesiącu. Swoją drogą, co to za pomysł ustawiać sprawdziany za pomocą wróżki? – Tak, ich nauczyciel był nieco ekscentryczny, ale uczniowie często wykorzystywali to przez przynoszenie pękniętych luster na sprawdziany. Mężczyzna niemal mdlał na ich widok i pracę przekładano.

Mikayla zachichotała.

– Faktycznie niecodzienny. Ale wracając. Pytam, bo urządzam w sobotę urodziny. Wiesz, osiemnastka, te sprawy. I chciałam cię zaprosić. I Nialla też. – Uśmiechnęła się do Louisa szeroko. Chłopak ledwo zdusił w sobie jęk. Miał nadzieję, że zapomniała o tym nieszczęsnym spotkaniu w kręgielni, ale jak widać ta dalej uważała, że on i Niall to para.

Jednak nie miał co wybrzydzać, bo tam gdzie Mikayla, tam i Harry, dlatego uśmiechnął się słodko i oznajmił:

– Będę z pewnością. Masz jakieś specjalne życzenia dotyczące prezentu, na przykład kolor wibratora czy coś?

Mikayla zaśmiała się znów.

– Wystarczy, że przyjdziesz. – Dotknęła lekko jego ramienia, po czym wstała i odeszła.

Louis miał ochotę zagwizdać. Tak właściwie dopiero od niedawna się z nimi zadaje, a już może za darmo chodzić na imprezy. Kochają go! Odprowadził dziewczynę wzrokiem, bo na końcu korytarza czekał na nią Harry.

***

– To, co jej bierzemy? – spytał nieco speszony Niall, rozglądając się po krwistoczerwonych półkach z lekkim przerażeniem przeglądając gadżety erotyczne. Louis nie żartował z tym wibratorem. Zawsze był żartownisiem, poza tym ledwo znał tę dziewczynę. To był najlepszy pomysł, na jaki mógł wpaść.

– Coś, czego może używać sama, bez pomocy Harry'ego – odparł Tomlinson, sięgając po zieloną zabawkę. Popatrzył na nią chwilę, po czym ruszył do kasy.

– To ja może już wyjdę. Helga dziwnie na mnie patrzy – mruknął Niall, będąc już właściwie za drzwiami. Louis przewrócił oczami. Za kasą stała bowiem niezbyt atrakcyjna starsza kobieta o bardzo niskim głosie i lekkim zaroście na twarzy, stąd Helga. Prócz tego zmierzyła krytycznym spojrzeniem jego i Nialla, gdy tylko weszli. W sumie wybieranie się z przyjacielem do sex–shopu jest nieco głupim pomysłem, ale to przecież Louis. Musiał zrobić coś głupiego raz na jakiś czas.

I just want you to know who I am | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz